Reklama

„Wy macie świadczyć o tym wszystkim” (Łk 24, 48)

Ewangelia z uroczystości Wniebowstąpienia Pańskiego kończy się słowami stanowiącymi tytuł niniejszych rozważań. Trzeba nam pamiętać, że był to nakaz wydany nie tylko apostołom, obserwującym wniebowstąpienie Jezusa. To polecenie obowiązuje nas wszystkich także dziś żyjących. Być chrześcijaninem to znaczy dawać świadectwo.

Niedziela warszawska 21/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

1. Świadek, to ten, który:
- na własne oczy coś widział;
- na własne uszy coś słyszał.
Mianem świadczenia zaś określa się możliwie jak najdokładniejszą relację o tym, co ów świadek osobiście widział i słyszał. Jezus też oświadcza Nikodemowi: „Mówimy to, co dobrze wiemy i o tym świadczymy, cośmy widzieli” (J 3, 11); tak samo naturę świadczenia rozumieli uczniowie Jezusa. W 1 J 1, 2n czytamy: „Objawiło się, bowiem życie, a myśmy je widzieli i o nim świadczymy… Głosimy wam więc to, cośmy sami widzieli i usłyszeli, abyście byli z nami jedno”.

2. To relacjonowanie nie zawsze musi być naszą powinnością. Czasem jest wręcz niewskazana, jeśli nie wymaga tego dobro wspólne a przeciwnie, koliduje wyraźnie z przykazaniem miłości bliźniego. Zdarza się jednak, że do świadczenia jesteśmy zobowiązani i to pod sankcjami karnymi. Zasadniczo dwie są takie sytuacje:
- gdy jesteśmy wezwani do świadczenia w jakimś procesie sądowym;
- gdy całe nasze życie ma być dawaniem świadectwa o życiu, śmierci, zmartwychwstaniu i przebywaniu wśród nas zmartwychwstałego Chrystusa.
O obowiązku bycia świadkiem w ramach jakiegoś dochodzenia sądowego jest wyraźnie mowa w każdym także dzisiejszym kodeksie karnym, który też przewiduje nieliczne tylko zwolnienia od tego prawa (np. w sprawach osób najbliższych, gdy zachodzi obawa naruszenia tajemnicy zawodowej lekarza lub wojskowego albo duchownego katolickiego). Za odmowę „bycia świadkiem” grozi u nas grzywna do 1000 zł a ponadto aresztowanie na okres jednego tygodnia (Kodeks prawa cywilnego, art. 276). Przewiduje się również przymusowe doprowadzenie świadka na rozprawę sądową. Ustawodawstwo państwowe określa także właściwości, którymi powinno się odznaczać urzędowe dawanie świadectwa. Wśród owych właściwości na plan pierwszy wysuwa się prawdziwość zeznań. Polski Kodeks Karny za fałszywe zeznania przewiduje karę do trzech lat pozbawienia wolności. Do takiego świadczenia zobowiązuje też formalna przysięga albo przynajmniej oświadczenie, które świadek składa przed rozpoczęciem przedstawiania swoich relacji o tym, co widział lub słyszał. W Polsce obowiązuje następujący tekst takiego przyrzeczenia: „Świadomy znaczenia mych słów i odpowiedzialności przed prawem przyrzekam uroczyście, że będę mówił szczerą prawdę, niczego nie ukrywając z tego, co mi jest wiadome”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

3. Od zeznań świadków w normalnym, prawidłowym postępowaniu procesowym zależy jakość końcowego wyroku; jest on, jak wiadomo, skazujący lub uniewinniający. Arcydoniosłe są zatem konsekwencje społeczne bycia świadkiem. Dlatego zazwyczaj nie poprzestawano na zeznaniach jednego tylko świadka. Tak było już w czasach Jezusa. Czytamy u Mt 189, 16: „Jeżeli cię nie usłucha, weź ze sobą jeszcze jednego lub dwóch innych, ażeby wszystko, cokolwiek będzie powiedziane oparło się na słowach dwóch lub trzech świadków”; podobnie wypowiada się Paweł: „Na ustach dwu lub trzech świadków zawiśnie cała sprawa” (2 Kor 13, 1); albo gdzie indziej: „Nie przyjmuj oskarżenia przeciwko starszym, chyba, że składa je, co najmniej dwu albo trzech świadków” (1 Tm 5, 19); i wreszcie:, „kto przekracza Prawo Mojżeszowe, ten - na podstawie zeznania dwóch albo trzech świadków zasługuje bez żadnego miłosierdzia na karę śmierci” (Hbr 10, 28).

4. Ponieważ od zeznań świadków tak wiele zależało, zdarzało się, że od czasów najdawniejszych pojawiali się fałszywi świadkowie. Ewangelie też o takich wspominają. Czytamy na przykład u Mateusza przy okazji opisu parodii procesu Jezusa: „Nic jednak nie znaleźli, mimo że przedstawiano wielu fałszywych świadków” (Mt 26, 60). Takimiż świadkami posłużono się przed skazaniem na ukamienowanie Szczepana (Dz 6, 13). A oto, co działo się w Jerozolimie po zniknięciu z grobu ciała Jezusa: „Niektórzy spośród strażników przyszli do miasta i opowiedzieli najwyższym kapłanom o wszystkim, co się zdarzyło. Ci zebrali się więc ze starszymi i po naradzie dali żołnierzom dużo pieniędzy, nakazując przy tym: Będziecie mówić tak: Uczniowie Jego przyszli nocą, gdy myśmy spali, i wykradli Go. Gdyby się to doniosło do namiestnika, to my postaramy się go uspokoić, tak żebyście byli bezpieczni” (Mt 28, 11-14).

Reklama

5. Świadczenie, do którego zostaliśmy zobowiązani przez wstępującego do nieba Zbawiciela ma przynajmniej podwójny charakter: jest to dawanie świadectwa przez tych, którzy są urzędowo powołani do głoszenia Słowa Bożego, ale to także świadczenie wszystkim, co składa się na codzienne życie chrześcijanina, czyli stylem tego życia.
Ten pierwszy rodzaj dawania świadectwa wymagał specjalnego przygotowania poprzez przebywanie przez jakiś czas przy boku Jezusa. Tak oto czytamy w Ewangelii Marka: „A potem wszedł (Jezus) na górę i wezwał do siebie tych, których chciał. I przyszli do Niego. I ustanowił Dwunastu, ażeby z Nim byli po to, by mógł ich posłać głosić naukę” (Mk 3, 13). Gdy wybierano następcę Judasza, to przebywanie z Jezusem zostało wspomniane jako główny warunek, który miał spełniać kandydat na apostoła (Dz 1, 22). Piotr tak wówczas mówił: „Wypada, aby jeden z tych, którzy byli z nami przez cały czas, kiedy Pan Jezus znajdował się wśród nas… został razem z nami świadkiem Jego zmartwychwstania”.
O doniosłości głoszenia słowem prawd wiary tak oto mówi św. Paweł: „Każdy, kto będzie wzywał imienia Pańskiego, osiągnie zbawienie. Ale jak będą wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Albo jak uwierzą w tego, o którym nie słyszeli? Lecz jak będą mogli usłyszeć, jeśli nikt Jego nie głosił? A jakże znów mają głosić, skoro nie zostali posłani?… Jakże piękne są stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę!” (Rz 10, 15). Ci zwiastujący dobrą nowinę to właśnie urzędowi świadkowie Jezusa. Warto przy tym zauważyć, że w terminologii na przykład Dziejów Apostolskich apostołowie nazywają się „świadkami Jezusa”, dokładnie zaś świadkami Jego zmartwychwstania. Jest to szczególnie widoczne w opisie powołania Macieja na miejsce po Judaszu. Czytamy, zatem w Dziejach Apostolskich fragment wystąpienia Piotra: „Wypada, aby jeden z tych, którzy byli z nami przez cały czas, kiedy Pan Jezus znajdował się wśród nas, od chrztu Janowego aż do chwili swego wniebowstąpienia został razem z nami świadkiem Jego zmartwychwstania” (Dz 1, 21n). Otóż od tego świadczenia o zmartwychwstaniu Jezusa zależy, jak widać, wiara a konsekwentnie zbawienie wieczne tych, wśród których i dla których jest się świadkiem Zmartwychwstałego.

Reklama

6. Ale „bycie owym świadkiem” wyraża się nie tylko w głoszeniu prawdy o fakcie zmartwychwstania, lecz także w orędzie o tym, że Zmartwychwstały Chrystus także dziś przebywa wśród nas, zaś samo głoszenie owego orędzia dokonuje się nie tyle słowem, ile raczej całym stylem codziennego życia. Taki świadek zmartwychwstania Jezusa wszystkim, co mówi i co czyni daje do zrozumienia, iż liczy się z obecnością Chrystusa w świecie i żyje tak, żeby Chrystusa swoim postępowaniem nie urażać.
Do takiego świadczenia zostaliśmy też przygotowani przez specjalne moce, zwane inaczej darami Ducha Świętego przekazywane nam, między innymi, w sakramencie chrześcijańskiego świadczenia. Tak więc być chrześcijaninem to znaczy tak właśnie dawać świadectwo o Zmartwychwstałym. Skutki takiego świadczenia są może bardziej zbawienne niż głoszenie słowem prawdy o zmartwychwstaniu. Człowiek bowiem - tak było kiedyś i nie inaczej jest dziś - szuka nie tyle teoretycznych wskazań, ile raczej wzorców gotowych do naśladowania. Godny naśladowania przykład przekonuje o wiele bardziej skutecznie niż najmocniejsze argumenty. To właśnie na tym przekonaniu zbudował całą specyficzną duchowość sługa Boży o. Karol de Foucauld. Swoim duchowym synom i córkom - tak zwanym „małym braciom” i „małym siostrom” - apostołującym głównie wśród afrykańskich muzułmanów wręcz zakazał nauczać słowem, czyli głosić chrześcijańskie prawdy wiary; polecił im po prostu adorować Chrystusa i być wśród biednych ludzi. Nazwał ten rodzaj świadczenia „apostolatem obecności”. W oparciu o tę samą zasadę małe siostry zgłaszają się dobrowolnie w niektórych krajach do zamkniętych zakładów karnych, gdzie swoją cichą obecnością uczą skazanych sztuki godnego bycia człowiekiem. Jezus też powiedział: „Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są nim dzieła, które Ojciec dał mi do spełnienia. To, co czynię, świadczy o Mnie i oznacza, że Ojciec Mnie posłał” (J 5, 36); i nieco dalej: „Dzieła, których dokonuję w imię Ojca mego, świadczą o Mnie” (10, 35). Bardzo wiele więc zależy od stylu naszego życia. Moralna jakość moich zachowań to wcale nie wyłącznie moja osobista sprawa. Od tego może zależeć do pewnego stopnia zbawienie mojego otoczenia. Właśnie dlatego Jezus tak wyraźnie domagał się, żebyśmy byli świadkami. To ten nakaz sprawia, że cały Kościół jest ze swej natury misyjny. Być świadkiem Zmartwychwstałego to nic innego jak głosić Ewangelię wszelkiemu stworzeniu.
Warto sobie uświadomić, czym staje się nasze życie, jeśli nie przestrzegamy w nim Dekalogu ożywionego Chrystusowym Kazaniem na Górze. Staje się anty świadectwem i powoduje zgorszenie. Otóż Jezus przestrzega z wyjątkową surowością mówiąc: „Jeśli ktoś stanie się gorszycielem jednego z tych małych, którzy nie mają wiary, to lepiej dla niego będzie, jeśli mu uwiążą kamień młyński u szyi i wrzucą go do morza” (Mk 9, 42). Oto, co grozi za bycie „anty świadkiem” Zmartwychwstałego. Dawanie zgorszenia to nic innego jak pozbawianie kogoś odporności na zło, to usypianie jego sumienia i konsekwentnie utwierdzanie go w trwałości bezbożnego życia.

* * *

Jezus nie żądał, co prawda, żebyśmy byli gotowi świadczyć o Nim nawet za cenę fizycznej śmierci, ale szczególną nagrodę obiecał tym, którzy wybrali raczej śmierć męczeńską niż zaparcie się Zbawiciela. Czytamy o takich w Apokalipsie św. Jana: „I dano im wszystkim białe szaty i kazano odpoczywać” (Ap 6, 11). To chyba też nie przypadek, że w języku greckim ten sam termin „martyria” oznacza „świadectwo” i „męczeństwo”.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nasz pierwszy święty

Niedziela Ogólnopolska 16/2021, str. VIII

[ TEMATY ]

św. Wojciech

Wikipedia/Obraz malarstwa Zbigniewa Kotyłło

Jest nim św. Wojciech, patron Polski, który został wyniesiony do chwały ołtarzy w niecałe 2 lata po męczeńskiej śmierci.

Wojciech żył w drugiej połowie X stulecia. Był Czechem z pochodzenia, niemniej jednak można o nim powiedzieć, że był obywatelem Europy, którą bardzo dobrze znał, bo wiele po niej podróżował. Był świetnie wykształconym duchownym, choć początkowo miał zostać rycerzem. Jako że pochodził z możnego rodu Sławnikowiców, utrzymywał zażyłe relacje z tzw. wielkimi tego świata – zarówno w kręgach świeckich, jak i kościelnych, również papieskich. Nigdy jednak nie zaniedbywał ludzi gorzej od siebie sytuowanych, troszczył się o nich, o czym świadczą jego biografowie.

CZYTAJ DALEJ

Wałbrzych. Złoty jubileusz ks. kan. Stanisława Wójcika

2024-04-23 20:30

[ TEMATY ]

Wałbrzych

bp Ignacy Dec

św. Wojciech

jubileusz kapłaństwa

ks. Stanisław Wójcik

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Mszy św. odpustowej 23 kwietnia przewodniczył świętujący złoty jubileusz ks. kan. Stanisław Wójcik

Mszy św. odpustowej 23 kwietnia przewodniczył świętujący złoty jubileusz ks. kan. Stanisław Wójcik

Tegoroczny odpust w wałbrzyskiej parafii świętego Wojciecha, był wyjątkową sposobnością do dziękczynienia za 50 lat kapłaństwa ks. kan. Stanisława Wójcika, proboszcza miejscowej wspólnoty w latach 2006-23.

Mszy świętej, w której uczestniczyli licznie kapłani, przyjaciele i parafianie, przewodniczył we wtorek 23 kwietnia sam jubilat, a homilię wygłosił biskup senior Ignacy Dec. Kaznodzieja zainspirowany czytaniami mszalnymi i życiem św. Wojciecha, podkreślił przesłanie wiary, cierpienia i świadectwa Chrystusowego.

CZYTAJ DALEJ

Biblia nauczycielką miłości bliźniego

2024-04-24 11:24

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Kolejnym przystankiem na trasie peregrynacji relikwii bł. Rodziny Ulmów była bazylika katedralna w Sandomierzu. Na wspólnej modlitwie zgromadzili się kapłani oraz wierni z rejonu sandomierskiego.

Uroczystego wprowadzenia relikwii do świątyni dokonał ks. Jacek Marchewka. Następnie wierni uczestniczyli w modlitwie różańcowej w intencji rodzin oraz mieli możliwość wysłuchania wykładu ks. dr. Michała Powęski pt. „Biblia w rodzinie Ulmów”. Prelegent podkreślał, że Pismo Święte w życiu Rodziny Ulmów miało bardzo ważne znaczenie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję