Chrzcielnica zwana malborską znajdowała się w kościele św. Katarzyny od czasu bitwy pod Grunwaldem (1410 r.). Najprawdopodobniej została przywieziona z jeńcami krzyżackimi, którzy z woli księcia
Ziemowita zostali osiedleni na terenie powstałej dla nich osady Służewiec. Według drugiej hipotezy, chrzcielnica została przez nich wykonana w Warszawie, jako dar dla parafii, na terenie której się znaleźli.
To, że wśród jeńców przekazanych przez króla Władysława Jagiełłę znajdowali się ludzie znający się na sztuce, potwierdza fakt, że zbudowali oni kościół Najświętszej Maryi Panny na Nowym Mieście.
Granitowa chrzcielnica złożona z misy i stopy jest wykonana w stylu chrzcielnic gotyckich z zastosowaniem ornamentu wczesnochrześcijańskiego. Na stopie znajduje się symbol Trójcy Świętej - trzy
koła różnej wielkości. Na misie jest sześć kolumn, symbolizujących cnotę (nawiązanie do tekstu z Pieśni nad Pieśniami).
Chrzcielnica znajdowała się w kościele św. Katarzyny do 1806 r., kiedy to zrabowały ją wojska pruskie Fryderyka Wielkiego. Tenże monarcha nakazał rabować wszystkie dzieła sztuki, które mogły
mieć związek z Prusami. Wywieziona przez żołnierzy, wraz z innymi elementami wyposażenia kościoła, przywieziona została na zamek w Malborku. Tam pozostawała w piwnicy niemal dwa wieki.
Zaraz po rabunku, ówczesny proboszcz służewski ks. Andrzej Górski polecił wykonać chrzcielnicę podobną do wywiezionej. Była ona używana do lat osiemdziesiątych XIX w., kiedy to wykonana została nowa
chrzcielnica z marmuru karraryjskiego. To w nią podczas Powstania Warszawskiego trafił jedyny pocisk, który wpadł do kościoła. Posklejana, długo jeszcze służyła wiernym. W końcu jednak przed ks. prał.
Józefem Majem stanął problem: czy restaurować porozbijaną, czy też kupić nową. Okazało się, że sprawa będzie rozstrzygnięta jeszcze inaczej. Od swojego parafianina, Przemysława Reya ks. Maj dowiedział
się o chrzcielnicy niszczejącej na Zamku w Malborku. Proboszcz służewski, który doskonale zna historię swojej parafii, zainteresował się sprawą.
Rzeczywiście na Zamku znajdowała się chrzcielnica wydobyta z piwnic po II wojnie światowej przez Macieja Kilarskiego.
- Pan Kilarski to zapaleniec, ratował Malbork przed Sowietami - podkreśla ks. Maj. Powstał więc pomysł, aby sprowadzić ją na Służew. Od początku życzliwa sprawie była dyrekcja Zamku, zwłaszcza
że w czasach krzyżackich nigdy na zamkach chrzcielnic nie było, gdyż chrzty odbywały się w kościołach parafialnych i zasady tej mocno przestrzegano.
Starania o jej pozyskanie - w dyrekcji Zamku w Malborku oraz w Ministerstwie Kultury - przyniosły pozytywny skutek. Na koszt fundacji działającej przy parafii św. Katarzyny chrzcielnica
została poddana konserwacji. 7 kwietnia 2004 r. delegacja władz Zamku Malborskiego przywiozła ją do kościoła św. Katarzyny.
- Od razu poczułem do chrzcielnicy sympatię. Intuicja podpowiada mi, że wróciła ta, którą wywieźli żołnierze pruscy w 1806 r. Nawet jeśli jest to inna, pochodzi z tej samej epoki, wykonana
była w podobnym warsztacie i pięknie wpisuje się w charakter tej dawnej. Trudno wyobrazić sobie lepsze dla niej miejsce niż w kościele św. Katarzyny - podkreśla ks. prał. Maj.
Obecnie przygotowywana jest - dostosowana do stylu chrzcielnicy - pokrywa chroniąca wodę przed zanieczyszczeniem i profanacją. Oryginalna, najprawdopodobniej srebrna, skradziona została
przez Prusaków i nie dotarła do Malborka.
Warto dodać, że o chrzcielnicy malborskiej wspominają wszystkie najpoważniejsze polskie i niemieckie katalogi chrzcielnic.
Pomóż w rozwoju naszego portalu