Reklama

Dzieci utracone

Nieutulona miłość

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Spotykamy ich na ulicach, w sklepach, w mieszkaniach tuż za ścianą, są naszymi bliskimi, przyjaciółmi lub nieznajomymi. Są wszędzie. Gdyby zagłębić się w historię jakiejś rodziny, z pewnością ich odnajdziemy. Rodzice, którzy stracili dziecko. Byli, są i będą. Obok lub w nas samych. Stawiają pytania i bezowocnie szukają na nie odpowiedzi.

Dlaczego?

To pytanie pojawia się najwcześniej. Nawet jeśli w jakiś sposób da się to wytłumaczyć, nigdy do końca nie mają pewności, czy wyczerpali wszystkie możliwości, by zmienić bieg wydarzeń, by to, czego doświadczyli, nigdy się nie stało. Czują swą ogromną niemoc, dochodzi do rezygnacji z tego, co wcześniej wypełniało ich życie. Potem przychodzi bunt albo poczucie winy. Albo jedno i drugie jednocześnie. Szukają winnych, oskarżają Pana Boga, lekarzy, siebie lub przeciwnie - rzucają się w wir pracy, obowiązków, nowych zadań. Szukają duchowego wsparcia, bliskości Boga, drugiej osoby. Ich drugim, czasem pierwszym domem staje się cmentarz; najważniejszym działaniem jest wtedy pielęgnowanie grobu i dbanie o to, by nigdy nie zgasło światełko zapalanych zniczy. Bo ciepło, bo jasno. I tak trudno opuścić to miejsce, gdy zbliża się noc. Niektórzy omijają cmentarz, chcą zapomnieć, a takie zderzenie z rzeczywistością jest trudne, wywołuje ból i powoduje przeżywanie od nowa tego, co się stało… „Trzeba żyć! Życie toczy się dalej” - słyszą najczęściej trudne do przyjęcia słowa innych lub opowieści, że ktoś gdzieś tam miał gorzej albo że będzie lepiej… Nie jest. I bardzo trudno uwierzyć, że kiedykolwiek będzie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Inny scenariusz

Jola miała już w domu ślicznego, zdrowego czterolatka, kiedy TO się stało. Ponieważ pierwszą ciążę przechodziła bez komplikacji, a nawet świetnie się czuła, wiadomość o drugiej przyjęła z wielką radością. Nie przyszło jej do głowy, że scenariusz może być inny niż wcześniej. Córeczka urodziła się prawidłowo, po trzech dniach zmarła podczas transfuzji krwi. Kilka miesięcy Jola nie była w stanie zajmować się domem ani synkiem. Wszystkie obowiązki spadły na męża, który - sam potwornie cierpiąc - musiał znajdować siłę na pocieszanie żony. Potem było śledztwo - kto zawinił. Jakby to miało coś zmienić, przynieść ulgę w cierpieniu. O tym, że jest grupa „rodziców po stracie” dowiedziała się w kościele, ale nie od razu przekonała się, że tam może znaleźć coś, co pomoże jej się podnieść. Na pewno poczuła, że nie jest sama. Są inni, którzy szukają odpowiedzi na trudne pytania, jest Bóg. I jest Maryja, która też straciła swoje dziecko…
Dziś Jola znowu jest matką; kolejną ciążę przetrwała pod opieką lekarzy i w ciągłym strachu. „Bóg nami wtedy potrząsnął w naszym cieplutkim, wygodnym życiu - mówi. - W końcu zwróciliśmy się do Niego o ratunek. Zmieniliśmy się, zmieniliśmy nasze życie. I nie chodzi o to, by tamte obrazy wymazać z pamięci, lecz o to, by się w nich nie zamknąć”.

Reklama

Powrót

Swoją drogę do wewnętrznego uspokojenia Kasia nazywa wyboistą. Mówi, że najstraszniejsze było, kiedy na prostującym się odcinku nagle pojawiał się zakręt i trzeba było przechodzić wszystko od nowa. Po śmierci dziecka przestała chodzić do kościoła. Zupełnie pogniewała się na Boga. Była w takim stanie, że odwracała spojrzenie od małych dzieci, nawet tych w telewizji. Żeby się nie natknąć na przykry dla siebie widok, przestała wychodzić z domu. Oczywiście to nie dotyczyło cmentarza; tam czuła się najlepiej, na swoim miejscu. „Pięć lat omijałam kościół i przeżywałam męczarnie. Kiedy po trzech latach coś zaczęło się zmieniać, przyszło pewne ukojenie, wtedy straciłam kolejne dziecko. W czwartym miesiącu ciąży… I to mnie zupełnie powaliło. Nawet nie potrafię o tym mówić. Doszłam do tego, że jeśli jeszcze raz coś takiego się zdarzy, nie przeżyję. Nie zdarzyło się. Przeżyłam. I nigdy nie opuściła mnie świadomość straty. Pustki, jakiej nie da się niczym zapełnić. Kiedy wróciłam do kościoła, poszłam do spowiedzi, znalazłam ludzi, którzy pomogli. Wiedziałam, że już nic nie będzie takie samo. Na zawsze zostałam matką z nieutuloną miłością.

Po stracie

Najważniejsze jeśli zobaczą, że nie są sami, odnajdą duszpasterstwo, kapłana i przede wszystkim innych w podobnej sytuacji. Każdego roku 15 października w różnych miejscach Polski spotykają się rodzice doświadczeni cierpieniem po odejściu dziecka. Tego małego, większego i tego nienarodzonego. Na znak więzi wysyłają w niebo różowe i niebieski baloniki, wspólnie się modlą, pocieszają. Kościół przypomina wtedy, że każde życie należy do Boga, to spełnione, w sile wieku, ale i to, które niczego jeszcze nie zaznało. Także i nasze. Nawet tak trudne do udźwignięcia.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

2024-04-18 13:53

[ TEMATY ]

Helena Kmieć

Fundacja im. Heleny Kmieć

Helena Kmieć

Helena Kmieć

W związku z wieloma pytaniami i wątpliwościami dotyczącymi drogi postępowania w procesie beatyfikacyjnym Heleny Kmieć, wydałem oświadczenie, które rozwiewa te kwestie - mówi postulator procesu beatyfikacyjnego Helelny Kmieć, ks. Paweł Wróbel SDS.

CZYTAJ DALEJ

Rzymskie obchody setnej rocznicy narodzin dla nieba św. Józefa Sebastiana Pelczara

2024-04-19 16:24

[ TEMATY ]

Rzym

św. bp Józef Sebastian Pelczar

100. rocznica

Archiwum Kurii

Św. Józef Sebastian Pelczar

Św. Józef Sebastian Pelczar

Mszą św. w kaplicy Polskiego Papieskiego Instytutu Kościelnego w Rzymie wieczorem 18 kwietnia zainaugurowano jubileuszowe spotkanie poświęcone św. Józefowi Sebastianowi Pelczarowi.

Polski Papieski Instytut Kościelny w Rzymie oraz Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego (Siostry Sercanki) to dwie instytucje obecne w Rzymie, u początku których stoi były student rzymski, a potem profesor i rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz biskup przemyski, dziś święty Józef Sebastian Pelczar. To właśnie ks. prof. Pelczar wraz z s. Ludwiką, dziś błogosławioną Klarą Szczęsną, w 1894 r. założyli w Krakowie Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego.

CZYTAJ DALEJ

Konkurs biblijny dla szkół podstawowych [Zaproszenie]

2024-04-19 17:46

Karol Porwich/Niedziela

Szkoła Podstawowa nr 158 im Jana Kilińskiego w Warszawie zaprasza do udziału w VII Międzyszkolnym Konkursie Biblijnym pod tytułem „Z Biblią na co dzień”. Konkurs ma zasięg ogólnopolski i dotyczy treści związanych z czterema Ewangeliami. W ubiegłym roku wzięło w nim udział ok 150 uczestników z 27 szkół.

Tegoroczna edycja Konkursu obejmuje przypowieści Pana Jezusa zawarte w Ewangelii św. Mateusza i nosi tytuł: “Opowiesz mi historię życia Pana Jezusa?”. Zadaniem konkursowym jest przedstawienie w formie plastycznej jeden z cudów Pana Jezusa, zaś multimedialnej i literackiej wybranego przez ucznia klas 4-8 szkoły podstawowej rozdziału Ewangelii św. Mateusza - wskazują organizatorzy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję