Reklama

„Wczoraj był w moim życiu znowu gorzki piątek...”

„Jeśli chcesz, Bryllu, jutro będzie Zmartwychwstanie...”

Niedziela warszawska 13/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Stanisław Klimaszewski: - Czym jest dla Pana Wielki Post?

Ernest Bryll: - Teraz zupełnie czym innym niż w czasach młodości. Zawsze go szanowałem, zawarty był w naszej obyczajowości. Natomiast, co znaczy naprawdę? - zacząłem się zastanawiać trochę później.

- Kiedy?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Szczerze mówiąc, od momentu, gdy zetknąłem się z rozważaniami, nie tylko chrześcijańskimi, na temat wyczekiwania, oczyszczania samego siebie, refleksji nad sobą. Mówienie o Wielkim Poście jest trudne, gdyż w potocznym rozumieniu sprowadza się go do poszczenia. Tymczasem jest to sposób treningu, powiedziałbym, ciała i duszy. Przygotowania do tego, co stanie się po Wielkim Poście. Zawsze przecież u jego końca jest ten moment wielki, dla chrześcijan zasadniczy - zmartwychwstanie. Chodzi o to, żeby naprawdę mieć to na myśli i rozważać to. I tak chyba Wielki Post w naszej kulturze i naszej obyczajowości jest ustawiony, chociaż o tym zapominamy.

- Kiedyś Pan napisał, że narodzony Chrystus układa się do krzyża swojego. Co to znaczy?

- Chodziło mi o pewien spór ze zbyt łatwą częścią polskiej tradycji Bożego Narodzenia. Chciałem przypomnieć, że już w momencie Bożego Narodzenia zawiera się pewien dramat.

Reklama

- Chyba raczej dramat Męki...?

- To, że Bóg staje się człowiekiem jest dla mnie niebywale ważne i bardzo silnie odróżnia wiarę chrześcijańską od innych. Staje się nim naprawdę, cieleśnie. To jest zawarte w naszym kalendarzu liturgicznym: jest zwiastowanie, potem rodzi się Ktoś, kto będzie człowiekiem. Tak cudownie napisał o tym w swoim wierszu Bóg się rodzi Franciszek Karpiński: nagle „ma granice Nieskończony”. Chodziło mi o wyeksponowanie prawdziwej cielesności i człowieczeństwa Boga. Następuje wielkie, prawdziwe, nie udawane braterstwo. Nieomal rodzinna relacja człowieka z Bogiem. Nie było to łatwe do pojęcia. Przedtem bogowie tylko udawali, że są ludźmi. Naprawdę nie chcieli doświadczyć człowieczeństwa. Nawet w chrześcijaństwie byli filozofowie, którzy z nienawiścią odnosili się do dzieciństwa Jezusa, do „tych opowieści o pieluszkach”. Ale tradycja Kościoła zawsze podkreślała tę niezwykłą nowinę: oto Bezgraniczność, Nieskończoność nagle miała granice. Oto śmiertelny stał się Pan nad wiekami. Potem następuje zmartwychwstanie.

- Lubi Pan pisać o Wielkim Poście?

- Po prostu piszę, kiedy wydaje mi się, że muszę coś powiedzieć. Czasami staje się to myślą innych ludzi. Przeżywaliśmy i Adwent, i Wielki Post nie raz w życiu swoim i nie raz w życiu naszego narodu. Niekiedy czułem, że jest to głębokie i z tego coś wynika. Innym razem, że jest powierzchowne. Nie wiem, jaki będzie ten Wielki Post. Chciałbym, żeby był takim momentem, żeby się pozatrzaskiwały, że tak powiem, gęby za lud krzyczące.

- Krzyż jest dla Pana symbolem radosnym czy smutnym?

- I takim, i takim. Sam Pan wie, że chrześcijaństwo w swoim historycznym rozwoju różnie podchodziło do krzyża: od znaku najwyższej tragedii, do wręcz bibelotu. Wiele rodzajów mód na krzyże było bibelotem. Natomiast krzyż jest znakiem cierpienia, które jest nadzieją. Przede wszystkim znakiem połączenia pomiędzy człowiekiem i Bogiem na proponowanej przez chrześcijaństwo zasadzie: Słowo stało się ciałem.

- Co w Wielkim Poście jest radosne? Perspektywa zmartwychwstania własnego, bliskich?

- Wiara w zmartwychwstanie - ta wielka i ciągła możliwość naszego odrodzenia.

- Które nabożeństwa wielkopostne lubi Pan najbardziej?

- Bardzo lubię Gorzkie żale. Przede wszystkim - może trochę głupio o tym mówić - ze względów artystycznych. W Polsce jest to jedno z najbardziej rozbudowanych nabożeństw, z wielką tradycją muzyczną. Jest mocno zakorzenione w naszej kulturze narodowej. Gorzkie żale śpiewane po domach, w kościołach... Zawsze przecież słyszę echa głosów z mojego dzieciństwa. Ludzie przeżywają je „artystycznie” - ale to nie jest źle. Z przeżycia artystycznego rodzą się głębokie myśli. Czasami w barokowych polskich Gorzkich żalach trochę denerwujący jest element pewnego rodzaju rozczulania się, które jest już kreacją: tworzonymi poetyckimi koronkami wokół samego wydarzenia. Ale mamy dużo cudownych tekstów. Dużą i piękną tradycję Wielkiego Postu, ważną dla naszej kultury i dla naszego myślenia.

Jezus do naga odarty

Bóg od tego cierpienia
Niepodobny do bożego stworzenia

Plecy jak połamane
Rana zakrywa ranę
Twarz nieboska - jak sina ziemia

Trzeba Go odziać na obrazach naszych
W srebrne sukienki.
Bo straszy

W pieśni o Bożej męce
Ale tylko rzewne i miękkie

- Rany Boskie - Zakryjcie to Ciało
Żeby tak po ludzku nie śmierdziało

Jezus do krzyża przybity

Ach Chryste z niebios wychylony
Co podtrzymujesz nasze domy
I nasze życie takie krzywe
Bolą cię krzyże

Taki ugięty od wiecznego
Do śmiertelnego? Nawet Bóg
Ledwo wytrzyma. Gdyby mógł
Odgiąłby się od krzyża swego

Ale nie może. Bo ma dłonie
Przybite tam gdzie my żyjemy
I chce od złego nas zasłonić
A my nie wiemy... Czy też chcemy?

A Rany Boskie... Kto je widzi?
Dla naszych oczu to nie rana

Tylko asfaltu łza wylana
W pęknięciu co przez miasto idzie

Jezus po raz trzeci upada

Co u nas? Jak to u nas. Lepiej być nie może
Bóg upadł. Lecz w ogóle u nas nie najgorzej
Żyjemy świetnie, bo jeszcze żyjemy
I nie zginęło nam nic oprócz kraju
Trochę go ludzie po nocach szukają
Bóg upadł. Lecz w ogóle zwyczajnie się dzieje
Jakeśmy tu zwyczajni, że się zawsze działo
Każdy dowcipny pędzi i do gardła leje

Jak ci opowiem strasznie się uśmiejesz
To co się działo gdzieś się zapodziało.
Dzień zwyczajny. Bóg upadł. Więc nic się nie stało

Jezus złożony do grobu

Wczoraj był w moim życiu znowu gorzki piątek
Sucho i czarno. Nagle Go spotkałem
I jak to bywa zawsze - nie poznałem
Choć miał na dłoniach krwawych blizn zaczątek

Ani Mu było potrzebne gadanie
Gdzie się świniłem, śliniłem, dławiłem
- Obudź się - szepnął. Nagle się zbudziłem.
- Jeśli chcesz, Bryllu, jutro będzie Zmartwychwstanie

Ernest Bryll - poeta, prozaik, dramatopisarz, publicysta, tłumacz z języka czeskiego i irlandzkiego. Autor licznych tomików poezji, sztuk scenicznych, oratoriów, musicali, programów telewizyjnych. Kierownik literacki teatru TVP, kilku zespołów filmowych, dyrektor Polskiego Instytutu Kultury w Londynie. Pierwszy ambasador Polski w Irlandii. W jednym z kwestionariuszy popularnych obecnie w gazetach na pytanie: „Autorem której napisanej już książki chciałby Pan być?” odpowiedział: „No, głupio powiedzieć, ale niech tam - Ewangelii według świętego Łukasza”.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Agnieszko z Montepulciano! Czy Ty rzeczywiście jesteś taka doskonała?

Niedziela Ogólnopolska 16/2006, str. 20

wikipedia.org

Proszę o inny zestaw pytań! OK, żartowałam! Odpowiem na to pytanie, choć przyznaję, że się go nie spodziewałam. Wiesz... Gdyby tak patrzeć na mnie tylko przez pryzmat znaczenia mojego imienia, to z pewnością odpowiedziałabym twierdząco. Wszak imię to wywodzi się z greckiego przymiotnika hagné, który znaczy „czysta”, „nieskalana”, „doskonała”, „święta”.

Obiektywnie patrząc na siebie, muszę powiedzieć, że naprawdę jestem kobietą wrażliwą i odpowiedzialną. Jestem gotowa poświęcić życie ideałom. Mam w sobie spore pokłady odwagi, która daje mi poczucie pewnej niezależności w działaniu. Nie narzucam jednak swojej woli innym. Sądzę, że pomimo tego, iż całe stulecia dzielą mnie od dzisiejszych czasów, to jednak mogę być przykładem do naśladowania.
Żyłam na przełomie XIII i XIV wieku we Włoszech. Pochodzę z rodziny arystokratycznej, gdzie właśnie owa doskonałość we wszystkim była stawiana na pierwszym miejscu. Zostałam oddana na wychowanie do klasztoru Sióstr Dominikanek. Miałam wtedy 9 lat. Nie było mi łatwo pogodzić się z taką decyzją moich rodziców, choć było to rzeczą normalną w tamtych czasach. Później jednak doszłam do wniosku, że było to opatrznościowe posunięcie z ich strony. Postanowiłam bowiem zostać zakonnicą. Przykro mi tylko z tego powodu, że niestety, moi rodzice tego nie pochwalali.
Następnie moje życie potoczyło się bardzo szybko. Założyłam nowy dom zakonny. Inne zakonnice wybrały mnie w wieku 15 lat na swoją przełożoną. Starałam się więc być dla nich mądrą, pobożną i zarazem wyrozumiałą „szefową”. Pan Bóg błogosławił mi różnymi łaskami, poczynając od daru proroctwa, aż do tego, że byłam w stanie żywić się jedynie chlebem i wodą, sypiać na ziemi i zamiast poduszki używać kamienia. Wiele dziewcząt dzięki mnie wstąpiło do zakonu. Po mojej śmierci ikonografia zaczęła przedstawiać mnie najczęściej z lilią w prawej ręce. W lewej z reguły trzymam założony przez siebie klasztor.
Wracając do postawionego mi pytania, myślę, że perfekcjonizm wyniesiony z domu i niejako pogłębiony przez zakonny tryb życia można przemienić w wielki dar dla innych. Oczywiście, jest to możliwe tylko wtedy, gdy współpracujemy w pełni z Bożą łaską i nieustannie pielęgnujemy w sobie zdrowy dystans do samego siebie.
Pięknie pozdrawiam i do zobaczenia w Domu Ojca!
Z wyrazami szacunku -

CZYTAJ DALEJ

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją się cuda!

Niedziela Ogólnopolska 12/2024, str. 68-69

[ TEMATY ]

świadectwo

Karol Porwich/Niedziela

Jej prababcia i ojciec św. Maksymiliana Kolbego byli rodzeństwem. Trzy lata temu przeżyła nawrócenie – i to w momencie, gdy jej koleżanki uczestniczyły w czarnych marszach, domagając się prawa do aborcji.

Pani Sylwia Łabińska urodziła się w Szczecinie. Od ponad 30 lat mieszka w Niemczech, w Hanowerze. To tu skończyła szkołę, a następnie rozpoczęła pracę w hotelarstwie. Jej rodzina nigdy nie była zbytnio wierząca. Kobieta więc przez wiele lat żyła tak, jakby Boga nie było. – Do kościoła chodziłam jedynie z babcią, to było jeszcze w Szczecinie, potem już nie – tłumaczy.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: papież przyjął abp. Urbańczyka

2024-04-20 13:25

[ TEMATY ]

Franciszek

Episkopat News

Ojciec Święty Franciszek przyjął dziś rano na audiencji Jego Ekscelencję ks. abp. Janusza Urbańczyka, arcybiskupa tytularnego Voli, nuncjusza apostolskiego w Zimbabwe, wraz z członkami jego rodziny - poinformowało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.

Arcybiskup Janusz Urbańczyk urodził się 19 maja 1967 r. w Kraszewie (Polska). Święcenia kapłańskie przyjął 13 czerwca 1992 r. i jest inkardynowany do diecezji elbląskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję