Reklama

Co warto wiedzieć o homeopatii

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ludzie chorzy sięgają po wszelkie środki, by tylko odzyskać zdrowie. Od jakiegoś czasu dużą popularność zdobywa homeopatia. W Krakowie działa kilkadziesiąt gabinetów homeopatycznych, a wiele środków homeopatycznych przepisywanych jest przez lekarzy. Jest kilka rzeczy, które o homeopatii powinni wiedzieć wszyscy pacjenci.

Bajki zamiast wiedzy

Ogólne hasła, którymi posługują się homeopaci, to: „leczyć podobne podobnym” i „leczenie całościowe” (holistyczne). Te niejasne sformułowania brzmią naukowo i profesjonalnie. Problemem jest ich sens. Leczenie podobnego podobnym to teoria, że ten sam środek, który szkodzi człowiekowi może jednocześnie leczyć tę samą szkodę. To tak, jakby schładzać ogień ogniem lub suszyć wodę wodą. To absurdalne odrzucenie faktów. Ogień można zmniejszyć dzięki wodzie, a wodę odparować dzięki ogniowi. Podstawowe prawa przyrody są podstawą medycyny konwencjonalnej. Homeopatia je odrzuca.
Leczenie całościowe lub holistyczne natomiast jest częścią teorii o tym, że cały wszechświat tworzy harmonię ducha i materii, które spojone są jedną kosmiczną energią. Według tej teorii, Bóg nie jest Stwórcą świata, lecz jedynie częścią „energii”. Człowiek zaś połączony jest tą energią z całym wszechświatem. Żeby więc uleczyć np. zapalenie płuc, wystarczy dodać człowiekowi tej energii. Tą energią zajmuje się właśnie medycyna niekonwencjonalna, do której zalicza się homeopatia. To kolejna bzdura. Wiara w energię, która jest większa od Boga, jest złamaniem pierwszego przykazania. Natomiast z punktu widzenia nauki, taka energia kosmiczna nie istnieje. Jest ona tylko czymś, co dawniej wyobrażali sobie filozofowie oraz szamani, aby wytłumaczyć pewne zjawiska, zanim ludzie rozwinęli naukę. Wracanie do tych teorii jest ignorowaniem istnienia nauki i wiedzy o świecie. To powrót do prastarych mitologii i pogańskich wierzeń przy próbie ubrania ich w nowoczesne szaty.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Leczyć niczym

Wszystkie leki homeopatyczne mają na swoich opakowaniach oznaczenia tzw. potencji, np. CH 10 lub 200 K. Te oznaczenia mówią, ile razy dany środek został rozcieńczony i uderzony w stół. Cały proces przygotowywania leków homeopatycznych polega wszak na tych dwóch czynnościach. Homeopatia zakłada, że im bardziej rozcieńczony lek, tym skuteczniejszy. To tak jakby ta sama herbata z setnego parzenia była lepsza niż z pierwszego. Albo kropla wina w butelce wody mocniejsza niż butelka wina z kroplą wody. To absurd. Homeopaci jednak twierdzą, że woda ma pamięć i przenosi właściwości substancji. To kolejne zaprzeczenie prawom fizyki i chemii. Nawet zaawansowana mechanika kwantowa przeczy temu założeniu. I tutaj homeopaci wracają do kosmicznej energii, która ma zapewniać to zapamiętywanie. Energia ta ma być wzbudzana za pomocą uderzeń fiolką leku o stolik. Jest to nawiązanie do mesmeryzmu. Magicznej teorii z początku XIX wieku, na podstawie której za pomocą ruchu można wzbudzić tajemną energię. To tak jakbyśmy usiłowali wyprodukować energię atomową za pomocą uprawiania aerobiku. Tak naprawdę w lekach homeopatycznych nie ma więc najczęściej nawet grama substancji opisanej w składzie. Pacjenci płacą zatem za posłodzoną wodę lub granulki cukru.

A mówią, że działa!

Niektórzy powiedzą zapewne: mam dowody, że homeopatia działa. To jednak fikcja. Żadne badania z zachowaniem właściwych procedur farmakologicznych nie dowiodły skuteczności tych środków. Pacjenci albo zostają wyleczeni za pomocą normalnych leków, które biorą równolegle, albo też w wyniku tzw. efektu placebo. Po prostu, wierzą w to, że środek im pomógł i wiara ta pobudza organizm do tego stopnia, że udaje się mu usunąć niektóre zjawiska chorobowe. Placebo jednak nie leczy każdego i ze wszystkiego.

Negatywne skutki

Niestety, homeopatia nie jest bez skutków ubocznych, jak się ją często reklamuje. Co prawda leki same w sobie nie szkodzą, bo przecież zawierają jedynie wodę i cukier, lecz mowa o podejściu do medycyny. Często pacjenci, którzy dają się jej zwieść, porzucają tradycyjne leczenie. Prof. Marek Pawlicki z Instytutu Onkologii w Krakowie podał w wywiadzie dla „Ozonu”, że co roku co najmniej 5 tys. pacjentów umiera na raka dlatego, że uwierzyło w medycynę alternatywną i porzuciło zwyczajne leczenie.
Wielu księży zwraca też uwagę na dolegliwości duchowe. Wiara w homeopatię jest związana z wiarą w magię i zabobon. Łamane jest tu pierwsze, czyli najważniejsze przykazanie Boże. Homeopatia prowadzi więc często do zaniechania przystępowania do sakramentów, a nawet do depresji. U dzieci pojawia się niekiedy agresja. Znane są nawet przypadki opętania dzieci. Nie ma się co dziwić. To zwyczajne skutki uporczywego trwania w grzechu bałwochwalstwa.

Zastrzeżeń jest więcej

Podane tu przykłady jedynie zarysowują problem. Istotne jest choćby to, że homeopatia nie jest nawet specjalnością lekarską! A tzw. lekarze homeopaci, to lekarze, którzy zrobili sobie niemedyczny kurs równy kursowi czytania kart tarota. Można by równie dobrze mówić: lekarz tarocista. Wiele przykładów oszustwa homeopatii oraz jej negatywnych skutków dla zdrowia i wiary człowieka można znaleźć w nowo wydanej w Krakowie książce ks. Andrzeja Seredy „Co warto wiedzieć o homeopatii”. Książka otrzymała imprimatur Kurii Archidiecezjalnej w Krakowie, co oznacza, że znajdujące się w niej informacje dotyczące niebezpieczeństwa homeopatii dla wiary katolickiej są zgodne z nauką Kościoła.

2010-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Legenda św. Jerzego

Niedziela Ogólnopolska 16/2004

[ TEMATY ]

święty

św. Jerzy

I, Pplecke/pl.wikipedia.org

Święty Jerzy walczący ze smokiem. Rzeźba zdobiąca Dwór Bractwa św. Jerzego w Gdańsku

Święty Jerzy walczący ze smokiem. Rzeźba zdobiąca Dwór Bractwa św. Jerzego w Gdańsku

Św. Jerzy - choć historyczność jego istnienia była niedawnymi czasy kwestionowana - jest ważną postacią w historii wiary, w historii w ogóle, a przede wszystkim w legendzie.

Św. Jerzy, oficer rzymski, umęczony był za cesarza Dioklecjana w 303 r. Zwany św. Jerzym z Liddy, pochodził z Kapadocji. Umęczony został na kole w palestyńskiej Diospolis. Wiele informacji o nim podaje Martyrologium Romanum. Jest jednym z czternastu świętych wspomożycieli. W Polsce imię to znane było w średniowieczu. Św. Jerzy został patronem diecezji wileńskiej i pińskiej. Był także patronem Litwy, a przede wszystkim Anglii, gdzie jego kult szczególnie odcisnął się na historii. Św. Jerzy należy do bardzo popularnych świętych w prawosławiu, jest wyobrażany na bardzo wielu ikonach.

CZYTAJ DALEJ

Dobiega końca pielgrzymowanie maturzystów na Jasną Górę

2024-04-25 15:59

[ TEMATY ]

Jasna Góra

pielgrzymka maturzystów

Karol Porwich/Niedziela

Młodzi po Franciszkowemu „wstali z kanapy”, sprzed ekranów i znaleźli czas dla Boga, a nauczyciele, katecheci, kapłani, mimo wielu obowiązków, przeżywali go z wychowankami. Dobiega końca pielgrzymowanie maturzystów na Jasną Górę w roku szkolnym 2023/2024. Dziś przybyła ostatnia grupa diecezjalna - z arch. katowickiej. W sumie w pielgrzymkach z niemalże wszystkich diecezji w Polsce przybyło ok. 40 tys. uczniów. Statystyka ta nie obejmuje kilkuset pielgrzymek szkolnych. Najliczniej przyjechali maturzyści z diec. płockiej, bo 2,7 tys. osób. „We frekwencyjnej” czołówce znaleźli się też młodzi z arch. lubelskiej, diecezji: rzeszowskiej, sandomierskiej i radomskiej.

- Maturzyści są uśmiechnięci, ale myślę, że i stres też jest, stąd pielgrzymka na Jasna Górę może być czasem wyciszenia, nabrania ufności i nadziei - zauważył ks. Łukasz Wieczorek, diecezjalny duszpasterz młodzieży arch. katowickiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję