Reklama

Nowy Patron Polski

Niedziela warszawska 20/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

16 maja w Warszawie św. Andrzej Bobola zostanie uroczyście ogłoszony Patronem Polski. Jego męczeństwo było jednym z najstraszliwszych w historii Kościoła. O rozwoju kultu Świętego i jego patronacie z o. prof. Jackiem Bolewskim, jezuitą, prodziekanem Papieskiego Wydziału Teologicznego w Warszawie i kierownikiem sekcji " Bobolanum" tejże uczelni, rozmawia Piotr Chmieliński.

Piotr Chmieliński: - Dlaczego akurat św. Andrzej Bobola został nowym Patronem Polski?

O. Jacek Bolewski SJ: - Nie jest to tylko ludzka, oddolna inicjatywa. Dzieje kultu św. Andrzeja Boboli pokazują, że jemu samemu na tym zależało. Nie wiem, czy istnieje przykład innego świętego, który sam "dopominałby się" o swój kult. Pamiętajmy, że męczeńska śmierć św. Andrzeja nastąpiła w czasach opisanych później w Ogniem i mieczem. Męczeństwo Boboli z rąk Kozaków było jedną z konsekwencji powstania pod wodzą Bohdana Chmielnickiego. Ale w tych czasach okrutnych śmierci było bardzo dużo, Andrzej Bobola nie był jedynym misjonarzem na Wschodzie i wiele lat po Jego śmierci mało kto już o Nim pamiętał.

Dopiero sam Święty o sobie przypomniał. Było to 16 kwietnia 1702 r. - czyli w tym roku przypada 300. rocznica. Przełożony jezuickiego domu w Pińsku nie wiedział, gdzie zabiegać o pomoc w opłakanej sytuacji materialnej. Andrzej ukazał mu się, zapewniając o gotowości do pomocy, jednak oczekiwał udostępnienia swoich relikwii wiernym, aby z większą gorliwością mogli się modlić o jego wstawiennictwo. Ktoś mógłby zarzucić, że przyszły Święty był "interesowny", skoro zależało mu na rozwoju własnego kultu. Owszem, zależało mu, ale po to, aby dzięki modlącym się do niego mógł pomagać i uzdalniać do dzieł po ludzku - zdawałoby się - niemożliwych.

Drugi raz Święty ukazał się w 1819 r. w Wilnie o. Alojzemu Korzeniewskiemu, dominikaninowi, który w swych modlitwach polecał Andrzejowi zwłaszcza sprawę niepodległości Polski.

Pewnego wieczoru, przed udaniem się na spoczynek, zakonnik modlił się przy otwartym oknie do Męczennika. Gdy po dłuższej modlitwie zamknął okno i zamierzał się położyć, ujrzał postać, która przedstawiła się jako Andrzej Bobola, po czym poleciła zaskoczonemu zakonnikowi jeszcze raz otworzyć okno i wyjrzeć przez nie.

O. Korzeniewski zobaczył rozległą równinę, o której Andrzej oznajmił, że to ziemia pińska, gdzie dostąpił "chwały cierpień męczeństwa za wiarę Chrystusową". Następnie Męczennik polecił spojrzeć ponownie, by znaleźć odpowiedź na stawiane mu pytanie. Teraz obraz się zmienił: równina była pokryta walczącymi zaciekle wojskami wielu narodów. Andrzej objaśnił: "Gdy skończy się wojna, którą widzisz, wtedy królestwo Polski zostanie przywrócone przez miłosierdzie Boże, a ja zostanę w nim uznany jako główny patron".

- Jednak na realizację proroctwa o niepodległości Polski trzeba było czekać jeszcze długo. Również dość późno św. Andrzeja Bobolę wyniesiono na ołtarze. Dlaczego tak się stało?

- Wiązało się to z utrudnieniami ze strony zaborców, a także z przejściową kasatą zakonu Jezuitów... W końcu jednak, po bez mała dwóch wiekach od śmierci, nastąpiła beatyfikacja Andrzeja. Miało to miejsce 30 października 1853 r., w czasie, kiedy tzw. wojna krymska budziła nadzieje na zmianę sytuacji politycznej Polski, gdyż uczestniczyli w niej zaborcy walczący po przeciwnych stronach frontu. Należało jednak uzbroić się w cierpliwość. Odrodzenie polityczne państwa polskiego przyszło dopiero po I wojnie światowej.

Najpierw Andrzej patronował bojownikom o niepodległość, zwłaszcza generałowi Hallerowi, darzącemu Męczennika wielkim nabożeństwem. A gdy młode państwo przeżyło pierwsze zagrożenie ze strony bolszewickiej, modlitwy do Błogosławionego i procesja z Jego relikwiami stanowiły element duchowej mobilizacji mieszkańców Warszawy, dzięki której można było przeżyć pamiętny Cud nad Wisłą. To przyspieszyło starania o kanonizację. Gdy w końcu doszło do niej w 1938 r., relikwie Świętego powróciły w uroczystym pochodzie do Polski. Postrzegano to jako początek oficjalnego patronatu Andrzeja w odrodzonej Ojczyźnie.

Kiedy przyszła kolejna wojna, mogło się wydawać, że patronat św. Andrzeja oddalił się. Jednak wszyscy, którzy mu się powierzali, doświadczali pomocy, co potwierdzają liczne świadectwa wojenne, zwłaszcza ze Wschodu, dokąd zostało wysiedlonych wielu Polaków. Po zakończeniu II wojny światowej pozornie znowu odzyskaliśmy niepodległość, ale dobrze wiemy, że nie była ona prawdziwa. Reżim komunistyczny znacząco wpłynął na ograniczenie kultu św. Andrzeja. Np. jezuici starali się o wybudowanie godnego Sanktuarium dla Świętego i ciągle spotykali się z odmową.

- Zgoda na budowę Sanktuarium została w końcu udzielona. Co na nią wpłynęło?

- Pozwolenie na budowę, uzyskane 19 maja 1980 r., było jednym z owoców pierwszej wizyty Jana Pawła II w Polsce. Potem nastąpił Sierpień, początek "Solidarności". W kolejnych latach budowa Sanktuarium przebiegała równolegle z procesem trudnego rodzenia się niepodległości. W 1988 r. - w 50. rocznicę kanonizacji Boboli - zaczęliśmy się wreszcie modlić w Andrzejowej świątyni przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Od maja 1989 r. wszystkie Msze św. odbywały się już w Sanktuarium. A w czerwcu tego samego roku, po wyborach według odnowionej formuły, pojawiła się realna perspektywa niepodległości. Otworzyła się droga, na której patronat św. Andrzeja wreszcie mógł się dopełnić.

Warto też w tym miejscu wspomnieć, że Bobola w swoim patronacie dołącza do patronatu Maryi. Za swego życia ziemskiego Święty upodobał sobie Maryjną tajemnicę Niepokalanego Poczęcia. Pod tym imieniem zakładał sodalicje mariańskie, a w naszych czasach sprawił, że w Strachocinie, miejscu Jego narodzin, powstał pierwszy w Polsce " żeński Niepokalanów" - zgromadzenie sióstr oddanych zgłębianiu Maryjnej tajemnicy.

Przypomnijmy, że właśnie w 1854 r., kiedy w Kościele został ogłoszony dogmat o Niepokalanym Poczęciu, pojawiła się pierwsza pisemna opublikowana wzmianka o zapowiedzi Andrzeja, że Polska odzyska niepodległość a On będzie uznany jej głównym patronem. Czy znaki te nie wskazują, że dalsze działanie naszego Patrona na rzecz odnowy niepodległej Ojczyzny dokona się właśnie w połączeniu z tajemnicą Niepokalanej?

Nasza niepodległość polityczna domaga się pogłębienia przez odnowę religijną i moralną - niepodleganie grzechowi, złemu. Na tej drodze św. Andrzej, jako patron u boku Maryi, kieruje naszą uwagę na tajemnicę Jej Niepokalanego Poczęcia. Tutaj odsłania się prawda, która mówi także o naszym początku w Bogu, skoro wszyscy zostaliśmy wybrani przez Ojca w Chrystusie "przed założeniem świata, byśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem" (Ef 1, 4). Otwierając się na prawdę o naszym początku w Bogu, wzrastamy zarazem w jedności, której On jest źródłem. Andrzej pragnie nam patronować i na tej drodze, bo w odnowie, której Kościół w Polsce potrzebuje, sam Jan Paweł II wymienia na pierwszym miejscu jedność i stałe dążenie do niej.

- Kiedy oficjalnie skierowano do Watykanu prośbę o ogłoszenie Boboli Patronem Polski?

- Wystosowali ją polscy biskupi w 1988 r. Prośba zastała skierowana dalej do Kongregacji Kultu Bożego i Sakramentów, władnej potwierdzić patronat św. Andrzeja. Decyzja Kongregacji była pozytywna.

- Niemniej dekret Kongregacji mówi, że św. Andrzej Bobola został drugorzędnym Patronem Polski, na równi ze św. Stanisławem Kostką. Tymczasem starania były o główny patronat. Zresztą sam św. Andrzej zapowiadał, że będzie głównym patronem Polski...

- Św. Andrzej Bobola nie jest pierwszy w gronie patronów Polski. Już od wieków patronują nam męczennicy z początku dziejów naszej Ojczyzny, święci biskupi: Wojciech i Stanisław. Nowy patron dołącza do tego grona jakby na zasadzie młodszego brata. Jako młodszy jest nazwany drugorzędnym, ale to znaczy jedynie tyle, że w kościelnej liturgii przysługuje Mu, na razie, nie uroczystość, a "tylko" święto. Zresztą różnica ta nie będzie miała znaczenia w Sanktuarium św. Andrzeja Boboli ani w innych kościołach poświęconych naszemu Świętemu, gdzie już od lat obchodzi się 16 maja uroczystość. I nie jest aż tak istotne, kiedy doczekamy w całej Polsce przemiany święta w uroczystość. Istotniejsze będzie to, czy św. Andrzej pozostanie naszym Patronem tylko od święta, czy też przejmiemy się jego patronatem na co dzień.

Przypomnijmy, jakie znaczenie przypisujemy więzi naszego Patrona z pozostałymi patronami. Święci biskupi męczennicy, Wojciech i Stanisław, związali się szczególnie z Gnieznem i Krakowem - pierwszą i drugą stolicą Polski. Z kolei relikwie św. Andrzeja Boboli znalazły swoje miejsce w trzeciej, ostatniej stolicy - Warszawie, gdzie doczekały się godnego miejsca kultu, w jedynym stołecznym Sanktuarium, mieszczącym integralne relikwie Świętego. Ponadto, tak jak św. Wojciech jest patronem ładu hierarchicznego, a św. Stanisław ładu etycznego, tak św. Andrzej Bobola może być uznany za patrona ładu związanego z jednością, zarówno w Kościele, jak i w społeczeństwie.

- Męczeństwo św. Andrzeja było jednym z najstraszliwszych w historii Kościoła. Istnieje dokładny opis cierpień zadawanych Boboli przez Kozaków. Skąd się wziął?

- Rodzaje tortur można odczytać z integralnie zachowanych do dzisiaj relikwii Świętego, które spoczywają w małej trumience umieszczonej w naszym Sanktuarium. W 1988 r. miałem możliwość uczestniczenia w otwarciu trumienki. Towarzyszący nam lekarz po dokładnym zbadaniu Relikwii szczegółowo mógł opisać męczeństwo św. Andrzeja. Mówiły o tym już wcześniejsze świadectwa. Oprawcy przypiekali mu ciało ogniem, wbijali drzazgi za paznokcie, zdzierali skórę z rąk, piersi i głowy, obcinali palce. Wreszcie wykłuli mu prawe oko, odcięli nos i wargi, a przez otwór wycięty w karku wydobyli język i odcięli u nasady. Na końcu powiesili go u sufitu za nogi, głową w dół. Dwukrotne cięcie szablą w szyję było ukoronowaniem morderstwa, a w świetle wiary - męczeństwa, daru łaski.

- Od czego zależy teraz owocowanie patronatu św. Andrzeja Boboli w Polsce?

- Zatwierdzenie przez Kościół tego patronatu oznacza dla nas wszystkich nowe zobowiązanie. Jesteśmy wezwani do modlitwy za wstawiennictwem św. Andrzeja, bo taki jest właśnie sens kultu świętego; dzięki naszemu zwracaniu się do niego, który w pełni już uczestniczy w świętości Boga, my także stajemy się bardziej święci na co dzień. Uświęcamy przez modlitwę siebie i nasze działanie. Nie nastąpi to za jednym razem, ale potrzebujemy wytrwałości, zarówno w modlitwie, jak i w ufnym otwieraniu się na jej owoce każdego dnia.

Nasza modlitwa nie tylko wyraża wdzięczność, ale próbuje zwrócić ją ku działaniu, do kolejnych dzieł, aby pomoc okazana przez Andrzeja mogła się rozwijać - przez nas. On oczekuje też pomocy z naszej strony. Taki jest sens wzajemności w tajemnicy "świętych obcowania" . Jest ona bardzo dosłowna: gdy pomagamy świętemu, wtedy przekonujemy się jeszcze silniej, że On nam pomaga - w działaniu, którego sami nie zdołalibyśmy podjąć i wypełnić.

Wymowny jest najpiękniejszy obraz Andrzeja, widniejący na poczesnym miejscu w jego Sanktuarium. Uderza to, że Święty ma związane ręce, co wskazuje nie tylko na Jego mękę, lecz i na dopełnienie całego życia w przejściu do Boga. Po śmierci bowiem kończy się dla człowieka czas i związane z nim działanie, nastaje natomiast - o czym przypomina modlitwa za zmarłych - wieczny odpoczynek. A zatem związane ręce św. Andrzeja poświadczają, że na zawsze się poddał, ale nie swoim prześladowcom, tylko Bogu, aby na całą wieczność odpocząć u Jego boku. Podobnie jak Jezus po swoim powrocie do Ojca "zasiadł" po Jego prawicy, "oczekując tylko" (Hbr 10, 13) dopełnienia Bożego dzieła przez tych, którzy Jego mocą działają na ziemi. Tajemnicze " niedziałanie" Jezusa, tak uderzające w obliczu Jego Krzyża, kryje w sobie nowe działanie, dopełniające się mocą z nieba na ziemi dzięki temu, że Zmartwychwstały żyje w pełni - miłością, którą, jak obiecał, " przyciągnie wszystkich do siebie" (J 12, 32). Przyciąga więzami, świadczącymi nie o mocy Jego przeciwników, ale poświadczającymi Bożą miłość, zgodnie z jeszcze innym proroctwem: "Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości" (Oz 11, 4). Podobnie działa żywy świadek Ukrzyżowanego, św. Andrzej: ożywia nas, udziela mocy do pomocy, którą chce okazywać światu właśnie przez nas.

Tak więc, skoro nie żałowaliśmy wysiłku, aby przybliżyć i należycie przygotować ogłoszenie patronatu św. Andrzeja, możemy liczyć obecnie i w przyszłości na to, że dalej będzie się spełniać obietnica Świętego, który jako Patron odrodzonej Ojczyzny pragnie nam pomagać, abyśmy, zgodnie z naszą modlitwą do Niego - "z odnowioną mocą ducha przyczyniali się w naszej Ojczyźnie do tworzenia cywilizacji miłości".

- Dziękuję za rozmowę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty ostatniej godziny

Niedziela przemyska 15/2013, str. 8

[ TEMATY ]

święty

pl.wikipedia.org

Nawiedzając pewnego dnia przemyski kościół Ojców Franciszkanów byłem świadkiem niecodziennej sytuacji: przy jednym z bocznych ołtarzy, wśród rozłożonych książek, klęczy młoda dziewczyna. Spogląda w górę ołtarza, jednocześnie pilnie coś notując w swoim kajeciku. Pomyślałem, że to pewnie studentka jednej z artystycznych uczelni odbywa swoją praktykę w tutejszym kościele. Wszak franciszkański kościół, dzisiaj mocno już wiekowy i „nadgryziony” zębem czasu, to doskonałe miejsce dla kontemplowania piękna sztuki sakralnej; wymarzone miejsce dla przyszłych artystów, ale także i miłośników sztuki sakralnej. Kiedy podszedłem bliżej ołtarza zobaczyłem, że dziewczyna wpatruje się w jeden obraz górnej kondygnacji ołtarzowej, na którym przedstawiono rzymskiego żołnierza trzymającego w górze krucyfiks. Dziewczyna jednak, choć później dowiedziałem się, że istotnie była studentką (choć nie artystycznej uczelni) wbrew moim przypuszczeniom nie malowała tego obrazu, ona modliła się do świętego, który widniał na nim. Jednocześnie w przerwach modlitewnej kontemplacji zawzięcie wertowała kolejne stronice opasłego podręcznika. Zdziwiony nieco sytuacją spojrzałem w górę: to św. Ekspedyt - poinformowała mnie moja rozmówczyni; niewielki obraz przedstawia świętego, raczej rzadko spotykanego świętego, a dam głowę, że wśród większości młodych (i chyba nie tylko) ludzi zupełnie nieznanego... Popularność zdobywa w ostatnich stu latach wśród włoskich studentów, ale - jak widać - i w Polsce. Znany jest szczególnie w Ameryce Łacińskiej a i ponoć aktorzy wzywają jego pomocy, kiedy odczuwają tremę...

CZYTAJ DALEJ

Ks. Halík na zgromadzeniu COMECE: Putin realizuje strategię Hitlera

2024-04-19 17:11

[ TEMATY ]

Putin

COMECE

Ks. Halík

wikipedia/autor nieznany na licencji Creative Commons

Ks. Tomas Halík

Ks. Tomas Halík

Prezydent Rosji Władimir Putin realizuje strategię Hitlera, a zachodnie iluzje, że dotrzyma umów, pójdzie na kompromisy i może być uważany za partnera w negocjacjach dyplomatycznych, są równie niebezpieczne jak naiwność Zachodu u progu II wojny światowej - powiedział na kończącym się dziś w Łomży wiosennym zgromadzeniu plenarnym Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE) ks. prof. Tomáš Halík. Wskazał, że „miłość nieprzyjaciół w przypadku agresora - jak czytamy w encyklice «Fratelli tutti» - oznacza uniemożliwienie mu czynienia zła, czyli wytrącenie mu broni z ręki, powstrzymanie go. Obawiam się, że jest to jedyna realistyczna droga do pokoju na Ukrainie”, stwierdził przewodniczący Czeskiej Akademii Chrześcijańskiej.

W swoim wystąpieniu ks. Halík zauważył, że na europejskim kontynentalnym zgromadzeniu synodalnym w Pradze w lutym 2023 roku stało się oczywiste, że Kościoły w niektórych krajach postkomunistycznych nie przyjęły jeszcze wystarczająco Vaticanum II. Wyjaśnił, że gdy odbywał się Sobór Watykański II, katolicy w tych krajach z powodu ideologicznej cenzury nie mieli lub mieli minimalny dostęp do literatury teologicznej, która uformowała intelektualne zaplecze soboru. A bez znajomości tego intelektualnego kontekstu niemożliwe było zrozumienie właściwego znaczenia soboru. Dlatego posoborowa odnowa Kościoła w tych krajach była przeważnie bardzo powierzchowna, ograniczając się praktycznie do liturgii, podczas gdy dalszych zmian wymagała mentalność.

CZYTAJ DALEJ

Austria: w archidiecezji wiedeńskiej pierwszy „Dzień otwartych drzwi kościołów”

2024-04-19 19:06

[ TEMATY ]

Wiedeń

kościoły

Joanna Łukaszuk-Ritter

Kościół św. Karola Boromeusza w Wiedniu

Kościół św. Karola Boromeusza w Wiedniu

W najbliższą niedzielę, 21 kwietnia, w ramach projektu „Otwarte kościoły” ponad 800 budynków kościelnych w archidiecezji wiedeńskiej będzie otwartych przez cały dzień. W pierwszym „Dniu otwartych drzwi kościołów” zainteresowani mogą z jednej strony odkryć piękno przestrzeni sakralnych, a z drugiej znaleźć przestrzeń do modlitwy i spotkań, podkreślił kierownik projektu Nikolaus Haselsteiner na stronie internetowej archidiecezji wiedeńskiej.

Chociaż prawie wszystkie kościoły w archidiecezji są otwarte każdego dnia w roku, około połowa z nich jest otwarta tylko na uroczystości liturgiczne. W "Dniu otwartych kościołów” będą również otwarte często mniej znane miejsca” - powiedział Haselsteiner.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję