Nie ma już wśród nas mistrza Henryka Tomaszewskiego, wielkiego mima, twórcy Wrocławskiego Teatru Pantomimy, ale są wciąż jego zabawki. Niezwykłe, bardzo piękne, zabytkowe. Swą zabawkarską kolekcję tworzył
kilkadziesiąt lat, z części powstało cieszące się wielkim powodzeniem Muzeum Zabawek w Karpaczu, które ma już naśladowców. Kolejne muzea zabawek powstały w Kudowie Zdroju i w Szklarskiej Porębie. Jednak
nie wszystkie zabawki Tomaszewskiego trafiły do muzeów. Możemy przekonać się o tym zaglądając do Sali Książęcej ratusza - Muzeum Miejskiego Wrocławia, w którym 6 grudnia otwarto wystawę „Świat
dziecka. Zabawki z kolekcji Henryka Tomaszewskiego i Stefana Kaysera”.
„Nawet nie wiem, jak dużo mam zabawek! Kiedyś chyba rozbiję namiot na wrocławskim Rynku, bo już nie będę miał gdzie się podziać z moimi zbiorami. To był przypadek, ale wszystko zawsze zaczyna
się od przypadku - powiedział mistrz Tomaszewski w jednym z wywiadów.
W innym tłumaczył: „Fascynacja lalkami zaczęła się w Poznaniu, kiedy z Kaziem Wiśniakiem robiliśmy w Teatrze Polskim Marata Sade`a. Szliśmy którąś z ulic w kierunku Starego Rynku i Kaziu zauważył
porcelanową lalkę na wystawie sklepowej. Zaczął mnie namawiać do jej kupna. Długo się opierałem, aż wreszcie uległem. Kiedy wróciłem do hotelu i postawiłem ja na szafce, zrobiło się jakoś raźniej. Później
kupiłem jeszcze jedną i jeszcze... i zaczęło mnie to hobby mocno zajmować. Szukałem odpowiedniej literatury dotyczącej historii zabawkarstwa, kontaktu z zasłużonymi firmami. W mojej pasji pomogła mi Pantomima
- podróże mojego teatru po świecie. Na Zachodzie rynek kolekcjonerski i handlowy jest znacznie większy niż u nas. Nie ma więc wyjazdu z Pantomimą, żebym nie wrócił z jakąś lalką do domu”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu