Wyjątkowa studentka Diecezjalne Kolegium Teologiczne w Wałbrzychu ma wyjątkową studentkę. Od nowego roku akademickiego do grona tutejszych studentów należy Danuta Pilecka z Nowej Rudy. Osoba wyjątkowej pogody ducha, która sama dyskretnie mówi o sobie, że jest rówieśnicą Ojca Świętego. Starsza pani, jak każdy student tej uczelni, otrzymała indeks i wciągnięta została do rejestru najmłodszego rocznika. Kolegium Teologiczne w Wałbrzychu działa przy kościele pw. Świętych Aniołów Stróżów. Regularne wykłady docentów i profesorów z Fakultetu Teologicznego we Wrocławiu i Legnicy odbywają się tutaj w soboty. Dyrektor Kolegium - ks. prał. Bogusław Wermiński powiedział, że nie krył zdziwienia, gdy starsza pani zgłosiła się do niego z prośbą o przyjęcie na studia. - Przekonałem się jednak, że mam do czynienia z osobą wielce oczytaną i wyjątkowych zalet, która w swoim życiu przede wszystkim poświęciła się wychowywaniu dzieci. Teraz chce studiować teologię, bo ta dziedzina ją pasjonuje i ma na to czas. Jej zapał do nauki jest ogromny i nie pozostało mi nic innego, jak po prostu się zgodzić - mówi Ksiądz Dyrektor. Macierzyństwo na pierwszym miejscu Danuta Pilecka do 15. roku życia mieszkała w Stanisławowie. Kształciła się tam u Sióstr Urszulanek. Potem jej ojciec sprzedał dom i wszyscy przenieśli się do Lwowa. Maturę zrobiła w Gimnazjum u Strzałkowskiej. Nigdy nie miała trudności z nauką. Zna niemiecki i łacinę, uczyła się też gry na pianinie, więc przedmioty muzyczne też nie mają przed nią tajemnic. Po maturze podjęła studia, ale kierunek, który obrała - farmacja - nie był tym wymarzonym, dlatego je przerwała po drugim roku. - Lubiłam biologię i chemię, ale farmacja kłóciła się z moim temperamentem - wspomina. Chciała rozpocząć studia medyczne. Wojna pokrzyżowała jednak jej plany ponownych studiów. Wyszła za mąż. Na świat zaczęły przychodzić dzieci. Pierwsza urodziła się córka, a było to jeszcze podczas wojny. Z kilkutygodniowym dzieckiem na rękach uciekli ze Lwowa przed Ukraińcami do dziadków w środkowej Polsce. Po wojnie mąż pani Danuty - Daniel Pilecki, który był lekarzem chirurgiem, został wysłany na zachód Polski. Najpierw do Nysy, potem do Nowej Rudy, żeby organizować tam opiekę medyczną. Dlatego rodzina ostatecznie osiadła w Nowej Rudzie, było to jesienią 1945 r. - Mąż bardzo kochał swoją pracę i poświęcał jej ogrom czasu - wspomina pani Danuta. - Na początku był nawet dyrektorem szpitala, ale komunistom przeszkadzało, że nie zapisał się do partii. Byłam przede wszystkim matką Danuta Pilecka jest matką nie tylko dla trojga własnych dzieci, ale też dodatkowej trójki adoptowanych, które przyjęła pod swój dach z domu dziecka. - Tak się jakoś składało - wspomina - że nie mogłam kontynuować studiów w trybie zaocznym. Jak już które dziecko podrastało, to los sprawiał, że do domu przychodziło następne, które potrzebowało mojej opieki. Byłam bardzo samodzielna - tłumaczy pani Danuta. - Mąż mi ufał i zgadzał się na każdą moją decyzję w sprawie dzieci. W domu miałam ogromne pole do popisu, by się wykazać jako matka. Nigdy nie żałowałam tego, że czas swój poświęciłam na macierzyństwo i wychowywanie dzieci, i to nie tylko swoich. - Teologia zawsze bardzo mnie pociągała - tłumaczy na koniec pani Danuta. - Powiem szczerze, zawsze tkwił też we mnie ten niedosyt studiów. Teraz mam wreszcie czas na studiowanie. Nie brak mi też wiary w swoje siły. Dojazdy do Wałbrzycha mnie nie przerażają. Mam młodszą koleżankę, która też tu przyjeżdża na wykłady z Nowej Rudy, więc jest nam raźniej. Wszystko sobie planuję, a jak tu już jestem, to wszyscy w Kolegium są dla mnie bardzo życzliwi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu