Reklama

Tajemnice światła

Pięć stacji tajemnic światła Różańca św. poświęcił biskup sosnowiecki Adam Śmigielski w czasie Eucharystii sprawowanej w sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Skałkowej w Podzamczu. W uroczystości wzięli udział: ks. kan. Mieczysław Bialik, najstarszy z księży rodaków - obecnie pracujący w Chmielniku, ks. kan. Stanisław Fert, ks. kan. Kazimierz Pantak, o. Wacław Michalczyk OFM, ks. Jan Ćwikła, ks. Stanisław Parkita, ks. Stanisław Faber. Nie obyło się bez pocztów sztandarowych straży pożarnej, bractw rycerskich i władz miasta, które reprezentował burmistrz - Andrzej Mikulski.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Niech rzeźby te nie będą samotne - apelował bp Śmigielski - niech każdy z was przychodzi tutaj i rozważa wielkie tajemnice zawarte w tej modlitwie, bo przecież Różaniec to modlitwa wymagająca, skłaniająca do refleksji. Wiemy przecież, że jest to ulubiona modlitwa Jana Pawła II, podążajmy za nim i tą drogą”.
Pomysł postawienia stacji tajemnic światła na placu przed sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Skałkowej w Podzamczu zrodził się w Roku Różańca Świętego. W szczególny sposób w dzieło zaangażowany był ks. kan. Józef Podkowa, Andrzej Skrzypiciel, Szczepan Plutka i Stanisław Orman. „Na początek zwróciliśmy się z propozycją wykonania rzeźb do Jana Funka, znanego krakowskiego artysty. Po uzyskaniu zapewnienia, że podejmie się tego zadania, zaczęliśmy przygotowania terenu” - tłumaczy ks. Podkowa.
Kamień, z którego wykonano stacje, pochodzi z Pińczowa. Jest to piaskowiec zwanym pińczakiem. Charakterystyczne dla tego materiału jest to, że pod wpływem warunków atmosferycznych twardnieje. Ciekawostką jest, że z tego samego kamienia wykonano Pałac Kultury w Warszawie. Wykonanie stacji zajęło artyście rok. W tym okresie przygotowane zostało odpowiednie miejsce. „Wymyśliliśmy, że rzeźby należy umieścić na postumentach z miejscowych kamieni, których wiele jest w okolicy. Jak postanowiliśmy, tak też uczyniliśmy. Specjalnymi dźwigami przetransportowaliśmy skały i przygotowaliśmy miejsce pod rzeźby” - opowiada ks. Józef Podkowa.
Tak duże przedsięwzięcie nie mogłoby dojść do skutku, gdyby nie zaangażowanie parafian. Fundatorami poszczególnych stacji są: Szczepan Plutka - Chrzest Pana Jezusa, parafianie z Podzamcza - Cud w Kanie, Andrzej Kański - Nauczanie Pana Jezusa, parafianie z Ogrodzieńca - Przemienienie Pańskie i Andrzej Skrzypiciel - Ostatnia wieczerza.
Stacje różańcowe to hołd wdzięczności Bogu i Matce Bożej za dar rodaka Jana Pawła II, który te stacje ustanowił. „Ufam, że poświęcenie i ustawienie tych stacji przyczyni się do wzrostu pobożności i że na dróżkach do sanktuarium coraz częściej zaczną pojawiać się wierni z różańcem w ręku” - powiedział „Niedzieli” ks. Podkowa.
Na koniec uroczystości Ksiądz proboszcz i jednocześnie kustosz sanktuarium podziękował Pasterzowi Kościoła sosnowieckiego za nieustanną opiekę, jaką otacza Podzamcze. „Byłeś z nami w 2000 r. przy budowie kaplicy, a później w 2002 r. przy koronowaniu obrazu i nadaniu zaszczytnego tytułu sanktuarium, dziś znów jesteś z nami, serdecznie za to dziękujemy”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Łódź: Ruszyły zapisy na kolejną edycję Dominikańskich Warsztatów Muzyki Liturgicznej

2024-04-23 09:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Archiwum WML Dominikanie Łódź

W trakcie Dominikańskich Warsztatów Muzyki Liturgicznej “Sacrum Convivum”, w łódzkim klasztorze oo. Dominikanów przy ul. Zielonej 13, spotkają się miłośnicy śpiewu kościelnego, członkowie schol i innych amatorskich zespołów muzycznych.

Mimo że na co dzień posługują w różnych wspólnotach, to w dniach 24-26 maja 2024 roku, razem stworzą wielogłosowy chór.  Doświadczą w nim piękna wspólnej modlitwy, a przy okazji rozszerzą swój repertuar i poznają możliwości własnego głosu.

CZYTAJ DALEJ

Była aktorką porno - teraz robi różańce!

2024-04-22 14:36

[ TEMATY ]

świadectwo

nawrócenie

świadectwa

Adobe Stock

Była aktorka porno Bree Solstad została przyjęta do Kościoła katolickiego w Wielkanoc. Znana w mediach społecznościowych jako "Miss B", od początku roku publikuje na platformie X posty o swoim wstąpieniu do Kościoła katolickiego jako "Miss B Converted".

"Moje życie już nigdy nie będzie takie samo. Płakałam z radości, kiedy po raz pierwszy przyjęłam ciało i krew Jezusa" - powiedziała amerykańskiemu portalowi „The Daily Signal”. W dniu 1 stycznia 2024 r. opublikowała na X: "Zdecydowałam się zaprzestać pracy seksualnej. Pokutować za moje niezliczone grzechy. Porzucić moje życie pełne grzechu, bogactwa, wad i próżnej obsesji na punkcie własnej osoby. To upokarzające doświadczenie, które przez wielu będzie wyśmiewane lub analizowane. Rezygnuję ze wszystkich moich dochodów i oddaję swoje życie Jezusowi" - napisała Solstad.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje" DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję