Dni bezsłoneczne przygnębiają starszych. Dzieci są nerwowe i niespokojne, czekamy na słońce, na długie, jasne i ciepłe dni... Mrok i ciemność są czasem potrzebne do pracy twórczej, do przemyśleń. Kto jednak wchodzi w ciemność, pogrąża się w smutek i bezradność. Często mrok jest ojcem grzechu... Widzimy młodych o smutnych twarzach, których internet i telewizor wprowadził w tajniki ciemności demonicznych.
Szkoda, że minęły te zdrowe lata, kiedy o zmierzchu opowiadano sobie legendy, baśnie i wydarzenia, które prowadziły do umacniania patriotyzmu, do poznania historii Ojczyzny. Modlono się, śpiewano, czytano Pismo Święte, żywoty świętych, było biednie, ale spokojnie i szatan - książę ciemności miał mniej dusz w swojej sieci zgubnej...
Jesteśmy narodem wiecznych dyskutantów, a nocne Polaków rozmowy kończą się tylko na gadaniu... Mówi się: gdzie jest dwóch Polaków, tam trzy różna zdania. Rozmawiać trzeba z żoną, z ojcem, szczególnie z dziećmi dorastającymi, choć słowa uczą, ale przykłady pociągają. Dzisiaj już nie musimy się bać ani swoich przekonań ani ukrywać pod osłoną nocy z praktykami religijnymi, ani lękać się okazując swoją wiarę... Jest wolność - aż do samowoli, która już niejednego zniewoliła. Jako naród nie lubimy wymagających szefów, prezydentów, nauczycieli, bo, jak pisze Sienkiewicz, folga tzn. samowola leży w naszej naturze. Przyparci do muru zaczynamy myśleć i jednoczyć się...
W Ewangelii Nikodem przyszedł w nocy i rozmawiał z Jezusem... Nikodem znalazł się w ciemnościach zwątpień - ciemności ducha i umysłu zmusiły go do poszukiwania Jezusa... Znalazł go jako Światło i Prawdę i poszedł za Światłością... Wielu ludzi powraca do Boga dopiero wtedy, gdy bezbożność doprowadza ich do męki sumienia i bólu duszy, gdy życie staje się nie do wytrzymania. Trzeba wracać do Jezusa przez ciemność nocy ducha aż do jasności zmartwychwstania...
Byłem na rekolekcjach własnych w Tyńcu. Kocham Tyniec z ciepłymi murami, po których pną się pędy winnego grona. Gdzie skarpa nad Wisłą i szept modłów mnichów benedyktyńskich z chorałem organowym. Wyrwał mnie stamtąd śp. ks. Burdaś na trzydniowe rekolekcje w małym miasteczku pod Krakowem. Po ostatnim kazaniu coś mnie zmusiło, aby wejść do konfesjonału. Nagle przyklęknął „cień” człowieka, który wyszeptał: „Modliłem się, aby ksiądz tu przyszedł”... Spowiadał się z 20 lat. Wyszedł z ciemności nocy grzechu, z ogromnego zmagania się i walki o błysk światła łaski dla duszy. Odszedł radosny, ledwie dotykając ziemi. Zrozumiałem, że musiałem tam dla niego jednego pojechać. Niezbadane są wyroki Boże, nieodgadnione są ścieżki Boga szukającego nas.
Niedoczytane do końca są nasze życiorysy. Bóg jest Panem scenariusza niepojętego teraz, dopiero na końcu życia zrozumiemy jego Bożą psychologię dla naszej duszy. Dlatego idźmy do światła, którym jest Bóg i z miłością skłaniajmy głowę przed jego wszechobecną mądrością.
Pomóż w rozwoju naszego portalu