Niedawno, wczesnym popołudniem w centrum Częstochowy doszło do
niecodziennego zdarzenia. Dwaj młodzi mężczyźni wtargnęli do jednego
z lombardów i przedmiotem, przypominającym broń, sterroryzowali znajdujących
się w nim pracowników, krzycząc: "To jest napad!". Widząc skierowaną
w swoją stronę "broń", mężczyzna będący w pomieszczeniu sięgnął po
podobne środki: z posiadanego pistoletu kilka razy strzelił w powietrze.
Spłoszeni napastnicy zbiegli, niczego nie zabierając. Uciekając,
jeden z nich zgubił "kominiarkę", którą drugi podniósł, potem rozłączyli
się. Błyskawiczna informacja o zdarzeniu dotarła do wszystkich policjantów
będących w tej chwili w służbie. Jeden z funkcjonariuszy, wykonujący
swoje zadania w okolicy dworca, zwrócił uwagę na podejrzane zachowanie
młodego mężczyzny, który przerwał szaleńczy bieg, zatrzymał się i
zaczął coś wpychać do kosza na śmieci. Niezwłocznie interweniował
i w ten sposób uzyskał koronny dla sprawy dowód - dwie "kominiarki"
. W wyniku dalszych czynności wkrótce policjanci dotarli do drugiego
uczestnika zdarzenia i zatrzymali go. Znaleźli też mającą kluczowe
znaczenie dla przyszłego postępowania "broń" - plastikowy straszak.
Jak się okazuje, obaj sprawcy rozboju mają po 18 lat, są
mieszkańcami podczęstochowskich gmin, uczniami szkół średnich. Feralnego
dnia do nich nie dotarli. Jak wynikało ze wstępnych ustaleń dochodzenia,
można w tym przypadku mówić o zaplanowanym działaniu - obaj młodzieńcy
wcześniej przygotowali "kominiarki", przystosowując do tego... skarpety.
Obserwowali też poszczególne lokale, aby wybrać właściwe miejsce
do zrealizowania swoich zamierzeń.
Trudno tutaj o inny komentarz niż ten, że sprawcy mieli
naprawdę dużo szczęścia: to zdarzenie mogło mieć zupełnie inne zakończenie.
Broniący się mężczyzna mógł przecież zareagować inaczej...
Pomóż w rozwoju naszego portalu