Filmy, bajki, gry komputerowe przepełnione przemocą wszyscy
znają, bo trudno się na nie nie natknąć, włączając telewizor czy
komputer. Obraz przemocy w mediach to temat wciąż aktualny i gorący.
Rozprawiają o tym rodzice, pedagodzy, wychowawcy, psycholodzy, socjolodzy,
no i my - dziennikarze. Każdy jakoś intuicyjnie wyczuwa, że sprawa
jest ważna i mimo wszystko skomplikowana. W każdym razie żadna z
wymienionych wyżej grup nie mogłaby z czystym sumieniem powiedzieć,
że przemoc pokazywana w mediach nie ma zupełnie wpływu na zachowanie
dzieci i młodzieży, aż za wyraźnie bowiem telewizyjne wzorce zachowań
rozpoznać można w postępowaniu nieletnich.
W końcu nadszedł koniec spekulacji i podejrzeń. Możemy
już z całą pewnością powiedzieć, że oglądanie przemocy w telewizji
zachęca do stosowania jej w życiu. Po 30 latach zespół naukowców
z Instytutu Psychiatrycznego stanu Nowy Jork oraz Uniwersytetu Columbia
zakończył badania nad wpływem telewizji na życie 707 rodzin. Obserwację
zaczęto, gdy badani byli małymi dziećmi. Warunki testu są jednoznaczne:
negatywny wpływ telewizji jest widoczny wszędzie, niezależnie od
środowiska życia. Obojętne jest - według wyników badań - czy dziecko
wychowuje się w tzw. porządnej rodzinie czy w środowisku patologicznym.
Demoralizujący wpływ telewizyjnych obrazów przy spędzaniu takiej
samej liczby godzin przed telewizorem jest jednakowy. Najbardziej
tragiczne jest jednak to, że na efekty oglądania przemocy trzeba
trochę poczekać. Nie zawsze zgubny wpływ dostrzeże się u 7- czy 12-latka.
Ta bomba wybucha z opóźnionym zapłonem - po dziesięciu, piętnastu
latach.
Okazało się także, że inaczej na telewizję reagują chłopcy,
a inaczej dziewczynki. Ci pierwsi, im później zaczynają oglądać sceny
przemocy, tym mniejszy wpływ ma na nich odbierany przekaz. U dziewczynek
sprawa wygląda odwrotnie. Te, tym bardziej są wrażliwe, im więcej
mają lat.
Co na to wszystko psycholodzy? Jak łatwo się domyślić,
apelują, by pociechy przed telewizorem zasiadały jak najrzadziej
i to pod kontrolą rodziców. Godzina dziennie to wystarczający czas.
I przestrzegają - nie można dać się zwieść dobrym obrazem dziecka
czy wzorowym zachowaniem. To jest tak, jak z ukrytą chorobą. Rozwija
się przez wiele lat w zaciszu organizmu, zanim da o sobie znać. Kiedy
do tego dochodzi, bywa, że jest już za późno.
Pomóż w rozwoju naszego portalu