Reklama

Prawnik radzi

Nie wiesz, jak załatwić sprawę w sądzie? Potrzebujesz porady prawnej, ale nie stać cię na wizytę w kancelarii adwokackiej? Sprawdź, może w twojej parafii zorganizowano dyżur prawnika. Punktów takich porad jest w Warszawie coraz więcej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

To że pomoc prawna dla najuboższych jest potrzebna, widać gołym okiem. Od lat alarmują w tej sprawie Helsińska Fundacja Praw Człowieka i rzecznik praw obywatelskich. Niemal w połowie spraw, rzecznik musi wskazać skarżącemu środki prawne, z których nie skorzystał, bo nawet o nich nie wiedział. Wniosek - zdaniem pracowników Biura RPO - nasuwa się sam: jesteśmy bardzo zagubieni w meandrach prawa.
I pół biedy, gdy zagubienie dotyczy osób dobrze sytuowanych: są w stanie opłacić wizytę w kancelarii prawnej. Gorzej z tymi, którzy nie są w stanie tego zrobić. Dla nich bezpłatny dyżur prawnika to często jedyne wyjście. Czasem ludzie traktują te porady jak pierwszą pomoc prawną, czasami jak ostatnią deskę ratunku.

Wielka luka

Zaczęło się sześć lat temu od parafii św. Stanisława Kostki. To tam powstał i działał pierwszy punkt poradnictwa. Proboszcz ks. Zygmunt Malacki razem m.in. ze znanym adwokatem Maciejem Bednarkiewiczem i Leszkiem Boskiem, prawnikiem z Uniwersytetu Warszawskiego założył Fundację Akademia Iuris, która miała skupiać się na pomaganiu innym. Organizowanie punktów bezpłatnej pomocy prawnej wydawało się fundatorom jednym z ważniejszych celów.
- Kończąc studia stwierdziliśmy, że środowisko, które się skupiło wokół duszpasterstw akademickich nie powinno się rozchodzić, że powinniśmy razem robić coś pożytecznego - wspomina dr Leszek Bosek, wówczas absolwent, wkrótce asystent w UW, dziś szef zarządu fundacji.
Udzielanie porad wydawało się Boskowi i jego kolegom tym bardziej sensowne, że była w tej sprawie spora luka. Rządził Miller, korporacje prawnicze zdawały się zamykać coraz bardziej, rosło bezrobocie, wielu ludzi nie stać było na prawnika, a ciężko było uzyskać poradę za darmo.
Punkt w parafii św. Stanisława Kostki powstał wiosną 2002 r. - Ważna była tradycja: tam przecież w latach 80. mec. Maciej Bednarkiewicz organizował pomoc prawną dla represjonowanych - mówi Leszek Bosek. Proboszcz wskazał im salkę w budynku kancelarii, która służyła za magazyn. Uporządkowali, zaczęli przyjmować pierwszych potrzebujących.
Było ich kilkunastu zapaleńców: świeżo upieczeni prawnicy, dwóch adwokatów, studenci. - Nie mieliśmy pieniędzy, ani sponsorów, czuliśmy, że porwaliśmy się z motyką na słońce - mówi Leszek Bosek. Zresztą pieniędzy później też za bardzo nie poszukiwali. Potrzebowali przede wszystkim na działanie biura. Od początku było wiadomo, że nikt nie będzie zarabiać.
- Chcieliśmy stworzyć tylko jeden punkt. Organizując go nie sądziliśmy, że będzie tak wielu chętnych i potrzebujących. Były jednak zgłoszenia z innych parafii i różnych stowarzyszeń i złamaliśmy się - mówi Leszek Bosek.
Po kilku miesiącach powstały dwa kolejne punkty. Jeden z nich - przy parafii św. Kazimierza przy ul. Chełmskiej - działa do dziś. Teraz fundacja prowadzi w Warszawie i okolicach kilkanaście takich punktów. Większość przy parafiach. Także przy nich odbywają się dyżury prawników organizowane z inicjatywy samych proboszczów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Po pięćdziesiątce

Aleksandra Marzec zaangażowała się w działalność poradni Akademii Iuris przed czterema laty. Jest wolontariuszką, a działalność daje jej, jak twierdzi sporo satysfakcji: wszak pomaga potrzebującym.
- Przychodzą do nas na ogół ludzie ubodzy, których nie stać na usługi profesjonalnych kancelarii - mówi. - Sporo jest osób po pięćdziesiątce, emerytów. Wielu z nich to ludzie wykształceni, świadomi, jak mogą sobie pomóc. Szerokim omijając łukiem profesjonalne kancelarie prawne, które mają renomę zbyt drogich.
Często pojawiają się z prostymi pytaniami, gdzie się udać, jakie pismo i gdzie złożyć. Jak napisać testament, jak przyjąć lub odrzucić spadek. - Pomagamy napisać wnioski o zwolnienie z kosztów sądowych, do urzędów. Sporo jest spraw z zakresu prawa rodzinnego, spółdzielczego, głównie przekształcenia własności spółdzielczej na prawo własności - mówi Aleksandra Marzec.
Spraw karnych jest niewiele. W tym wypadku - zaobserwowali w Akademii Iuris - na ogół nie oszczędza się. Szuka się pomocy u profesjonalnych prawników, którzy mają doświadczenie w prowadzenie spraw karnych. Zaobserwowali również, że świadomość prawna społeczeństwa jest coraz większa. Że coś jest problemem prawnym, że można się poskarżyć, złożyć wniosek, znaleźć prawne rozwiązanie kłopotów. Wreszcie, powalczyć o swoje za pomocą prawa.

Reklama

Przyjemne z pożytecznym

Punkty mają już swoją renomę. Informacje rozchodzą się pocztą pantoflową. Znajomy był, pomogli mu, reklamuje znajomym. Ludzie - twierdzi Aleksandra Marzec - przychodzą chętnie, bo poza wszystkim punkty są bezpłatne. - Przychodząc, nic na tym nie stracą. Myślą - pomogą, to pomogą. Jeśli nie, pójdę gdzie indziej. Jedno nie wyklucza zresztą drugiego. Czasem chcą w bezpłatnych poradniach zweryfikować specjalistów - mówi Aleksandra Marzec.
Oprócz parafii z fundacją współpracują organizacje pozarządowe w różnych dzielnicach Warszawy. Dyżury prawnika prowadzą m.in. w siedzibach Polskiego Związku Niewidomych, stowarzyszenia „Otwarte Drzwi”, w Ośrodku Interwencji Kryzysowej na Kole, Domu Kultury „Rembertów”, a także w należącym do dominikanów budynku przy ul. Freta, gdzie Academia Iuris ma swoje biuro.
Porad udzielają studenci ostatnich lat prawa, ale także aplikanci adwokaccy czy radcowscy. Studenci prawa garną się na ogół do udzielania darmowych porad. Bo da się przy tym połączyć przyjemne z pożytecznym. Zdobywają doświadczenie i pomagają tym, których nie stać na wynajęcie prawnika.
- Dzieje się to jednak pod okiem profesjonalistów i na poziomie - ocenia Leszek Bosek. - Przez te sześć lat udzieliliśmy kilku tysięcy porad i nie zdarzały nam się reklamacje, zarzuty, że popełniliśmy błąd. Na ewentualność błędu jesteśmy zresztą ubezpieczeni jak profesjonalne kancelarie.
Studenci udzielają też porad w Klinice Prawa UW. Jednak tu chęć doskonalenia zawodowego „przez uwzględnienie praktyki stosowania prawa” zdaje się górować nad „świadczeniem bezpłatnej pomocy prawnej osobom w ciężkiej sytuacji majątkowej, których nie stać na opłacenie adwokata lub radcy prawnego”.
Pomoc jest udzielana tam przez studentów pod opieką koordynatora. Porada ma zawsze formę pisemnej opinii, która odpowiada na pytania i wątpliwości klientów. - Jeśli sprawa jest skomplikowana, na opinię trzeba poczekać nawet miesiąc - wyjaśnia Elżbieta Pawlak prowadząca biuro kliniki. - Jednak najczęściej czeka się dwa tygodnie.

Reklama

Niewiele to kosztuje

Bezpłatne porady prawników próbują organizować sami proboszczowie. W salce przy parafii św. Bartłomieja Apostoła w Raszynie-Rybiu, dyżury prawne prowadzą dwa razy w miesiącu Michał Żemojda i jego córka Kamila Żemojda. - To był ich pomysł, a ja pomyślałem, że jest świetny - zastrzega proboszcz ks. Bartłomiej Kapałka. - Zainteresowanie jest spore, w stosunkowo krótkim czasie udzielili porad około stu osobom. Najwięcej jest spraw rodzinnych i majątkowych. Ludzie chętnie przychodzą, przyciąga nazwisko znanego prawnika i to, że to jedyne takie porady w naszym dekanacie.
Dr Leszek Bosek cieszy się z konkurencji. - Takie inicjatywy są godne polecenia. Jednak często rozchodzą się. Bo do tego, oprócz dobrych chęci i zaangażowania potrzebne jest organizacja. Trzeba mieć zastępstwo, wsparcie w przymusowych sytuacjach itd - mówi Leszek Bosek.
Wie coś o tym Piotr Michej, prawnik prowadzący od zeszłego roku dyżury w parafii Matki Bożej Królowej Polski u księży Marianów na Gdańskiej. - Kiedyś było nas tu czterech, niestety, koledzy zrezygnowali, teraz jestem sam - mówi mec. Michej. Dyżur ma co dwa tygodnie, w czasie dyżuru udaje się przyjąć kilka osób.
Najwięcej jest spraw z prawa pracy, spadkowego i rodzinnego. - Na ogół przychodzą ludzie ubodzy, z reguły starsze, których nie stać na opłacenie prawnika. Staram się im pomóc. Niewiele mnie to kosztuje. Te dyżury mnie też sporo dają. Mam poczucie odwzajemnienia tego, że los dał mi możliwość wykonywania ciekawego zawodu - mówi Piotr Michej.

Państwo może zafunduje

Do zapewnienia dostępu do pomocy prawnej osobom bez wystarczających dochodów zobowiązują nas uregulowania międzynarodowe, a szczególnie unijne. Kilka prób uregulowania tej sprawy już było. Także obecny rząd zapowiada prace na ten temat. Projekt ustawy o finansowaniu pomocy prawnej dla osób potrzebujących, potocznie nazywanych „Prawem ubogich”, ma powstać jeszcze w tym roku.
Przewiduje wprowadzenie specjalnych bonów na pomoc prawnika. W myśl nowych przepisów na tzw. etapie przedsądowym mieliby pomagać adwokaci i radcy prawni. Państwo fundowałoby np. przygotowanie pisma do ZUS-u, czy pozew sądowy.
Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka docenia pomysł bonów. - To szalenie potrzebne. Taki system z powodzeniem funkcjonuje na Zachodzie. Niepokoi jednak, że ten rząd, tak jak poprzednie, nie uznał tej sprawy za priorytetową - mówi Adam Bodnar.
Co do powodzenia pomysłu nie tylko on jest sceptyczny: w Polsce podobne próby były czynione wielokrotnie i nic z nich nie wychodziło. Nawet, jeśli projekt powstanie, droga od propozycji do ustawy, a potem do wejścia jej w życie jest daleka. Również z tego względu punkty bezpłatnych porad prawnych mają przed sobą dużą przyszłość.

(wd)

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Legenda św. Jerzego

Niedziela Ogólnopolska 16/2004

[ TEMATY ]

święty

św. Jerzy

I, Pplecke/pl.wikipedia.org

Święty Jerzy walczący ze smokiem. Rzeźba zdobiąca Dwór Bractwa św. Jerzego w Gdańsku

Święty Jerzy walczący ze smokiem. Rzeźba zdobiąca Dwór Bractwa św. Jerzego w Gdańsku

Św. Jerzy - choć historyczność jego istnienia była niedawnymi czasy kwestionowana - jest ważną postacią w historii wiary, w historii w ogóle, a przede wszystkim w legendzie.

Św. Jerzy, oficer rzymski, umęczony był za cesarza Dioklecjana w 303 r. Zwany św. Jerzym z Liddy, pochodził z Kapadocji. Umęczony został na kole w palestyńskiej Diospolis. Wiele informacji o nim podaje Martyrologium Romanum. Jest jednym z czternastu świętych wspomożycieli. W Polsce imię to znane było w średniowieczu. Św. Jerzy został patronem diecezji wileńskiej i pińskiej. Był także patronem Litwy, a przede wszystkim Anglii, gdzie jego kult szczególnie odcisnął się na historii. Św. Jerzy należy do bardzo popularnych świętych w prawosławiu, jest wyobrażany na bardzo wielu ikonach.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Stań przed Bogiem taki, jaki jesteś

2024-04-24 19:51

Marzena Cyfert

O. Wojciech Kowalski, jezuita

O. Wojciech Kowalski, jezuita

W uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski, wrocławscy dominikanie obchodzą uroczystość odpustową kościoła i klasztoru.

Słowo Boże podczas koncelebrowanej uroczystej Eucharystii wygłosił jezuita o. Wojciech Kowalski. Rozpoczął od pytania: Co w takim dniu może nam powiedzieć św. Wojciech?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję