Piszę ten felieton z bolącym gardłem, ponieważ wróciłem właśnie z wieczornej Mszy św. w kościele Najświętszej Maryi Panny na Piasku. Eucharystia była sprawowana w intencji Ojczyzny, więc organista zagrał na koniec Boże, coś Polskę. Gdy usłyszałem starsze panie ostentacyjnie śpiewające „ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie” - nie wytrzymałem i zwiększyłem głośność własnego „pobłogosław, Panie” o jakieś sto decybeli. Ku rozczarowaniu niektórych, przy powtórce refrenu skuteczność mojego zagłuszania była prawie stuprocentowa, niestety, kosztem nadwerężenia gardła...
Owszem, sam kiedyś śpiewałem „racz nam wrócić”, ale były to lata osiemdziesiąte. Dziwię się tym, którzy nie dostrzegają różnicy pomiędzy PRL-em a III RP. Tak szybko zapomnieli o narzuconym nam siłą ustroju i rządzącej krajem zbrodniczej organizacji? Nie pamiętają o sowieckiej armii stacjonującej między innymi w niedalekiej Legnicy? A co z żenującą parodią wyborów i głosowaniem „bez skreśleń”? Co z praniem mózgów w szkołach, telewizji, cenzurą prasy i milicyjną rejestracją maszyn do pisania? Jest to dla mnie niepojęte, bo ja pamiętam. Nie zapomnę stanu wojennego, godziny policyjnej i czołgów na ulicach. Nie zapomnę lubińskich wydarzeń z sierpnia 1982 r., które widziałem z bliska na własne oczy jako siedmioletni chłopiec. Widok uzbrojonych po zęby zomowców, odgłosy wystrzałów i duszący smród gazu łzawiącego głęboko wryły się w mój mózg. Będę pamiętał strach i niepewność, gdy z matką i pięcioletnią siostrą staraliśmy się chyłkiem okrążyć lubiński rynek, podczas gdy tępe sługusy czerwonych bandytów strzelały z ostrej amunicji do solidarnościowych demonstrantów licznie zgromadzonych w centrum miasta. Czy można o tym zapomnieć?
Dlatego dziękuję Panu Bogu za wolną ojczyznę, którą możemy się teraz cieszyć. A starszym paniom, które dziś zagłuszałem, chciałbym wyjaśnić, że obecne kłopoty naszego kraju są nieznaczące w skali historycznej, i nie wynikają z braku wolności, ale z jej nadmiaru połączonego z totalnym brakiem odpowiedzialności. Władzę mamy taką a nie inną, ale nikt jej nie narzucił siłą. Wybrała ją większość Polaków. Nikt nie stał nad urną i nie pilnował, gdzie stawiamy krzyżyki. A kto nie chciał, został w domu, i inni głosowali za niego. W efekcie katolicki naród, w wolnych wyborach postawił na aferzystów, kłamców, łapówkarzy, zwolenników dewianckich „małżeństw”, dzieciobójstwa i mordowania staruszków. Jedni zagłosowali jak ostatnie osły, a innym nie chciało się z domu ruszyć na wybory. W tej sytuacji powinniśmy modlić się nie o wolność dla ojczyzny, ale o olej do głowy dla naszego narodu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu