Reklama

Franciszek

Franciszek podsumował podróż do Kolumbii i wskazał na cechy ewangelicznej rewolucji

O poszczególnych etapach swej zakończonej w poniedziałek pielgrzymki apostolskiej do Kolumbii oraz sensie prawdziwej rewolucji, prowadzącej do autentycznego wyzwolenia mówił Ojciec Święty podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. Nawiązując do hasła swej wizyty Franciszek stwierdził, że „«uczynienie pierwszego kroku» oznacza podejście, pochylenie się, dotknięcie ciała brata zranionego i porzuconego. I czynienie tego z Chrystusem, Panem, który stał się dla nas niewolnikiem”. Jego słów na placu św. Piotra wysłuchało dziś około 13 tys. wiernych.

[ TEMATY ]

Franciszek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na wstępie papież wyraził wdzięczność władzom kraju, tamtejszemu Kościołowi, wszystkim wiernym i całemu narodowi za niezwykle gościnne przyjęcie. Przypomniał, że celem tej wizyty było umocnienie narodu kolumbijskiego w rozpoczętym już procesie pokojowym. Zaznaczył, że zasadniczą przyczyną trwającego ponad pół wieku konfliktu było działanie Złego Ducha, ale „równie oczywiste jest to, że miłość Chrystusa, Jego nieskończone miłosierdzie jest silniejsze od grzechu i śmierci”.

Następnie Ojciec Święty nawiązał do poszczególnych etapów swej pielgrzymki – spotkania z biskupami i młodzieżą w Bogocie. Nawiązując do beatyfikacji dwóch męczenników w Villavicencio Franciszek zaznaczył, iż uroczystość ta „wyraziście przypomniała, że pokój budowany jest także, a może przede wszystkim na krwi wielu świadków miłości, prawdy, sprawiedliwości, a także prawdziwych i w pełnym tego słowa męczenników, zabitych ze względu na swą wiarę”. Papież nie krył swego poruszenia usłyszanymi podczas nabożeństwa o pojednanie świadectwami osób, które wychodząc od swoich ran, z pomocą łaski Chrystusa wyszły ze swoich ograniczeń i otworzyły się na spotkanie, przebaczenie, na pojednanie. Wyraził radość ze spotkania z duchowieństwem i alumnami w Meddelin.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Mówiąc o ostatnim dniu swego pobytu w Kolumbii w Cartagenie, mieście świętego Piotra Klawera, Ojciec Święty wskazał, iż centrum wydarzeń tego dnia stanowiła promocja osoby ludzkiej i jej praw podstawowych. Zaznaczył, że zarówno Piotr Klawer, jak żyjąca w czasach nam bliższych św. Maria Bernarda Bütler, ukazali drogę prawdziwej rewolucji. Jest to rewolucja ewangeliczna, a nie ideologiczna, „która prawdziwie wyzwala osoby i społeczeństwa od niewolnictwa dnia wczorajszego i niestety także dnia dzisiejszego. W tym sensie «uczynienie pierwszego kroku» oznacza podejście, pochylenie się, dotknięcie ciała brata zranionego i porzuconego. I czynienie tego z Chrystusem, Panem, który stał się dla nas niewolnikiem. Dzięki Niemu istnieje nadzieja, bo On jest miłosierdziem i pokojem” – stwierdził Franciszek.

Na zakończenie papież zawierzył Kolumbię Matce Bożej. „Oby z pomocą Maryi każdy Kolumbijczyk mógł uczynić każdego dnia pierwszy krok ku bratu i siostrze, i w ten sposób razem budować dzień po dniu pokój w miłości, w sprawiedliwości i w prawdzie” – powiedział papież.

2017-09-13 10:28

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Franciszek: Jezus uczy nas wytrwałej modlitwy

[ TEMATY ]

Franciszek

O potrzebie wytrwałości w modlitwie mówił dziś Ojciec Święty podczas audiencji ogólnej transmitowanej przez media watykańskie z biblioteki Pałacu Apostolskiego.

Papież podkreślił, że o znaczeniu wytrwałości w modlitwie mówią nam trzy przypowieści: o natrętnym przyjacielu (Łk 11, 5-8), o wdowie, żądającej od sędziego, by obronił ją przed przeciwnikiem (Łk 18, 1-8) oraz modlitwie faryzeusza i celnika (Łk 18, 9-14). Uczą nas one, że naleganie służy umocnieniu w nas pragnienia i oczekiwania, że wiara nie jest porywem chwili, lecz gotowością nawet do spierania się z Bogiem oraz iż warunkiem prawdziwej modlitwy jest pokora. „Nauka Ewangelii jest jasna: zawsze trzeba się modlić, nawet gdy wszystko wydaje się próżne, gdy Bóg wydaje się nam głuchy i niemy, a nam się zdaje, że marnujemy czas” – stwierdził Franciszek.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Dar przyjaźni

2024-04-24 10:17

Magdalena Lewandowska

O przyjaźni w małżeństwie i między małżeństwami mówili Monika i Marcin Gomułkowie.

O przyjaźni w małżeństwie i między małżeństwami mówili Monika i Marcin Gomułkowie.

– Duchowość chrześcijańska jest duchowością przyjaźni – mówił podczas Inspiratora Małżeńskiego ks. Mirosław Maliński.

Duży kościół w parafii NMP Królowej Pokoju u ojców oblatów na wrocławskich Popowicach wypełnił się małżeństwami wspólnie się modlącymi i słuchającymi o przyjaźni z Bogiem i drugim człowiekiem. Wszystko za sprawą projektu "Inspirator Małżeński". O przyjaźni mówił ks. Mirosław Maliński – znany wrocławski duszpasterz akademicki związany m.in. z ruchem wspólnoty Spotkań Małżeńskich – oraz Monika i Marcin Gomułkowie – autorzy projektu „Początek Wieczności” prowadzący liczne warsztaty i rekolekcje. Z koncertem wystąpił duet „Jedno ciało”, a zwieńczeniem spotkania była Eucharystia, której oprawę muzyczną zapewni zespół BŁOGOsfera.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję