Dzisiejsza moja wypowiedź jest - nie ukrywam - spowodowana ostatnimi
rozmowami z ludźmi społecznie zaangażowanymi w sprawy wychowania
w rodzinie. Chodzi o to, że w walce o prawa rodziny powołujemy się
częstokroć na konwencje międzynarodowe, karty praw rodziny, dziecka,
różnych grup zawodowych, a zapominamy o najprostszym: o argumentacji
ewangelicznej, religijnej. Te argumenty powinny dotyczyć zarówno
wychowania poszczególnego człowieka, jak i w ogóle programu wychowania
dzieci i młodzieży. A przecież - w większości - chodzimy do kościoła,
chodzą tam też nasze dzieci, które uczęszczają także na katechizację,
i słowa Ewangelii, powtórzone w domu, z pewnością nie pozostałyby
przez nie niezauważone. Takich wychowawczych zasad jest na kartach
Pisma Świętego wiele. Weźmy choćby sam Dekalog. Przecież tam zawarte
jest właściwie wszystko, co potrzebne do wychowania człowieka. Albo
Kazanie na Górze - toż to najprawdziwsza życiowa prawda, że wszyscy
mamy jednakową wartość: czy jesteśmy biedni, czy bogaci, bardziej
czy mniej mądrzy, bardzo młodzi czy starzy i niedołężni, i sprawiedliwość
Boża wcześniej czy później dosięgnie każdego.
Jakoś nigdy nie słyszałem w debatach publicznych, w których
głos zabierali także katolicy, żeby powoływali się wprost na przykazania
Boże, na słowa Pana Jezusa z Ewangelii itd. Wydaje się, że motywacja
religijna jest przyjmowana ze wstydem, skrywana, uznawana za prywatną,
i dlatego nieupubliczniana. Myślę, że podobnie jest w naszych środowiskach
życia wspólnotowego, zakładach pracy, pokojach nauczycielskich. Lekcje
religii zresztą spychane są na margines, ocena z religii nie jest
brana pod uwagę przy wyliczaniu przeciętnej ocen - a przecież religia
to przedmiot ważniejszy niż matematyka - kto z nas pamięta różne
zadania z matematyki, a z nauką wyniesioną z lekcji religii jest
się do przysłowiowej grobowej deski. Cóż warta jest dobra znajomość
ekonomii, jeśli nie uwzględni się ewangelicznej nauki miłości bliźniego,
a nawet nieprzyjaciół? Będzie bezdusznym, demoralizującym wyzyskiem,
który kiedyś obróci się też przeciw wyzyskiwaczowi.
Dalej - zapytajmy ludzi, którzy są w rozpaczy. To religia
- nie tabletki, nie psychologowie - i głęboka modlitwa pomagają przetrwać
w najtrudniejszych chwilach. Nie wolno i tego bagatelizować.
Dostępne są dziś teksty biblijne, dostępne wypowiedzi Apostołów
zawarte w Dziejach Apostolskich, w ich Listach, dostępne są wypowiedzi
współczesnego Apostoła Jana Pawła II, który w taki prosty sposób
wyjaśnia nam zagadki życia, mające przecież wielki sens w Bożym świetle.
Korzystajmy z nich, nie bójmy się ich przytaczać, także wtedy, gdy
wydaje się, że ważne są tylko tzw. naukowe konferencje, trendy społeczne.
Ta nauka się nie zmienia. Ona tkwi najgłębiej w sercu każdego człowieka,
w naszym sumieniu i nie wolno nam o tym zapomnieć. Bądźmy świadkami
naszej wiary.
Pomóż w rozwoju naszego portalu