Reklama

100 lat kościoła w zaleszanach

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Parafia pw. św. Mikołaja Biskupa

37-415 Zaleszany 55
tel. (0-15) 845-07-17
zaleszany@sandomierz.opoka.org.pl
www.zaleszany.sandomierz.opoka.org.pl
Msze św.:
Niedziele i święta: 7.30; 9.15; 11; 14; 18 lub 17 (zimą)
Dni powszednie: 7.30; 18; 18.30 lub 17 (zimą)
Odpusty:
św. Mikołaja Biskupa (6 grudnia)
Przemienienia Pańskiego (6 sierpnia)

Sto lat, czyli wiek. Długi wiek spoglądający na prace, cierpienia, smutki i codzienne radości przynoszone w te mury, ofiarowane po cichu w kruchcie lub bocznej nawie bądź głośno przy samym ołtarzu. Kamienny świadek wielkich świąt i małych dni Zaleszan, Skwierzyna, Kępia Zaleszańskiego, gdzie sakramenty i modlitwa uświęcały przez kolejne lata każdy kawałek muru, posadzki, aż po wysoką wieżę.
historia podaje, że parafia Zaleszany istniała już w 1250 r., chociaż dokumentów fundacyjnych, potwierdzających z całą dokładnością początki jej istnienia, odnaleźć nie można. Za czasów Mikołaja Chrząstowskiego, chorążego krakowskiego, który Zaleszany otrzymał w posagu żony, zbudowano tutaj drewniany kościół pw. św. Mikołaja Biskupa. Może dlatego, że Zaleszany - jak podają historycy - znajdowały się na tzw. ruskim szlaku, ten niezwykle popularny na Rusi Święty został patronem kościoła i parafii. Już w 1616 r. powstała tutaj nowa drewniana świątynia, konsekrowana przez sufragana krakowskiego Tomasza Oborskiego. Rozrastająca się parafia potrzebowała jednak większej świątyni i wiosną 1903 r. stary kościół został rozebrany, a na jego miejscu rozpoczęto budowę nowego, murowanego, większego.
Ówczesny właściciel Zaleszan - Franciszek Ksawery Konopka swoją ostatnią wolą zapisał na budowę nowego kościoła poważną kwotę 40 tys. koron, co pozwoliło proboszczowi ks. Bolesławowi Wodyńskiemu rozpocząć gromadzenie materiału i budowę nowej świątyni. Kościół w Zaleszanach został przeznaczony na służbę Bożą 6 grudnia 1906 r., kiedy odbyło się uroczyste poświęcenie. W odpisie dokumentu, podpisanego ręką proboszcza i ówczesnego wikariusza ks. Piotra Bajaka, jaki został odnaleziony w kuli pod krzyżem na wieży kościelnej, widnieje zdanie: „Za to, że budowa tej wspaniałej świątyni doprowadzona została w tak stosunkowo krótkim czasie do skutku, bez znaczniejszych wypadków, niech Bogu Wszechmogącemu będą dzięki, niech Jego Imię najświętsze w tym domu będzie chwalone i wielbione w najdłuższe wieki. Amen!”. Nie doczekał tej chwili inicjator budowy - ks. Bolesław Wodyński, który zmarł 29 sierpnia 1906 r. Probostwo po nim objął ks. Stanisław Malinowski, kontynuując dzieło i doprowadzając je do końca. Uroczystej konsekracji świątyni dokonał biskup przemyski Karol Fischer w 1912 r.
Patrzyły mury zaleszańskiej świątyni przez sto lat swojego istnienia na kolejnych proboszczów: ks. Jakuba Przybyłowicza, ks. Jana Ramockiego, ks. Tadeusza Prucnala. Świadkiem stawały się kamienie neogotyckiego kościoła, kiedy malowano go wewnątrz w 1955 r. i gdy w jego cieniu zaczęto budowę plebanii i wikarówki (1960-1964), a potem odnawiano ołtarze, zainstalowano oświetlenie elektryczne i nagłośnienie w 1966 r. Remonty: dachu, który pokryto miedzią w 1989 r., zabytkowych organów - w 1996 r., położenie nowej polichromii w 1998 r. i wybudowanie jako wotum Jubileuszu Roku 2000 kaplicy cmentarnej - o tym wszystkim śpiewają kamienie zaleszańskiego kościoła, przypominając peregrynację obrazu Matki Bożej Częstochowskiej i Figury Fatimskiej, wielkie uroczystości 600-lecia diecezji przemyskiej czy intronizację obrazu Matki Bożej Nieustającej Pomocy.
W 2005 r. świątynia powitała nowego proboszcza - ks. prał. Zygmunta Wandasa, który po modernizacji radiofonii i zainstalowaniu nowych okien w kościele, przez nowennę miesięcy - od marca do listopada - przygotowywał całą parafię do uroczystości 100-lecia kościoła. 10 grudnia Zaleszany przeżywały swoje wielkie święto. Uroczystościom przewodniczył ks. inf. Edmund Markiewicz z Janowa Lubelskiego, który wraz z dziekanem orzyckim ks. Władysławem Drewniakiem, ks. Zygmuntem Wandasem, księżmi pracującymi w zaleszańskiej parafii, księżmi z dekanatu, sprawował uroczystą Eucharystię - wielkie dziękczynienie za dar Bożego błogosławieństwa dla Zaleszan. W uroczystościach brali udział przedstawiciele władz państwowych, wojewódzkich, samorządowych i gminnych, wraz z hr. Teresą Horodyńską - żoną Dominika Horodyńskiego, potomka rodu właścicieli Zaleszan.
Wydarzenie, którym Zaleszany kontynuują pisanie dalszej historii swojej świątyni, stało się wielkim i ważnym na miarę tamtego sprzed stu lat, kiedy pobożność ówczesnych ludzi wznosiła Panu Bogu na chwałę tę świątynię. Warto zajrzeć na stronę internetową, gdzie można zobaczyć stuletnie cuda, a także do dwóch pamiątkowych albumów wydanych przez parafię z okazji jej 100-lecia, jednak jeszcze lepiej wybrać się osobiście do Zaleszan i pokłonić nasiąkniętym modlitwom starym murom.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Co nam w duszy gra

2024-04-24 15:28

Mateusz Góra

    W parafii Matki Bożej Częstochowskiej na osiedlu Szklane Domy w Krakowie można było posłuchać koncertu muzyki gospel.

    Koncert był zwieńczeniem weekendowych warsztatów, podczas których uczestnicy doskonalili lub nawet poznawali tę muzykę. Warsztaty gospelowe to już tradycja od 10 lat. Organizowane są przez Młodzieżowy Dom Kultury Fort 49 „Krzesławice” w Krakowie. Ich charakterystycznym znakiem jest to, że są to warsztaty międzypokoleniowe, w których biorą udział dzieci, młodzież, a także dorośli i seniorzy. – Muzyka gospel mówi o wewnętrznych przeżyciach związanych z naszą wiara. Znajdziemy w niej szeroki wachlarz gatunków muzycznych, z których gospel chętnie czerpie. Poza tym aspektem muzycznym, najważniejszą warstwą muzyki gospel jest warstwa duchowa. W naszych warsztatach biorą udział amatorzy, którzy z jednej strony mogą zrozumieć swoje niedoskonałości w śpiewaniu, a jednocześnie przeżyć duchowo coś wyjątkowego, czego zawodowcy mogą już nie doznawać, ponieważ w ich śpiew wkrada się rutyna – mówi Szymon Markiewicz, organizator i koordynator warsztatów. W tym roku uczestników szkolił Norris Garner ze Stanów Zjednoczonych – kompozytor i dyrygent muzyki gospel.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Świętość w codzienności

2024-04-25 11:28

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Przy relikwiach Męczenników z Markowej modlili się wierni z dekanatów: staszowskiego, świętokrzyskiego i połanieckiego.

– Witamy Józefa, Wiktorię i ich dzieci: Stasia, Basię, Władzia, Franciszka, Antosia, Marysię i dzieciątko, które w chwili egzekucji przyszło na świat. Jako rodzice daliście życie siedmiorga dzieciom i jednocześnie chroniliście życie innych ludzi. Nikt nie musiał was przekonywać, że życie każdego człowieka jest wartościowe i zasługuje na szacunek bez względu na pochodzenie czy wyznanie. My małżeństwa chcemy się od was uczyć i stawać w obronie tego, co słuszne nawet za cenę życia i pamiętać, że miłość jest silniejsza od nienawiści – mówili małżonkowie, witając relikwie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję