Reklama

To są moje owieczki

Trudno jest być księdzem w dzisiejszych czasach, a czasami jeszcze trudniej być proboszczem. W dowód uznania dla pracy duszpasterskiej po raz drugi, 18 czerwca br. kapituła konkursu Proboszcz roku 2004, wyłoni 12 finalistów oraz jednego laureata. Duże szanse na finał ma jedyny przedstawiciel diecezji warszawsko-praskiej - ks. Marek Doszko, proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Falenicy, wcześniej przez 9 lat misjonarz w Papui Nowej Gwinei.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na odrapanych ścianach, gdzieniegdzie widnieją plakaty promujące zdrowy styl żywienia. Dwóch mężczyzn w ubłoconych śniegiem butach podąża za księdzem po krętych szpitalnych korytarzach. Biała koloratka przykuwa oczy pozostałych pacjentów, niektórzy nawet obawiają się, iż może stanowić kartę wstępu bez kolejki do okupowanych gabinetów lekarskich. Jeden z mężczyzn utyka i wygląda jakby wczoraj przez cały dzień zaprzyjaźniał się z butelką denaturatu. Ma odmrożoną nogę. Stan drugiego na pierwszy rzut oka również wymaga leczenia szpitalnego. Zajmują miejsce pod jednym z gabinetów. Wreszcie, po kilkudziesięciu minutach, drzwi otwierają się, lekarz bez entuzjazmu spogląda na nogę mężczyzny:
- E tam, nic z tego nie będzie, najlepiej uciąć.
Ksiądz nie tracąc rezonu zwraca się do obu towarzyszy:
- Sam mogłem to zrobić, obciąłbym równiutko, najlepiej paluszki położyć na szyny. 15.08 ekspres do Chełma świetnie się nada.
- Ks. Marek krzywdy nie da zrobić - śmieją się w żywe oczy adresaci groźby. Zaraz też spoglądają z dumą na swojego opiekuna, który najwyraźniej rozsierdzony diagnozą lekarza mówi z emfazą: - Polecz Panie, byliśmy już w jednym szpitalu, ale odprawili z kwitkiem.
Niecodzienna sytuacja zmusza lekarza do uporządkowania faktów:
- Proszę Pana - mówi ze wzrokiem skierowanym na koloratkę. A kim oni są dla Pana? Co? Odpowiedź wprowadza wszystkich świadków zdarzenia w osłupienie: - To moje owieczki.
Po kilku dobrych sekundach lekarz odzyskuje kontakt z otoczeniem i z satysfakcją wymienia kolejne argumenty, które nie pozwalają mu udzielić pomocy. Drzwi zamykają się za kolejnym pacjentem. Ks. Marek nie wytrzymuje: - Słuchajcie, ja już naprawdę nie mogę dalej z wami dzisiaj jeździć, zaraz zaczynam kolędę.
- Proszę księdza, tylko jeszcze jeden szpital - odzywa się pewna swego, najbardziej poszkodowana „owieczka”.

Reklama

Nie wiem kto mnie zgłosił

Ks. Marek Doszko, od pięciu lat proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa, jest jednym z 24 półfinalistów konkursu organizowanego przez KAI i Redakcję Katolicką TVP na proboszcza 2004. Rok Jubileuszowy był doskonałą okazją do wszelkich podsumowań, pierwszy i jak wydawało się jedyny konkurs na Proboszcza Tysiąclecia w 2000 r. spotkał się z dużym zainteresowaniem społecznym. Przez kolejne lata nikt nie myślał o kontynuowaniu cyklu aż do czasu, kiedy w redakcjach pomysłodawców konkursu rozdzwoniły się telefony z prośbą o uhonorowanie niezwykłego proboszcza - nazwisk było jednak zbyt wiele.
W lutym tego roku na stronie internetowej e.kai.pl pojawił się regulamin: Każde zgłoszenie musi być podpisane przez co najmniej 10 rodzin, potrzebne jest również zdjęcie proboszcza oraz opis pracy duszpasterskiej.
- To są naprawdę profesjonalnie przygotowane wnioski - komentuje Małgorzata Starzyńska, sekretarz kapituły konkursu. Obok niej 27 maja br. w dyskusji wyłaniającej 12 finalistów oraz laureata uczestniczyli również ks. Marcin Lisek - kapelan KAI-u, Marcin Przyciszewski, Barbara Sułek-Kowalska, Iza Matjasik i Piotr Kot. - Półfinaliści udowodnili, że ich parafie to wspólnoty wspólnot. Chcieliśmy uhonorować również samych zgłoszeniodawców i do bibliotek przedstawicieli parafii wyłonionych w półfinale już wysłaliśmy książki, słowniki, albumy.
Werdykt kapituły dla jej członków jest już znany, ale do 18 czerwca obowiązuje embargo na wszelkie informacje. Tym nie mniej Barbara Starzyńska potwierdza, iż ks. proboszcz Marek Doszko jest jednym z faworytów. - Razem z Piotrem Kotem pojechaliśmy zobaczyć parafię w Falenicy i to, co tam zastaliśmy przeszło nasze oczekiwania. Poradnia dla alkoholików, bezrobotnych, dwie gazetki, prężnie działający neokatechumenat, Ruch Światło-Życie, Ruch Rodzin Nazaretańskich - wylicza.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Jest we mnie Papuas

Inkulturacja obrzędu przejścia, ze szczególnym uwzględnieniem małżeństwa tradycyjnego u ludu Jiwaka w Papui Nowej Gwinei - to temat jeszcze nie obronionej pracy doktorskiej ks. Marka na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 1999 r. jest również lektorem języka angielskiego w Wyższym Seminarium Duchownym Diecezji Warszawsko-Praskiej. Uwielbia ten język, co jakiś czas wplata w zdania polskie wyrazy „bishop”, „introduction”, „father”, co sprawia, iż jego rozmówcy wchodzą w papuaski świat opowieści bez żadnego problemu.
Po trzech latach pracy jako wikariusz wiedział, że musi wyjechać na misje. Nie miał sprecyzowanych planów odnośnie miejsca do tego stopnia, iż ówczesny dyrektor Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie ks. Henryk Kowalak zadając mu pytanie: - A gdzie ty Marek chcesz konkretnie wyjechać? Po kolejnej usłyszanej odpowiedzi: - Na misje - nieco się zachmurzył, a kolejna odpowiedź: - Byle gdzie - również go nie usatysfakcjonowała.
- Mam dwa zaproszenia, jedno do Afryki, drugie do Papui Nowej Gwinei. Może wybierzesz Papuę? - nie dawał za wygraną ks. Kowalak.
- A gdzie to jest? - spytał rezolutnie adept CFM. Usłyszana odpowiedź: daleko - całkowicie go zadowoliła i wystarczyła na długo.
Tego właśnie, iż nie warto o wiele zabiegać i troszczyć się o warunki życia, później nauczyła go Papua.
- Po raz pierwszy miałem pójść w busz. Przez tydzień szykowałem sobie prowiant: napiekłem bułek, masełko w słoiku, marmolada, Pierwszy postój z Papuasami, którzy towarzyszyli mi w podróży, ogołocił mnie zupełnie. Mój tygodniowy prowiant został zjedzony. Widmo podróży bez normalnego jedzenia wprawiło mnie w lekkie osłupienie. Musiałem zacisnąć zęby i iść dalej, żywiąc się już miejscowymi frykasami, których normalnie nigdy bym nie spróbował.
Najpiękniejsze definicje kapłaństwa usłyszał również od miejscowych.
- Pater to jest ten, który ma moc - tłumaczyli Papuasi, wymagając od niego również ciekawych przemyśleń, szczególnie podczas homilii. - Jeśli moje kazanie było do niczego, zaczynali palić papierosy - uśmiecha się.
Dzięki temu, iż jest niezwykle otwartym człowiekiem, spotkał wielu przyjaciół, również tych, którzy należą do innych Kościołów. Najmądrzejsze uzasadnienie celibatu usłyszał z ust protestanta.
- Zaprzyjaźniłem się z miejscowym małżeństwem, nie mieli własnych dzieci. Alice długo nie mogła zrozumieć, dlaczego nie szukam sobie żony. Jej mąż Szkot z pochodzenia - protestant, który codziennie chodził do kościoła, wybronił mnie skutecznie z ofensywnych pytań swojej żony: Słuchaj, on już jest poślubiony Bogu.

Reklama

Jestem cierpliwy

Proboszcz falenickiej parafii dowiedział się o tym, iż został półfinalistą konkursu od dziennikarzy TVP, którzy zadzwonili, aby umówić się z nim na wywiad.
- Do dziś nie wiem, kto mnie zgłosił - zapewnia.
Na pytanie, czy mógłby w jakiś sposób sprecyzować metody duszpasterskie, którymi na co dzień posługuje się, odpowiada, że praca proboszcza to bieg długodystansowca. Niektóre zajęcia trzeba zaplanować na wiele lat i konsekwentnie je realizować. Z dnia na dzień należy pamiętać o tym, żeby o godzinie 23.00 udać się na spoczynek.
- Jestem cierpliwy. Razu pewnego przyszedł do kancelarii zaaferowany młody chłopak, który stwierdził iż musi mieć bierzmowanie, gdyż został poproszony przez kolegę na świadka, ślub wkrótce. Odpowiadam mu, że nic nie musi. Nieco przekornie mówię, iż aby zostać świadkiem, wystarczy mieć ukończone 18 lat, posiadać dowód osobisty, można być nawet człowiekiem niewierzącym. Rozmawialiśmy wtedy chyba z godzinę. Spotkałem tego samego chłopaka pół roku później, nadal nie miał bierzmowania. Przyszedł poprosić o katechizm, bo chciałby się przygotować do sakramentu. Może kiedyś zostanę ojcem chrzestnym, albo będę chciał wziąć ślub - uzasadnił swoją wizytę.

Najbardziej boli gdy owieczka odchodzi

W parafii w Falenicy rozpoczynają się przygotowania do neokatechumenalnej Liturgii Słowa. - Muszę ich pobłogosławić i powiedzieć, żeby sami się modlili. To nie jest tak, że jak ja tam nie pójdę, to się wszystko zawali. To byłby znak, że jest to kolos na glinianych nogach. Jeżeli oni będą przychodzili tylko dla mnie, to musi się to rozwalić - kończy.
Na dalsze pytania odpowiada już drogą mailową. Lubi Internet, jego studenci, którzy prace dosyłają mailem, mogą liczyć na wyższą ocenę.
Wśród przesłanych odpowiedzi przykuwa uwagę na pytanie: Co jest najtrudniejsze w pracy proboszcza?
- Najtrudniej zaakceptować fakt, kiedy owieczka błądzi, gubi się i odchodzi - odpowiada ks. Marek Doszko.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Franciszek podczas Mszy Krzyżma do kapłanów: musimy być wolni od surowości i oskarżeń, od egoizmu i ambicji!

2024-03-28 10:38

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Do postrzegania życia i powołania w perspektywie całej przeszłości i przyszłości oraz odkrycia na nowo potrzeby adoracji i bezinteresownej, spokojnej i przedłużonej modlitwy serca - zachęcił Franciszek w Wielki Czwartek podczas Mszy Krzyżma w watykańskiej Bazylice św. Piotra. Papież wskazał na potrzebę skruchy, która jest nie tyle owocem naszej sprawności, lecz łaską i jako taka musi być wyproszona na modlitwie.

MSZA KRZYŻMA
HOMILIA OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

CZYTAJ DALEJ

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało w ub.r. z tabletki "dzień po"

2024-03-27 09:25

[ TEMATY ]

Pigułka „dzień po”

Adobe Stock

Minister zdrowia Izabela Leszczyna poinformowała, że w ubiegłym roku 15-latki stanowiły 2 proc. osób korzystających z tabletki "dzień po". Dodała, że w tym czasie 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało z tabletki "dzień po".

W połowie marca Andrzej Duda zapowiedział, że nie podpisze ustawy, "która wprowadza niezdrowe, chore i niebezpieczne dla dzieci zasady". Jego zdaniem tabletka "dzień po" dostępna bez recepty dla osób niepełnoletnich jest "daleko idącą przesadą". Według prezydenta tabletka nadal powinna być wydawana na receptę, a w przypadku dziewczynek jej zażycie powinno być "decyzją rodzica".

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas do kapłanów: biskup nie jest dozorcą księdza, ani jego strażnikiem

2024-03-28 13:23

Biskup nie jest dozorcą księdza, ani jego strażnikiem. Jeśli ksiądz prowadzi podwójne życie, jakąkolwiek postać miałoby ono mieć, powinien to jak najszybciej przerwać - powiedział abp Adrian Galbas do kapłanów. Metropolita katowicki przewodniczył Mszy św. Krzyżma w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach. Podczas liturgii błogosławił oleje chorych i katechumenów oraz poświęca krzyżmo.

W homilii metropolita katowicki zatrzymał się nad znaczeniem namaszczenia, szczególnie namaszczenia krzyżmem, „najszlachetniejszym ze wszystkich dziś poświęcanych olejów, mieszaniną oliwy z oliwek i wonnych balsamów.” Jak zauważył, olej od zawsze, aż do naszych czasów wykorzystywany jest jako produkt spożywczy, kosmetyczny i liturgiczny. W starożytności był także zabezpieczeniem walczących. Namaszczali się nim sportowcy, stający do zapaśniczej walki. Śliski olej wtarty w ciało stanowił ochronę przed uchwytem przeciwnika.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję