Myślę, że czytelnicy wybaczą mi ten osobisty ton mówienia o wielkim świętym Kościoła, jakim bez wątpienia był św. Stanisław Kostka. Całe pokolenia polskiej młodzieży katolickiej wychowywały się w blasku jego świętości i odnajdywały w nim bliskiego przyjaciela, kogoś, do kogo można mówić po prostu - „Staś”.
Wierzymy w tajemnicę świętych obcowania, która w przypadku św. Stanisława Kostki jest widocznym wędrowaniem świętego pośród ludzi pielgrzymujących ku niebu. Co się dziś stało z jego pielgrzymowaniem pośród współczesnych młodych? Czy ten malowany na obrazkach przez całe stulecia młody chłopak w białym kołnierzyku, z wzorowo przyczesaną fryzurką, z bielusieńką lilią w ręku przestał być wzorem dla dzisiejszych młodych ludzi, dla których wyżelowane włosy, dżinsowe spodnie i najnowszy model komórki w ręku są szczytem marzeń? A może św. Staś Kostka przestaje już zachwycać, bo jest wzorem pilnego i uczciwego ucznia, który na dodatek zadziwia wyjątkową dojrzałością i konsekwencją w wierze?
Z wielkim zachwytem czytam kroniki Kościoła częstochowskiego i historię naszych wspólnot młodzieżowych, które od samego początku za swojego patrona obrały św. Stanisława Kostkę. Kiedy w 1925 r. powstawała diecezja częstochowska, jej pierwszy biskup Teodor Kubina z zapałem organizował Związek Młodzieży Polskiej, który potem przekształcił się w męski i żeński pion Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Patronem tych stowarzyszeń został nie kto inny, tylko właśnie Stanisław Kostka. Jego liturgiczne wspomnienie stało się wielkim świętem młodych. Przygotowywano się do niego przez kilka dobrych dni. Starsi księża do dziś pamiętają trud, ale i zapał, z jakim organizowali Triduum przed świętem Stasia Kostki. To był dla młodzieży czas budowania wspólnoty z Bogiem i między sobą, czas wielkich młodzieżowych rekolekcji.
W kronice KSM-u znalazłem kiedyś wspomnienie Pani Janiny z przedwojennych czasów jej działalności w oddziale parafialnym w Kłobucku: „Święto Stanisława Kostki zawsze obchodziliśmy bardzo uroczyście. Oczywiście, najważniejsza była modlitwa i nauki kapłana. Obok tej części formacyjnej obowiązkowo musieliśmy przygotować wieczornice. Zbieraliśmy się w salce przy parafii i z otwartą buzią słuchaliśmy życiorysu Świętego. Mimo że już dobrze pamiętaliśmy jego czasy szkolne, pieszą wędrówkę z Wiednia do Rzymu, kłopoty z wstąpieniem do zakonu i przedwczesną śmierć, to jednak ciągle fascynowała nas ta postać, uczyła zdrowego podejścia do życia, w którym wiara musi być odważna i wyznawana w każdych okolicznościach. Z tym Świętem kojarzą mi się też radosne zabawy i śpiewy, czasem do późnego wieczora”.
W niejednej naszej parafii możemy jeszcze znaleźć ślady tamtej fascynacji Stasiem Kostką. Jego podobizny widnieją na starych parafialnych sztandarach i feretronach. Nie było procesji, żeby razem z młodymi nie szedł przed Najświętszym Sakramentem św. Stanisław Kostka. On też był przewodnikiem polskiej młodzieży w czasach komunizmu. Kiedy w polskich szkołach dzieci musiały śpiewać hymny o wierności socjalistycznej ojczyźnie, w której nie ma miejsca na Boga i krzyż, święto Stanisława Kostki stawało się miejscem umocnienia wiary, a sam św. Stanisław przykładem młodego chłopaka, który Boga się nie wstydzi i dla Niego gotów jest na każde cierpienie i prześladowania. W tamtych czasach było wręcz nie do pomyślenia, żeby w parafii nie było Triduum przed wspomnieniem św. Stanisława Kostki.
Wszedł on również w najnowszą historię naszej archidiecezji. Kiedy w 1993 r. reaktywowane zostało Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, abp Stanisław Nowak bez cienia wątpliwości zaznaczył w dekrecie, że jego patronem ma zostać św. Stanisław Kostka. Tego samego roku w uroczystość Chrystusa Króla Pasterz naszej archidiecezji poświęcił sztandar stowarzyszenia, na którym widnieje uśmiechnięta postać Stasia Kostki. Jedno z moich radośniejszych spotkań z tym Świętym odbyło się w Jubileuszowym Roku 2000. Wtedy to, 18 września, zorganizowaliśmy jubileuszowe spotkanie rówieśników Stanisława Kostki, czyli uczniów gimnazjów i liceów z całej Częstochowy. Katedra nie pomieściła wszystkich uczestników. Mimo że różnie wyglądało zachowanie młodych, jedno było bardzo istotne - to Stasio Kostka wprowadził młodych z Częstochowy w III Tysiąclecie. Stał się moją nadzieją na to, że młodzi wybiorą te ideały, które on reprezentował.
Również i dziś jest wiele takich wspólnot, które potrafią skorzystać z geniuszu tego Świętego i przybliżają jego sylwetkę młodym ludziom. W wielu parafiach odbywają się spotkania młodych pod patronatem św. Stanisława, czczą go wiernie KSM-owicze, a chyba największej chwały doznaje w parafiach, które modlą się i działają pod jego wezwaniem. Szkoda tylko, że w naszych kościołach głos św. Stanisława Kostki jest dziś jakby trochę wyciszony. A przecież to nie jest wina Świętego, bo ten woła głośno i tak samo głośno uwielbia Boga, jak przez te wszystkie lata. Nie wiem, czy to nie jest czasem zmarnowanie okazji, żeby choćby grupę młodych wyrwać diabłu i pokazać im, że można będąc młodym doświadczyć piękna spotkania z Bogiem, a swoją wiarę przekładać każdego dnia na życie. Marzą mi się czasy, kiedy wszyscy wrócimy do uroczystych obchodów wspomnienia św. Stanisława Kostki. Byłyby to chyba najlepsze rekolekcje dla młodzieży na dobry początek roku szkolnego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu