Proszę napisać, że wszystko, co się tutaj dokonało, to łaska Pana Boga, bo po ludzku to jest niewytłumaczalne” - zaznacza od samego początku ks. Andrzej Cag, proboszcz z Komorowa. Już prawie na obrzeżach diecezji, pomiędzy Majdanem Królewskim a Cmolasem, przy drodze do Rzeszowa, rozciąga się Komorów, należący niegdyś do Kozłowieckich - rodu najstarszego polskiego kardynała - misjonarza Adama Kozłowieckiego. Miejscowość przez długie lata należała do parafii Majdan Królewski i zamysłem ks. Władysława Włodarczyka - dziekana majdańskiego było, aby w dużych miejscowościach, jak Huta Komorowska, Komorów, wybudować nie kaplice dojazdowe, ale prawdziwe kościoły - z myślą, że kiedyś powstaną tam samodzielne parafie. I tak się stało.
3 maja 1988 r. poświęcono plac pod budowę kościoła, zaprojektowanego przez Adama Gustawa z Rzeszowa, przy współpracy konstruktora Józefa Kocera. Już po dwóch latach odprawiono tu pierwszą Mszę św., a w 1992 r. abp Adam Kozłowiecki poświęcił kościół i wmurował kamień węgielny. Spieszyli się w Komorowie, żeby mieć blisko do Pana Boga, i chcieli bardzo, żeby - jak w pieśni „zagrody nasze widzieć przychodzi i jak się Jego dzieciom powodzi” - nie tylko przychodził tutaj, ale był. Codziennie. Zawsze. W domu Jemu poświęconym. W roku, kiedy abp Kozłowiecki święcił kościół, Komorów znalazł się na terenie diecezji sandomierskiej i pięć lat później ówczesny biskup sandomierski Wacław Świerzawski przysłał tutaj ks. Andrzeja Caga jako proboszcza nowej już parafii, kanonicznie erygowanej. Pamiętne to było święto Piotra i Pawła w Komorowie - parafia zaczęła samodzielne istnienie.
Prawie dziesięć lat komorowskiej parafii to dziesięć lat duszpasterskiej troski pierwszego i jedynego proboszcza, który z wielkim zdziwieniem obserwuje działanie łaski Pana Boga na tym terenie. „Nie wiem, skąd biorą się na to środki, bo ludzie tutaj do najbogatszych nie należą. Ale składają nieustannie swoje grosze, żeby piękniał ich kościół - opowiada Ksiądz Andrzej. - Brakuje mi słów podziwu dla nich, dla ich ofiarności, a jednocześnie jestem przekonany, że to wszystko łaska. Pan Bóg podsyła nam wyjątkowych ludzi, którzy wspomagają radą, życzliwością, umożliwianiem kontaktów. Proszę popatrzeć - taka młoda i nieduża parafia, a mamy profesjonalne piszczałkowe organy - to wielka zasługa ks. Stanisława Bara z Tarnobrzega, który podpowiedział, jak je zdobyć, pomógł skontaktować się z parafią w Niemczech. Gdyby nie jego pomoc, byłoby niemożliwe słuchać dzisiaj prawdziwej organowej muzyki w Komorowie. Podobnie i przyjaźń z rektorem Wyższego Seminarium Duchownego - ks. Janem Biedroniem zaowocowała nie tylko koncepcją teologicznej wymowy wystroju kościoła, ale i kontaktami z ludźmi, którzy pomogli, żeby piękniała komorowska świątynia”.
Ludzie tutaj trzymają się Pana Boga, a Jego Matce zaufali bezgranicznie. Jej poświęcili swoją świątynię - Matce Kościoła. Świeża polichromia, która wyszła spod ręki przeworskiego artysty - Józefa Przewoźnika, objawia tajemnicę maryjnej pobożności, która koncentruje się na Jej Synu - Zbawicielu świata. Chwalebne tajemnice Różańca, poprzecinane postaciami wielkich czcicieli Matki Bożej: św. Maksymiliana Kolbego, Stanisława Kostki, Kazimierza Jagiellończyka, koncentrują się na górującej w prezbiterium postaci Maryi. Rozłożone dłonie Matki jakby chciały ogarnąć wszystkich w Komorowie, którzy na chwałę Jej Syna swoje prace, ofiary przynoszą właśnie tutaj. Z tego wszystkiego wyrosła nowa plebania i ogrodzono cmentarz parafialny. Starsi mieszkańcy Komorowa nadziwić się nie mogli na początku, że uroczystości Triduum Paschalnego takie bogate w treści i takie piękne: „To Wielki Czwartek jest taki ładny?” - pytali Księdza Andrzeja. Dzisiaj mają wszystko u siebie. I poradnictwo rodzinne, i scholę, młodzież ma gdzie się spotykać, a przede wszystkim kościół wypiękniał w Komorowie. Zachwycają pastelowe kolory nowej polichromii, urzeka piękno drewnianych rzeźb.
„Przygotowujemy się do przeżywania misji świętych, które wprowadzą nas w uroczystość konsekracji kościoła w przyszłym roku, w odpust parafialny - opowiada Ksiądz Proboszcz, powtarzając w zdumieniu: - To naprawdę wszystko łaska”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu