Mija prawie drugi miesiąc od chwili śmierci Jana Pawła II, a pamięć o nim wciąż pozostaje żywa i żywe są też wspomnienia. Kim był Ojciec Święty w moim życiu i co mu zawdzięczam? Odpowiedź jest krótka i wyczerpująca. Jan Paweł II odmienił nasze życie, więc i moje.
Kiedy rozpoczął swój wielki Pontyfikat, ja przeżywałam dramat mojego małżeństwa. Początkowo trudno mi było pogodzić się z faktem odrzucenia i zaakceptować nową w moim życiu sytuację. Trzeba było odwagi i zaparcia, aby stanąć na własnych nogach i umieć pogodzić obowiązki wychowania córki z pracą zawodową i podjętymi studiami polonistycznymi w Krakowie.
I tylko Boża Opatrzność, która nade mną czuwała oraz pomoc rodziców i przyjaciół sprawiły, że moje życie znów nabierało sensu. Jednak, aby móc „wypłynąć na głębię” potrzebowałam wewnętrznego odrodzenia. To nowe życie zaczęło się wtedy, gdy do szkoły - mojego miejsca pracy - wróciły krzyże i nauka religii. Wtedy odżył cały Kościół, a głoszone z wielką mocą słowo Boże trafiało na podatną, bo spragnioną prawdy glebę. To właśnie ta atmosfera odnowy duchowej, ożywienia wiary, nowa ewangelizacja, a przede wszystkim papieskie nauczanie, stanowiły najskuteczniejszą terapię wstrząsową, która była też drogą do nawrócenia.
Skutki tej terapii odczuwałam na własnej skórze w czasie pierwszej mojej pielgrzymki na spotkanie z Ojcem Świętym. To było w czerwcu 1991 r. w Masłowie, dokąd udałam się z naszą koniecpolską wspólnotą. Głęboko zapadły w moim sercu słowa przestrogi i apelu Ojca Świętego o wierne zachowywanie przykazań Dekalogu. Jeszcze tego samego roku wyjechałam na 2 lata do córki, zamieszkałej z rodziną w Niemczech, aby jej pomóc w wychowaniu dziecka. W październiku 1992 r. uczestniczyłam w pielgrzymce do Rzymu, którą zorganizowała Polska Misja Katolicka w Dortmundzie.
Tym sposobem byłam na spotkaniu z Ojcem Świętym w Auli Pawła VI i na audiencji prywatnej. To było wielkie przeżycie i szczyt moich marzeń. Po powrocie do kraju uczestniczyłam jeszcze w trzech spotkaniach z Janem Pawłem II: w 1997 r. - Jasna Góra, w 1999 r. - Błonia krakowskie i w 2002 r. - także Błonia krakowskie, ale tym razem był ze mną mój wnuk, przebywający na wakacjach w Polsce.
Nauczanie Ojca Świętego pozostawiło w moim sercu trwały ślad. To od niego nauczyłam się kochać i przebaczać, cierpieć i ponosić ofiary, zło dobrem zwyciężać, kochać nieprzyjaciół, ufać Bożemu Miłosierdziu, zawierzyć Maryi.
Mój duchowy postęp został zauważony przez księży siostry zmartwychwstanki, pracujące w moje parafii pw. św. Michała Archanioła w Koniecpolu.
Była w tym zasługa pewnego księdza i siostry zakonnej, że zostałam świecką Apostołką Zmartwychwstania: 7 września 1997 r. w klasztornej kaplicy sióstr zmartwychwstanek w Częstochowie złożyłam uroczyste przyrzeczenie. Odtąd żyję zgodnie z Regułą zatwierdzoną przez Kościół. Jako świadek Chrystusa Zmartwychwstałego jestem szczególnie wdzięczna Janowi Pawłowi II i duchowieństwu za pomoc w realizacji mojego nowego powołania. Całym sercem pragnę wypełnić swoim życiem słowa testamentu naszego kochanego Ojca Świętego: „Nie lękajcie się! Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi!”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu