Reklama

Kapłan w moim życiu...

Nasze leprozorium

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ze wzruszeniem wspominam dziecinne lata spędzone w Przemyślu ( między 1923 a 1930 r.) i żywo staje mi przed oczyma nasz Ksiądz Proboszcz, który obok rodziców był trzecią, najważniejszą osobą w moim życiu.

Nasza parafia znajdowała się na przedmieściu Przemyśla, tzw. Błoniach, z małym kościołem pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Ks. Adam Leja przez wszystkie te lata pracował sam. Był ogromnie lubiany przez dzieci, młodzież. Dorośli chętnie korzystali z jego mądrych rad w swoich sprawach życiowych. Nam, dzieciom, pozwalał bawić się w swoim pięknym, dużym ogrodzie, a kiedy skończył modlitwy brewiarzowe, opowiadał nam o życiu świętych.

Moja uwaga skupiła się na św. Stanisławie Kostce, którego duży obraz znajdował się w bocznym ołtarzu naszego kościoła. Przedstawiał on tego Świętego w chwili, gdy anioł z nieba przyniósł mu Komunię Świętą. Lubiłam patrzeć długo na ten obraz, ponieważ czekałam na moją Pierwszą Komunię Świętą. Cieszyłam się, że otrzymam Pana Jezusa z rąk naszego kochanego Księdza Proboszcza. Przy każdej okazji starałam się okazać mu swój szacunek i według dawnego zwyczaju całowałam go w rękę.

Zanim poszłam do szkoły, chodziłam do ochronki prowadzonej przez siostry zakonne - sercanki. Tu często przychodził Ksiądz Proboszcz, bo żywo interesował się nie tylko przygotowaniem uroczystości, jak np. św. Mikołaja, jasełek, ale i zwykłymi naszymi zajęciami. Z jego to prawdopodobnie inicjatywy zrobiłyśmy kwiatki - stokrotki z ryżu. Przez całą zimę główny ołtarz był nimi bogato ustrojony. Pięknie odbijała się ich biel na tle ciemnego ołtarza. Z radością lubiłam się temu przyglądać.

W maju i czerwcu nasz kościół był przepełniony, a cała parafia ożywiona. Pomagałam z innymi w ozdabianiu ołtarzy na Boże Ciało. Chłopcy przywozili na rowerach snopy kwiatów z pobliskich łąk, a dziewczynki przygotowywały koszyczki do sypania kwiatów w czasie procesji. Była orkiestra wojskowa, wielkie sztandary, ale nade wszystko najważniejszy był Pan Jezus, którego niósł nasz Ksiądz Proboszcz, a ja starałam się swoimi kwiatkami dotknąć Zbawiciela i byłam szczęśliwa, gdy mi się to udało.

Zauważyłam, że kiedy Ksiądz Proboszcz mówił o Matce Bożej, to bardzo się wzruszał - aż do łez - i wszyscy wiedzieli, że tak mocno kocha Maryję, więc to ludzi zachęcało do większej gorliwości.

W parafii obchodzono uroczyście nie tylko święta kościelne, ale i rocznice narodowe, a zwłaszcza rocznice powstań. Pamiętam, jak tłumnie chodziliśmy wieczorem ze światłami wokół kościoła i śpiewaliśmy: " Bartoszu, Bartoszu, oj, nie traćże nadziei. Bóg pobłogosławi, Ojczyznę wybawi..."; była to rocznica Insurekcji Kościuszkowskiej. Wielką frekwencją cieszyły się zabawy dla dorosłych, które urządzane były w ogrodzie Księdza Proboszcza. On przez cały czas czuwał nad ich atmosferą, a kiedy zauważył coś nieodpowiedniego, skutecznie przeciwdziałał.

Ks. Adam Leja był katechetą w naszej sześcioklasowej szkole podstawowej. Różne były dzieci; polskie, ruskie, żydowskie, ale zgoda panowała między nami i gdy np. nie przyszedł pop lub rabin, to te dzieci zostawały na religii z naszym księdzem. Święta obchodziliśmy w różnych terminach i odwiedzaliśmy się wtedy wzajemnie. Bywałam często w cerkwi, bo podobały mi się śpiewy prawosławnych. Do bóżnicy nie wpuszczano dziewczynek, ale widziałam, jak Żydzi - ojcowie rodzin - modlili się w swoich domach w modlitewnym stroju przy zapalonym świeczniku. Inni z rodziny siedzieli, milcząc. Wiedziałam, że mamy jednego Boga Ojca, ale różnie Go czcimy. Potwierdzeniem tego było też motto na okładce mojej książeczki do Pierwszej Komunii Świętej: " ...abyśmy wszyscy byli jedno...".

Wiedzieliśmy, że mieliśmy bardzo dobrego śp. bp. Józefa Sebastiana Pelczara, którego wierni różnych wyznań ogromnie cenili i poważali. Pamiętam (miałam wtedy sześć lat), gdy był jego pogrzeb w 1924 r., wszyscy mieszkańcy z wielkim żalem to przeżywali. Trumnę jego niesiono z kościoła garnizonowego do katedry, a w kondukcie pogrzebowym w uroczystych szatach szli księża, popi, rabini. Z perspektywy czasu widzę jasno, że postać śp. bp. Pelczara wywierała wielki wpływ na podległych mu kapłanów. Jednym z nich był mój czcigodny proboszcz ks. Adam Leja.

Kiedyś nasz Ksiądz Proboszcz dowiedział się, że w pobliskim Chyrowie odbędzie się wielki festyn, a dochód przeznaczony będzie na wybudowanie szpitala dla chorych - trędowatych na wyspie Madagaskar, którymi opiekuje się o. J. Beyzym - jezuita z Chyrowa, natychmiast zorganizował kilka pociągów, aby nieomal cały Przemyśl mógł tam pojechać. Jechały więc do Chyrowa całe rodziny, nawet z małymi dziećmi. Ten festyn był dla mnie niezapomnianym przeżyciem. Tyle ludzi, ciekawych atrakcji, piękne iluminacje, ale ponad wszystko utkwił mi w pamięci wyświetlany film o o. Beyzymie. Dowiedziałam się, jak bardzo kocha on tych chorych! Odtąd ta myśl nie dawała mi spokoju, więc zastanawiałam się, co ja mogę zrobić dla niego? Już wiem: będę teraz urządzać takie małe festyny, loterie fantowe, przedstawienia, uzbierane pieniądze damy naszemu Księdzu Proboszczowi, a on je tam prześle. Od tej pory najmilszym moim zajęciem były prace związane z realizacją tego planu, aby choć w malutkiej cząsteczce dołączyć się do budowy tego leprozorium.

To obce słowo stało mi się bliskie. Postanowiłam, że gdy będę duża, też tam pojadę i będę o. Beyzymowi pomagać. W pragnieniu tym umocniłam się, gdy Ksiądz Proboszcz zachęcił mnie do przeczytania życiorysu św. Teresy od Dzieciaka Jezus. Książkę tę kilka razy przeczytałam, pokochałam tę Świętą i pragnęłam, aby przy otrzymaniu sakramentu bierzmowania ona była moją patronką. I tak się stało po kilku latach.

Ksiądz Proboszcz był częstym gościem w naszym domu. Patrzyłam na niego jak na osobę wyjątkową, prawie nieziemską, bo przecież był zawsze tak blisko Pana Boga, świętych i nieba, i tego niewidzialnego świata. Pilnie przysłuchiwałam się rozmowom, a częste jego powoływanie się na działanie Bożej Opatrzności utwierdziło mnie na całe życie w wielkiej ufności w ojcowską dobroć Pana Boga. To było dla mnie ratunkiem, gdy podczas wojny straciłam najbliższą rodzinę i niejednokrotnie byłam w wyjątkowo niebezpiecznych sytuacjach. Często w modlitwie prosiłam moich śp. rodziców i śp. ks. Adama Leję o opiekę i pomoc w ciężkich sprawach i miałam wyraźne dowody, że ciągle nade mną czuwają. Za wszystko jestem im bardzo wdzięczna i podziwiam to, że pragnienia z lat dziecinnych są realizowane przez Opatrzność Bożą za przyczyną Matki Najświętszej Nieustającej Pomocy.

Gdy skończyła się wojna przygotowałam się do pracy katechetycznej i przeniosłam się na Ziemie Odzyskane, aby służyć bliźnim. Nie miałam żadnych możliwości, aby wyjechać na Madagaskar. Pocieszam się tym, że i te ziemie są terenem misyjnym.

A to upragnione leprozorium? Różne przeżycia udowodniły mi, że wszyscy jesteśmy obarczeni ranami na skutek grzechów i doświadczeń... Tylko Boski Lekarz może je uleczyć. On posługuje się nami, gdy w Jego Imię chcemy służyć z miłością... A leprozorium jest tuż...

Postać ks. Adama Lei, gorliwego kapłana, towarzyszy mi przez życie, ponieważ nadal pełni on rolę mego wychowawcy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Już za dziewięć dni papież Franciszek odwiedzi Wenecję

2024-04-19 12:43

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/MAURIZIO BRAMBATTI

Już za dziewięć dni papież Franciszek odwiedzi Wenecję. Okazją jest trwająca tam wystawa sztuki Biennale. Ojciec Święty odwiedzi pawilon watykański, który w tym roku znajduje się w więzieniu dla kobiet. Oczekuje się, że krótka wizyta papieża w Wenecji potrwa około pięciu godzin, obejmując między innymi Mszę św. na słynnym na całym świecie Placu św. Marka. Planowana jest również prywatna wizyta w bazylice św. Marka.

Opublikowany w Watykanie program jest następujący:

CZYTAJ DALEJ

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i orędowniczka Bożego Miłosierdzia

2024-04-18 06:42

[ TEMATY ]

św. Faustyna Kowalska

Graziako

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia – sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia –
sanktuarium w
Krakowie-Łagiewnikach

Jan Paweł II beatyfikował siostrę Faustynę Kowalską 18 kwietnia 1993 roku w Rzymie.

Św. Faustyna urodziła się 25 sierpnia 1905 r. jako trzecie z dziesięciorga dzieci w ubogiej wiejskiej rodzinie. Rodzice Heleny, bo takie imię święta otrzymał na chrzcie, mieszkali we wsi Głogowiec. I z trudem utrzymywali rodzinę z 3 hektarów posiadanej ziemi. Dzieci musiały ciężko pracować, by pomóc w gospodarstwie. Dopiero w wieku 12 lat Helena poszła do szkoły, w której mogła, z powodu biedy, uczyć się tylko trzy lata. W wieku 16 lat rozpoczęła pracę w mieście jako służąca. Jak ważne było dla niej życie duchowe pokazuje fakt, że w umowie zastrzegła sobie prawo odprawiania dorocznych rekolekcji, codzienne uczestnictwo we Mszy św. oraz możliwość odwiedzania chorych i potrzebujących pomocy.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: Wystawa unikatowych pamiątek związanych z bitwami pod Mokrą i o Monte Cassino

2024-04-19 18:33

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wystawa

BPJG

Unikatowe dokumenty jak np. listy oficera 12 Pułku Ułanów Podolskich z Kozielska czy oryginalną kurtkę mundurową typu battle-dress z kampanii włoskiej, a także prezentowane po raz pierwszy, pochodzące z jasnogórskich zbiorów, szczątki bombowca Vickers Wellington Dywizjonu 305 można zobaczyć na wystawie „Od Mokrej do Monte Cassino - szlakiem 12 Pułku Ułanów Podolskich”. Na wernisażu obecny był syn rotmistrza Antoniego Kropielnickiego uczestnika bitwy pod Mokrą. Ekspozycja znajduje się w pawilonie wystaw czasowych w Bastionie św. Rocha na Jasnej Górze.

Wystawa na Jasnej Górze wpisuje się w obchody 85. rocznicy bitwy pod Mokrą, jednej z najbardziej bohaterskich bitew polskiego żołnierza z przeważającymi siłami Niemców z 4 Dywizji Pancernej oraz 80. rocznicy bitwy o Monte Cassino, w której oddziały 2. Korpusu Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa zdobyły włoski klasztor.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję