Reklama

Mieć czas dla każdego człowieka

Niedziela łomżyńska 13/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. PAWEŁ BEJGER: - Księże Biskupie, jest takie miejsce w północno-wschodniej części Polski, które często przez wielu ludzi bywa zapominane. Chodzi mi o Łomżę, o diecezję łomżyńską. Ksiądz Biskup pierwsze dni Wielkiego Postu w tym roku spędził właśnie w naszej diecezji, służąc posługą naszym seminarzystom. Czy jest to pierwsza wizyta w naszej diecezji?

BP EDWARD DAJCZAK: - W Łomży byłem już przed laty na wspaniałych naukach ks. prof. Franciszka Woronowskiego, który wtedy zajmował się teologią pastoralną, a wiedza z tej dziedziny była mi właśnie bardzo potrzebna w mojej pracy.

- Już wspomniałem, że Ksiądz Biskup jest w naszej diecezji z posługą głoszenia rekolekcji wielkopostnych dla kleryków naszego Seminarium. Co Ksiądz Biskup chciał im powiedzieć, na co szczególnie wyczulić w naszej trudnej rzeczywistości?

- Tematem wiodącym naszych rekolekcyjnych nauk są słowa: "Kapłan, którego szukam". Wydawałoby się, prosty temat. Mamy bowiem wzór do naśladowania, jest nim Jezus Chrystus, a zatem nic prostszego, jak tylko dobrze się zapatrzyć i naśladować. Ale musimy pamiętać o jednej bardzo ważnej sprawie. Otóż Kościół posiada swój kontekst historyczny. Widzimy, że przez ostatnie dziesięć lat w naszym Kościele wiele się zmieniło, zmieniła się przede wszystkim ludzka mentalność, styl bycia, a Ewangelię musimy głosić tę samą. Bez zmian pozostał również ten naznaczony przez Jezusa rys kapłaństwa.

- Kapłan - głosiciel Dobrej Nowiny. Ma ją głosić " w porę i nie w porę". Ale to nie wszystko, ma jeszcze świadczyć o tym wszystkim, co głosi, czego nauczył go Pan i Mistrz.

- To jest podstawa. Ludzie najlepiej uczą się poprzez widziane świadectwo. To właśnie swoim postępowaniem, stylem bycia można komuś wyjaśnić, kim jest Jezus, czego od nas chce.

- "Kapłan, którego szukam" - to temat rekolekcji. Jak Ksiądz Biskup myśli, jakiego kapłana ludzie dziś szukają, jakiego potrzebują?

- Odpowiem tak: musi to być niezwykle Boży człowiek. Myślę tu o głębi osobowościowej, tzn. "nie ślizga się" po problemach życia, ale stara się je rozwiązywać. Dalej musi to być ciekawy człowiek, ciekawy Bogiem. Tą ciekawością ma intrygować wszystkich wokół siebie. Musi być bardzo braterski, serdeczny, który nawet w trudnych chwilach nie potraktuje nikogo z góry. Ludzie muszą odczuć, że ich problemy nie są mu obojętne, że on tak po bratersku chce pomóc.

- Czy te cechy, które zostały wymienione, wystarczą, by być dobrym księdzem pracującym pośród młodzieży?

- Myślę, że zasadniczo tak. Musimy jednak pamiętać, że młodzi ludzie mają swój specyficzny styl bycia. Zauważmy, ten Boży człowiek, o którym mówiliśmy, pasuje do wszystkich ludzi i w każdym czasie. Ksiądz pracujący z młodzieżą musi mieć jeszcze pewne umiejętności. Jedną z najważniejszych jest język. Młodzież bardzo denerwuje się, gdy słyszy z ust kogokolwiek słowa: "a ja wam powiadam i tak musi być". Po usłyszeniu takiego zdania młodzi często postępują zupełnie inaczej. Oni czekają na świadectwo wiary, tzn. na takie głoszenie prawdy Bożej, że ja mam odwagę ze swoją wiarą stanąć i potwierdzić, że tak jest. To jest to, o czym mówił Paweł Apostoł: " Patrzcie na mnie i mnie naśladujcie" (...). To jest ogromne wymaganie. Ksiądz musi umieć pokazać, co Bóg w nim zdziałał.

- Księże Biskupie, chyba nie najlepiej wygląda dzisiaj praca z młodzieżą w naszej Ojczyźnie?

- Są pewne płaszczyzny, na których jakoś nie możemy się odnaleźć. Wizytując parafie, odwiedzając szkoły, rozmawiając z młodzieżą, słyszę niejednokrotnie taki zarzut: "Ten ksiądz nie ma dla nas czasu". To jest pretensja. Oni tego kapłanowi nie darują, ponieważ uznają, że są księdzu zupełnie niepotrzebni. To: "mam dla was czas" oznacza: "ja was szanuję".

- Czy rzeczywiście w dzisiejszym świecie są przypadki, gdzie kapłan nie ma czasu dla drugiego człowieka?

- Niestety, tak jest. I trzeba się nad tym poważnie zastanowić.

- Przyzna Ksiądz Biskup, że trudno dziś wypracować u młodzieży szacunek dla drugiego człowieka. Dorośli widzą młodych ludzi jako potencjalne zło, które za cel postawiło sobie wyrządzenie komuś krzywdy, bólu, cierpienia...

- Myślę, że taki obraz jest szkodliwy. Pewnie, że zdarzają się wyjątki, kiedy młody człowiek całkowicie się zagubi. Ale może warto zajrzeć w tym miejscu do naszych rodzin. Popatrzmy, jedni rodzice biegają za chlebem, bo go nie mają, a ci, co mają, biegają, bo chcą mieć jeszcze więcej. Uciekło gdzieś ciepło rodzicielskie, zagubił się czas na wspólne rozmowy. Opowiadałem klerykom, jak to kiedyś podszedł do mnie młody człowiek i powiedział: "Ksiądz Biskup tak fajnie mówił o ojcostwie, ale ja tego nie rozumiem, bo mnie ojciec nigdy nie przytulił". Taka jest niejednokrotnie nasza rzeczywistość.

- "Przystanek Jezus" nie jest obcy Księdzu Biskupowi?

- Nie, wręcz przeciwnie. To szansa na piękną ewangelizację. I tak w rzeczywistości jest. Niektórzy się dziwią, że my tam chodzimy w sutannach, pytają, czego właściwie tam szukamy. A my chcemy pokazać twarze ludzi wierzących, nic więcej. I to nam się udaje.

- Dziękuję serdecznie za rozmowę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Życzenia przewodniczącego KEP dla biskupa sosnowieckiego nominata

2024-04-23 15:38

[ TEMATY ]

abp Tadeusz Wojda SAC

bp Artur Ważny

Karol Porwich/Niedziela

Abp Tadeusz Wojda SAC

Abp Tadeusz Wojda SAC

„W imieniu Konferencji Episkopatu Polski pragnę przekazać serdeczne gratulacje oraz zapewnienia o modlitwie w intencji Księdza Biskupa, kapłanów, osób życia konsekrowanego oraz wszystkich wiernych świeckich Diecezji Sosnowieckiej” - napisał abp Tadeusz Wojda SAC, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski w liście przesłanym na ręce biskupa sosnowieckiego nominata Artura Ważnego. Nominację ogłosiła dziś w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce.

„Życzę Księdzu Biskupowi coraz głębszego doświadczania „bycia posłanym” czyli podjęcia misji samego Jezusa Chrystusa, który w pasterskim posługiwaniu objawia miłość Boga do człowieka” - napisał przewodniczący Episkopatu do bp. Artura Ważnego mianowanego biskupem sosnowieckim. „Życzę, aby codzienna bliskość Ewangelii i Eucharystii prowadziły do uświęcenia Księdza Biskupa oraz powierzonego jego pasterskiej pieczy Ludu Bożego Diecezji Sosnowieckiej” - dodał.

CZYTAJ DALEJ

Biblia nauczycielką miłości bliźniego

2024-04-24 11:24

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Kolejnym przystankiem na trasie peregrynacji relikwii bł. Rodziny Ulmów była bazylika katedralna w Sandomierzu. Na wspólnej modlitwie zgromadzili się kapłani oraz wierni z rejonu sandomierskiego.

Uroczystego wprowadzenia relikwii do świątyni dokonał ks. Jacek Marchewka. Następnie wierni uczestniczyli w modlitwie różańcowej w intencji rodzin oraz mieli możliwość wysłuchania wykładu ks. dr. Michała Powęski pt. „Biblia w rodzinie Ulmów”. Prelegent podkreślał, że Pismo Święte w życiu Rodziny Ulmów miało bardzo ważne znaczenie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję