Reklama

Niedziela Częstochowska

„Serce bez granic” spektakl o kard. Adamie Kozłowieckim

„Serce bez granic” to tytuł spektaklu o kard. Adamie Kozłowieckim, polskim jezuicie, więźniu obozów koncentracyjnych Auschwitz i Dachau, a po wojnie misjonarzu posługującym ponad 60 lat na terenie Rodezji Północnej czyli obecnej Zambii. Historię tego niezwykłego kapłana przybliżyli częstochowskiej publiczności aktorzy Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie. Spektakl został zagrany na Jasnej Górze, „na deskach” niedawno odremontowanej Sali Papieskiej we wtorek 23 października. Wystąpili: Paweł Gładyś, Waldemar Czyszak oraz Karolina Dańczyszyn, scenariusz i reżyseria – Sławomir Gaudyn

[ TEMATY ]

spektakl

Magda Nowak/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Fabuła przedstawienia zbudowana została na podstawie wspomnień i listów ks. Adama Kozłowieckiego zawartych w książkach: „Ucisk i strapienie. Pamiętnik więźnia 1939-1945” oraz „Moja Afryka, moje Chingombe – dzieje misjonarza opisane w listach do przyjaciół”.

Sławomir Gaudyn podkreśla, że przez spektakl, najbardziej chce przekazać pamięć o człowieku, który tak naprawdę po tym, co przeżył, powinien czuć w sobie nienawiść, niechęć do życia, a on nie miał w sercu nienawiści i bardzo kochał ludzi. – Ujął mnie swoim dowcipem, poczuciem humoru – mówi reżyser – Jak go kiedyś zapytano, do kogo ma największy żal, bo on taki sympatyczny, kocha wszystkich, to on mówi: do papieża Jana Pawła II, bo go wydarł z tej Afryki i kazał po tym Watykanie chodzić i w ogóle jakiś kapelusz kardynalski mu dał na głowę, a on nie wiedział, co z tym robić.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Wiecznie uśmiechnięty, wiecznie żartował, wiecznie na luzie. Te pokłady jego radości i optymizmu są zniewalające – opowiada Paweł Gładyś, który w spektaklu wcielił się w postać kapłana-więźnia. Pomimo obozowej przeszłości nazywanej żartobliwie „wakacjami, które mu zafundował Adolf Hitler”, ks. Kozłowiecki zachował pogodę ducha i serce kochające każdego bez wyjątku. – Jakim można być optymistą i jak można się cieszyć z życia – mówi ze zdumieniem aktor – Ja już nie mówię o jego religijności i duchowości, mówię o tym, jakim był człowiekiem. To jest wzruszające, z tego warto czerpać.

Paweł Gładyś przyznaje, że praca nad rolą nie była wcale łatwa. Największym problemem było dla niego złamanie scen w Auschwitz uśmiechem: – Często reżyser mówił: Ty się uśmiechnij, jaśniej! A ja nie potrafię, bo zaraz to będzie sztuczne, ja nie mam tyle optymizmu co on. Nie mam takiego uśmiechu jak Kozłowiecki, on miał tyle radości w sobie, po prostu, takiej czystej radości.

Waldemar Czyszak, zapytany o to, co najbardziej urzekło go w osobie kard. Kozłowieckiego, bez namysłu odpowiada: – Pokora i miłość do drugiego człowieka. Wielkiego Apostoła Afryki poznał dopiero dzięki przygotowywanej sztuce, gdy przeczytał o nim książkę, wcześniej o kardynale nie słyszał. Ale już nieraz otrzymywał kapłańskie role. – Przed kardynałem Kozłowieckim grałem biskupa Tokarczuka, grałem różnych proboszczów, prałatów – wylicza. Dodaje także, że w teatrze czuło się potrzebę zagrania tego spektaklu w przestrzeni jasnogórskiego sanktuarium.

Reklama

– Myślę, że niejeden Adam Kozłowiecki jest zapomniany albo mało się o nim mówi, a ważne, żeby się mówiło o wszystkich takich osobach – podkreśla Sławomir Gaudyn. – Za każdym razem, gdy oglądam ten spektakl, to sobie przypominam, że trzeba lubić ludzi. To jest bardzo ciężkie lubić wszystkich, przecież ludzie są tacy, siacy i owacy, no ale trzeba się przynajmniej starać – stwierdza reżyser i puentuje, równie dowcipnie, jak by to zrobił sam kardynał: – W końcu, jeżeli będziemy lubić ludzi, to ludzie będą lubić nas i może sobie nie będziemy, za przeproszeniem, po gębach dawać.

*

Adam Kozłowiecki urodził się 1 kwietnia 1911 r. w Hucie Komorowskiej k. Kolbuszowej. Wbrew woli rodziców wstąpił do nowicjatu jezuitów w Starej Wsi. W czasie II wojny światowej przeżył piekło obozów koncentracyjnych jako więzień Auschwitz – nr 1006, do którego trafił 20 czerwca 1940 r., a później jako więzień Dachau – nr 22187. Zaraz po wojnie został posłany na misje, i choć na początku nie chciał wyjeżdżać z Polski, to sercem i duszą związał się z kontynentem afrykańskim, gdzie spędził ponad 60 lat życia. Organizował szkolnictwo, ratował od śmierci głodowej, pomagał biednym. I nawet, gdy był już kardynałem, opiekował się chorymi i sam opatrywał ich rannych.

Zawsze najlepiej czuł się wśród ludzi jako zwykły misjonarz. Kiedy nastał czas dekolonizacji, chętnie zrezygnował ze stanowiska metropolity, by jego miejsce mógł zająć pierwszy czarnoskóry hierarcha. Watykan jednak zaakceptował tę decyzję dopiero po 5 latach. Wtedy abp Kozłowiecki z radością powrócił do buszu stwierdzając: „Nie jestem kanarkiem, by siedzieć w pięknej klatce. Wracam do swoich”. Z terenu nie zdołał go odciągnąć nawet Jan Paweł II, który w 1998 r. mianował go kardynałem. Papież chciał w ten sposób podkreślić niezwykłe zasługi dla ewangelizacji Afryki samego arcybiskupa, a także polskich misjonarzy i misjonarek oraz oddać hołd pokornemu, byłemu więźniowi obozów zagłady. Kard. Kozłowiecki, po konsystorzu w Watykanie, z ujmującą szczerością i dowcipem odpowiedział na to wyróżnienie: „Czuję się tu jak słoń w składzie porcelany. Moją misją jest busz”. I wrócił do Afryki.

Reklama

Był zawsze uśmiechnięty, dowcipny, miał serce otwarte na każdego człowieka. Pogodę ducha zalecał księżom jako jedną z metod udanej ewangelizacji. Mawiał, że wpływ na jego losy miało to, że urodził się w prima aprilis.

Kard. Adam Kozłowiecki to także kapłan niezłomny duchem, którego nie zmiażdżyły nawet okrucieństwa Auschwitz i Dachau. Wręcz przeciwnie, czas ten ukształtował jego głęboką wiarę, ufność i pełne zawierzenie Bogu oraz wielką miłość do ludzi.

„Właśnie tutaj, w tych nieludzkich warunkach obozu koncentracyjnego – pisał po latach – uświadomiłem sobie tę głęboką prawdę, że każdy człowiek jest moim bratem, ponieważ jesteśmy dziećmi jednego i tego samego Ojca – Pana Boga. Tu nauczyłem się mieć w nienawiści nienawiść i samemu bronić się przed nienawiścią do kogokolwiek, nawet do mego brata w mundurze, który mnie nienawidził i męczył”.

2018-10-24 14:36

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Spektakl The Matura Story

Serdecznie zapraszamy na spektakl przygotowany przez Teatr INNI INACZEJ na temat przygotowań do matury, który odbędzie się 5 lutego 2017r. o godz. 17.00 w Sali Widowisko-Koncertowej MUZA w Sosnowcu. Wstęp wolny. Serdecznie zapraszamy.

Czyim synem był Pan Tadeusz? O czym mówi prawo Hardy'ego Weinberga? I dlaczego tak ważna jest kinematografia Czechosłowacka, a przedawkowanie magnezu skutkuje wyjazdem do Mongolii?

CZYTAJ DALEJ

Japonia: ok. 420 tys. rodzimych katolików i ponad pół miliona wiernych-imigrantów

2024-04-23 18:29

[ TEMATY ]

Japonia

Katolik

Karol Porwich/Niedziela

Trwająca obecnie wizyta "ad limina Apostolorum" biskupów japońskich w Watykanie stała się dla misyjnej agencji prasowej Fides okazją do przedstawienia dzisiejszego stanu Kościoła katolickiego w Kraju Kwitnącej Wiśni i krótkiego przypomnienia jego historii. Na koniec 2023 mieszkało tam, według danych oficjalnych, 419414 wiernych, co stanowiło ok. 0,34 proc. ludności kraju wynoszącej ok. 125 mln. Do liczby tej trzeba jeszcze dodać niespełna pół miliona katolików-imigrantów, pochodzących z innych państw azjatyckich, z Ameryki Łacińskiej a nawet z Europy.

Posługę duszpasterską wśród miejscowych wiernych pełni 459 kapłanów diecezjalnych i 761 zakonnych, wspieranych przez 135 braci i 4282 siostry zakonne, a do kapłaństwa przygotowuje się 35 seminarzystów. Kościół w Japonii dzieli się trzy prowincje (metropolie), w których skład wchodzi tyleż archidiecezji i 15 diecezji. Mimo swej niewielkiej liczebności prowadzi on 828 instytucji oświatowo-wychowawczych różnego szczebla (szkoły podstawowe, średnie i wyższe i inne placówki) oraz 653 instytucje dobroczynne. Liczba katolików niestety maleje, gdyż jeszcze 10 lat temu, w 2014, było ich tam ponad 20 tys. więcej (439725). Lekki wzrost odnotowały jedynie diecezje: Saitama, Naha i Nagoja.

CZYTAJ DALEJ

W siedzibie MEN przedstawiono szokujący ranking szkół przyjaznych osobom LGBTQ+

2024-04-24 13:58

[ TEMATY ]

LGBT

PAP/Rafał Guz

„Bednarska" - I społeczne liceum ogólnokształcące im. Maharadży Jam Saheba Digvijay Sinhji w Warszawie zostało najwyżej ocenione w najnowszym rankingu szkół przyjaznych osobom LGBTQ+. Ranking przedstawiła Fundacja "GrowSpace" w siedzibie Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Ranking w gmachu MEN został zaprezentowany po raz pierwszy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję