Oaza kojarzy się z miejscem, gdzie można odpocząć... Tymczasem w tym roku ONŻ II stopnia była czasem nieustannych doświadczeń Boga i niezłą szkołą „Jezusowego prawa jazdy”, a tu egzamin zdaje się tylko w momencie oddania kierownicy jedynemu egzaminatorowi - Jezusowi (w innym wypadku drzewo czy rów były gwarantowane).
Co mnie najbardziej zaskoczyło? Nie było tu wielu cudownych wzlotów wiary czy wielkich emocji i w ten oto cichy sposób Bóg pokazał mi, jak wszędzie Go pełno! Chyba nikt z oazowiczów z Kostarowiec nie zapomni tej tęczy, wschodów i zachodów słońca czy uśmiechniętych twarzy uczestników i kadrowiczów. Te wszystkie znaki to dla mnie dziś ogromny napis, stworzony ręką Boga, mówiący: „Jestem, który jestem”.
Bardzo wiele uświadomiła mi wędrówka po Bieszczadach. Jezus pokazał mi, że moja droga do krzyża zbawienia ma wiele trudnych podejść i nie jest wcale łatwa. Ważne jest także, żeby nie podchodzić samemu, bo w grupie jest się, wbrew pozorom, silniejszym. Tak ważna jest wspólnota...
Kolejnym doświadczeniem Boga była adoracja krzyża, w czasie której na dużym krzyżu Jezusa zawieszaliśmy własnoręcznie wykonane krzyżyki codzienności. Wręcz raziło mnie, jak malusie jest moje cierpienie w porównaniu z męką Pana, a On i tak niesie większą część mojego krzyża. Czyż to nie cudowne? Poza tym uświadomiłam sobie, jak cenny jest czas pustyni i Namiotu Spotkania. Jednak inaczej rozmawia się z przyjacielem w grupie, a inaczej w cztery oczy... Ku mojemu zaskoczeniu po powrocie do domu nie musiało u mnie cały czas coś grać, polubiłam tę ciszę!
Na koniec chcę tylko dodać, że EXODUS, czyli wyjście z niewoli mojego grzechu, tak naprawdę dopiero się rozpoczął i pewnie trochę potrwa, ale wciąż mam i będę miała przed oczyma jutrzenkę nadziei, która wschodzi co rano, szepcąc radośnie: JEZUS ZMARTWYCHWSTAŁ!
Za wszystkich tegorocznych Kostarowiczan, którzy pokazali mi żywego Boga w sobie, Bogu niech będą dzięki i CHWAŁA PANU!!!
[Przedruk z Betfage, Dwumiesięcznika Ruchu Światło-Życie, nr 5 (36), s. 6.]
Pomóż w rozwoju naszego portalu