BISKUP TADEUSZ ZAWISTOWSKI
Ponad 30-letnie rządy Kardynała Prymasa Stefana Wyszyńskiego
- gdy po zmarłym kard. Auguście Hlondzie stanął na czele Kościoła
w Polsce - to nieustanna realizacja dewizy: "Samemu Bogu przez służbę
Narodowi".
Prymas Stefan Wyszyński stworzył oryginalną chrześcijańską
wizję narodu - narodu w ogóle, narodu polskiego. Widział w nim wielkość
ludzką i chrześcijańską, ukazywał jego godność. Zanim został biskupem
lubelskim, a potem gnieźnieńsko-warszawskim, miał zamiar zająć się
w swej działalności naukowej teologią rzeczywistości ziemskich. Widzimy,
jak trafnie odczytywał znaki czasu teologii. Z czasem problemem tym
zajęli się G. Thils, M. O. Chenu, H. Rondet. Stanowisko biskupa skierowało
go na tory duszpasterskie.
W tym aktywnym posługiwaniu przez lata wyszła na czoło
refleksja, jak i praktyka Prymasa, dotycząca szczególnie tego, co
się nazywa teologią narodu. Uważał, że służąc narodowi, służy samemu
Bogu.
Naród - w ujęciu Księdza Prymasa - to żywa zbiorowość
żywych ludzi, związanych w jeden osobowy podmiot przez wszechogarniającą
miłość wewnętrzną i zewnętrzną, idący przez rzeczywistość dziejów
z przeszłości przez teraźniejszość ku wyższej przyszłości. Jest to "
osobowość" wiary, ducha, woli, miłości, działania, pracy. Przez naród
więc rozumie Prymas ścisłą i naturalną społeczność osób ludzkich
o wspólnocie etnicznej, związanych w całość przez historię, kulturę
i religię.
Z czasem Prymas Wyszyński nadawał pojęciu narodu znaczenie
bardziej religijne. Naród w jego ujęciu to naturalna i pierwotna
społeczność ludzi, zwłaszcza rodzin, realizująca w sobie pewien rodzaj "
osobowości" duchowej. Naród w świetle chrześcijaństwa jest poszerzoną
rodziną Bożą, jakimś rodem wśród innych rodów. Jest on "między narodami" (
Ml 1, 11). Jako dzieci Boże stanowimy też własność rodziny ludzkiej
i tkwimy w niej, jesteśmy wszyscy Bożą rodziną i częścią całej ludzkości,
zarówno tej przeszłej, jak i tej, która nadchodzi. Jest to jakby
kolektywny "Syn Boży" pośród innych synów, tworzący razem jedną i
tę samą familiam Dei.
Naród nie może być właściwie zrozumiany bez religii i
Boga. Jest on rodzajem misterium tajemnicą religijną. Istnieje zatem
- według Kardynała Wyszyńskiego - mysterium nationis. Jest przez
Boga stworzony, prowadzony, skierowany ku specjalnym, wyższym celom.
Pozostaje cały i zawsze pod szczególną Opatrznością Bożą, jakby opatrznością
narodu. "Dobry jest Bóg na niebie - przemawia Prymas - i On rządzi
ludami i narodami. Nie o co innego, tylko o to właśnie toczy się
walka, aby Naród nasz, wszczepiony w nurt Boży, wspierany swoim dziesięciowiekowym
doświadczeniem religijnym, nadal utrzymał się w nurcie nadprzyrodzonym,
skierowanym tylko ku Ojcu".
Wśród narodów świata istnieją pewne narody, które mają "
sylwetkę" narodu chrześcijańskiego. Przez co jakiś konkretny naród
historyczny staje się chrześcijański? Przede wszystkim przez przyjęcie
bądź to w całości, bądź w przeważającej części Słowa Bożego, Ewangelii,
a więc posłannictwa Apostołów: "Idźcie (...) i nauczajcie wszystkie
narody" (Mt 28, 19). Jest to przyjęcie przez dany naród Chrystusa
w Jego Słowie przez wiarę. Pod względem sakramentalnym naród staje
się chrześcijański przez chrzest.
Naród ma wymiar doczesny i nadprzyrodzony oraz niejako
ciało i duszę w szerokim znaczeniu. Jest mu dana sfera działań i
doznań na podobieństwo jednostki ludzkiej. Naród - jak i poszczególny
człowiek - nie jest bytem dokończonym i spełnionym. Po większej części
to dopiero temat, zadanie, obowiązek. Podlega on także ludzkiemu
prawu zawieszenia między dobrem a złem. Nie jest sam z siebie wyłącznie
dobry, jak chcieliby różnego rodzaju nacjonaliści. Dobry musi się
dopiero stawać. Narodu nie wolno też spychać do żadnego partykularyzmu,
nie jest to bowiem wyłącznie naród szlachecki czy ludowy albo proletariacki,
lecz po prostu naród integralny. Naród ma prymat nad państwem, jest
wielkością pierwszą i fundamentalną, państwo - wtórną. Czy państwo
musi być religijne?
Po Soborze Watykańskim II Prymas Wyszyński nauczał, że
naród powinien mieć życie religijne, religia jest nieodzowna dla
jego bytu, rozwoju i pełnosprawności duchowej. Państwo natomiast
nie musi być religijne, może być świeckie, byle nie było programowo
ateistyczne. Ateizm to coś innego niż świeckość. Dlatego w narodzie,
który nazywa siebie ochrzczonym, wierzącym i katolickim, chrześcijanie
nie muszą nawet stanowić większości. Wystarczy, jeśli "mała trzódka"
prawdziwych uczniów Chrystusa staje się zaczynem nowego życia "tej
narodowej dzieży".
Poszczególne narody przypominają dzieci w rodzinie: wszystkie
są rodzeństwem, chociaż w różnym wieku, o różnych cechach charakteru
i różnych losach. Tu również nie ma miejsca na megalomanię polską:
rola i posłannictwo narodu są zawsze szczególne i niepowtarzalne.
Patrząc na sprawę z tego punktu widzenia, naród polski winien pogłębiać
swą chrześcijańską pokorę, ze wszystkimi dzielić się skarbami swych
doświadczeń, szerzyć kult Maryi jako wzór służby Bogu i narodowi.
Według Kardynała, Kościół i naród stanowią rodzaj małżeństwa
- szczęśliwego, płodnego, udoskonalającego obie strony. Kościół czerpie
z bogactwa życia narodu: z jego wartości, idei, talentów, doświadczeń,
języka, techniki, kultury, ducha, sposobu działania. Przede wszystkim
zaś naród daje Kościołowi ludzi, którzy są - jak dopowie Jan Paweł
II - pierwszą drogą Kościoła.
Kościół - według Prymasa - ma za zadanie poszerzać horyzonty
narodu o idee i wartości, jakie daje chrześcijaństwo: o prawdę, dobro,
wolność, sprawiedliwość, świętość, pokój, roztropność, zgodę narodową,
pracowitość, wiarę, mądrość, cierpliwe znoszenie wszelkich trudności,
poczucie sensu życia, dążenie do nieśmiertelności... Kościół pogłębia
samoświadomość narodu, umacnia jedność, poszerza miłość patriotyczną,
uwrażliwia sumienie narodowe, łagodzi społeczny lęk i ciężar życia,
napawa optymizmem, organizuje duchowy czyn narodu, broni godności
osoby ludzkiej, prowadzi - jeśli trzeba - do pokuty społecznej, a
przede wszystkim rozpala nadzieje na ostateczne zwycięstwo dobra.
Przede wszystkim Kościół nie przestaje przestrzegać,
że wszelki grzech jednostkowy i społeczny, kłamstwo, pycha, egoizm,
partykularyzm, brak myślenia i czucia razem z narodem, zdrada polityczna,
sprzeniewierzanie się moralności, która nie dzieli się na marksistowską
i katolicką, lecz jest jedna dla całej ludzkości, a wreszcie wszelka
patalogia narodowa - wszystko to jest w ostatecznym rozrachunku antynarodowe
i zarazem antypaństwowe, gdyż zło godzi w historię narodu i niszczy
jego działania.
W zgodzie z tym pozostaje również przestroga Prymasa,
że żaden Polak nie może zginąć z racji światopoglądowych, gospodarczych
czy politycznych.
Jeszcze raz trzeba podkreślić, że według Prymasa rola
Kościoła w narodzie - wbrew obawom - nikogo w niczym nie poniża.
Odnosi się to zarówno do wierzących, jak też do niewierzących. Kościół
nad nikim nie panuje, nikim nie rządzi, lecz stara się wyłącznie
służyć, inspirować, być Bożym apelem. Nie żąda on żadnych przywilejów,
chce tylko, żeby jego służba była po prostu możliwa do pełnienia.
Jeżeli chodzi o stronę ludzką, to nie wahał się przyrównywać Kościoła
polskiego do "ewangelicznego psa", liżącego rany narodu, żeby je
leczyć.
Koncepcja narodu - według Prymasa Tysiąclecia - koncepcja
służby narodowi jest ukazywaniem sensu istnienia narodu, sensu, który
polega ostatecznie na służbie Bogu i osobie człowieka.
Za: ks. Jerzy Lewandowski, Teologia Narodu u Kardynała Stefana Wyszyńskiego; Ateneum Kapłańskie, wrzesień - 1981 - październik; ks. Czesław Bartnik, Chrześcijańska Nauka o Narodzie według Prymasa Stefana Wyszyńskiego (wykład inauguracyjny wygłoszony 25 października 1981r. w KUL).
Pomóż w rozwoju naszego portalu