Pierwszym proboszczem nowo utworzonej wspólnoty na lubelskim LSM-ie został ks. Henryk Dulniak. Po jego niespodziewanej śmierci zastąpił go ks. Leszek Szuba, który trud budowy nowej świątyni, zarówno tej duchowej, jak i materialnej, podejmuje nieustannie od jesieni 1998 r. W uznaniu zasług proboszcza ks. Leszka Szuby abp Józef Życiński obdarzył go godnością kanonika. Przez siedem lat wspólnota, której patronuje błogosławiony student z Włoch, dzięki wstawiennictwu Patrona, współpracy kapłanów z wiernymi oraz wyjątkowego szczęścia do spotkania na swojej drodze ludzi życzliwych i serdecznych, może pochwalić się wieloma osiągnięciami. Wśród tych najważniejszych jest wmurowanie kamienia węgielnego do wznoszonej wspólnym trudem i żarliwą modlitwą świątyni. Zresztą, listopad 2005 r. z pewnością głęboko zapadanie w pamięci kapłanów i parafian, bowiem obfitował w wiele doniosłych wydarzeń. Wmurowanie kamienia węgielnego, który pochodzi z włoskiego sanktuarium Matki Bożej w Oropie, było niejako zwieńczeniem parafialnej radości.
Uroczystościom, które w tymczasowej kaplicy przy ul. Skierki zgromadziły rzesze parafian i gości, przewodniczył abp Józef Życiński. Metropolita Lubelski wmurował poświęcony przez Jana Pawła II kamień. Cierpliwość duszpasterzy i parafian została więc wynagrodzona, bo kamień został poświęcony jeszcze w 1999 r. podczas wizyty Ojca Świętego w Sandomierzu. Chociaż wyrazem łączności wiernych z Papieżem Polakiem jest stała modlitwa w jego intencji oraz wola budowania codziennego życia opartego na jego nauce, to szczególnym znakiem jest umieszczenie herbu papieskiego na kamieniu węgielnym. Świątynia, której mury wrosły już w pejzaż wielkomiejskiego osiedla, widoczna jest z daleka. W ostatni dzień przed uroczystościami wznoszącą się ponad wysokie drzewa wieżę udało się zwieńczyć krzyżem. To pierwszy ukończony fragment dachu. Prace przy pokryciu kościoła z pewnością potrwają jeszcze, bo chociaż konstrukcja więźby dachowej jest już praktycznie gotowa, to zakończenie prac jeszcze odległe. Także ze względów finansowych. Jednak ani duszpasterze, ani wierni nie tracą nadziei. Zwłaszcza teraz, gdy w doli i niedoli mogą uciekać się do Matki Bożej Fatimskiej, której figurkę od niedawna mają „u siebie”. Matka Boża przyjechała do nich wprost z Fatimy za sprawą przyjaźni z ks. prof. Marianem Ruseckim i ks. prof. Jarosławem Popławskim. Dzięki tym kapłanom parafia nawiązała kontakt z katolikami z Kolonii, którzy lubelskiej parafii podarowali ten szczególny dar. Dla wiernych to kolejny znak Bożej Opatrzności, podtrzymujący na duchu mimo codziennych trosk i niepowodzeń.
Chociaż przed duszpasterzami i wiernymi jeszcze wiele pracy, zarówno w sferze duchowej, jak i materialnej, optymizmu nie brakuje. Nawet zagorzali przeciwnicy budowy nowego kościoła - a kilka lat temu takich nie brakowało - dziś z pokorą przyznają, że mylili się w swoich sądach i spieszą z pomocą na miarę swoich możliwości. Teraz, gdy rozpoczęta dwa lata temu budowa już cieszy oczy, wielu z niecierpliwością oczekuje dnia, w którym będą mogli po raz pierwszy uczestniczyć we Mszy św. w „swoim” kościele.
Pomóż w rozwoju naszego portalu