„Wszystko wydarzyło się w piątkowe popołudnie 9 lipca. Najpierw powiał wiaterek, taki chłodny, przyjemny. Później, mimo że jeszcze nie było godz. 17.00, zrobiło się bardzo ciemno. Zaczęło mocno
wiać, grzmieć, lunął deszcz. Nikt z nas nie spodziewał się, że za chwilę nasz wiejski krajobraz zmieni się w kosmiczną szarość”. Tak wspominają mieszkańcy podzambrowskich wiosek wichurę, którą przeżyli
w ten niezapomniany dzień.
Przez krótki czas trudno było dojechać z Łomży do Zambrowa. Powywracane drzewa skutecznie blokowały przejazd. Sekcje straży pożarnej dość szybko uporały się z leżącymi na ulicy konarami drzew. Używając
spalinowych pił przecinali grube drzewa, zostawiając je na poboczu drogi.
Więcej problemów można było zauważyć na trasie z Zambrowa do Czyżewa. Tu, właściwie co parę metrów, na drodze i nie tylko leżały potężne topole, niejednokrotnie wyrwane z korzeniami przez silny wiatr.
Tu uprzątaniem połamanych drzew zajęli się sami mieszkańcy wiosek. „Mamy swoje piły, traktory, przyczepy, jakoś sobie z tym poradzimy” - zapewniali mieszkańcy wiosek. Niejednokrotnie
przy uprzątaniu można było zobaczyć całe rodziny: dorosłych, młodych, czasem dzieci. „Już dawno chcieliśmy wyciąć to drzewo, ale przecież nie można, urzędy się nie zgadzają, tłumacząc się ochroną
środowiska. Jakie to środowisko, stare drzewo, spróchniałe, ledwo stało. Wiatr rozwiązał nasz problem. Teraz powinni przyjechać z urzędu i to sprzątać. Zza biurka wszystko wydaje się takie proste”
- narzekają mieszkańcy wioski. „Oczyścić drogi, to pół biedy. Mnie chyba naderwało dach na szopie. Jeszcze muszę to dokładnie sprawdzić” - skarży się kolejny rolnik. „Wieczorem
zobaczymy w TV, co wichura u innych zrobiła” - mówi kolejny mieszkaniec wsi. „Nie zobaczysz, człowieku, tam w polu zerwało linię wysokiego napięcia. Nie będzie prądu kilka dni -
oświadczył inny.
Burza połączona z silnym wiatrem wyrządziła w naszym regionie poważne straty materialne w gospodarstwach rolnych, na polach. Jak dowiedzieliśmy się z komendy wojewódzkiej policji, w naszym regionie
nikt nie zginął, ale niewiele brakowało, aby doszło do tragedii w Wysokiem Mazowieckiem. Na przejeżdżający samochód zwalił się duży konar upadającego drzewa. Świadkowie tego zdarzenia, przejeżdżający
kierowcy, mówili: „To, że nikt nie zginął to cud. To prawdziwy cud”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu