Polacy niejednokrotnie musieli walczyć o wolność swojej Ojczyzny.
Walka o suwerenność pochłaniała wiele ofiar. Nic też dziwnego, że
w każdej okolicy naszego kraju jest dużo mogił i cmentarzy, na których
spoczywają ci, którzy oddali swoje życie za Ojczyznę. Niewątpliwie
Zamojszczyzna należy do regionów, w których miejsc pamięci narodowej
jest szczególnie dużo. Na cmentarzach, w lasach, na polach i łąkach
znajdują się groby i mogiły Polaków, którzy oddali życie za Ojczyznę.
Wśród nich są polegli w czasie powstań narodowo-wyzwoleńczych w XIX
w., żołnierze z okresu I wojny światowej, wojny polsko-bolszewickiej
oraz II wojny światowej.
Ryzyko śmierci jest wpisane w życiorys tych, którzy z bronią
w ręku stają do walki z nieprzyjacielem. Niestety, w naszej historii
bywało również tak, że najlepsi synowie i córki naszej Ojczyzny ginęli
z rąk swoich. Tak było w czasach zaborów, kiedy Polacy musieli walczyć
w szeregach trzech zaborczych armii. Jednak najbardziej pod tym względem
tragiczne wydarzenia miały miejsce po zakończeniu na naszym terenie
okupacji niemieckiej. Dla wielu ludzi, którzy walczyli z najeźdźcą
hitlerowskim, koniec okupacji nie oznaczał zakończenia zagrożenia.
Tzw. wyzwolenie w lipcu 1944 r. nie oznaczało dla wszystkich tego
samo. Jedni mogli odetchnąć wolnością. Dla innych rozpoczął się nowy
etap gehenny znaczony skrytobójczą śmiercią, więzieniem, zsyłką na
Sybir, który dla wielu był ostatnim etapem życia.
Tych, którzy oddali swoje życie w różnych okolicznościach
w czasach powojennych, trzeba traktować na równi z bohaterami z czasów
wojny, albowiem oni również polegli na polu chwały w imię najwyższych
ideałów. Jednym z nich był dowódca Pierwszego Plutonu, a następnie
Pierwszej Kompanii Szturmowej Armii Krajowej Edward Lachawiec pseudonim "
Konrad". W 57. rocznicę jego śmieci odbyły się uroczystości religijno-patriotyczne
w kościele, a następnie na cmentarzu w Łabuniach. Przybyli na nie
przedstawiciele władz państwowych, samorządowych z Łabuń z wójtem
Wojciechem Turczynem i przewodniczącym rady gminy Antonim Skurą oraz
innych gmin, oficerowie Wojska Polskiego i policji, kompania honorowa
i orkiestra wojskowa garnizonu zamojskiego oraz liczne poczty sztandarowe
Armii Krajowej i innych formacji bojowych. Mszy św. przewodniczył
ks. Czesław Galek. Kazanie, a właściwie osobiste świadectwo z kontaktów
z żołnierzami Armii Krajowej w czasach okupacji w rodzimym Torubinie
przedstawił proboszcz parafii ks. kan. Aleksander Sieciechowicz.
Sylwetkę śp. "Konrada" ukazał prezes Światowego Związku Żołnierzy
Armii Krajowej Inspektoratu Zamość kpt. Teofil Niemczuk.
Edward Lachawiec urodził się w 1912 r. w Łabuńkach w gminie
Łabunie. Rodzice, prości rolnicy, wychowali go w duchu religijnym
i patriotycznym. Ukończył szkołę zawodową w Zamościu. W 1933 r. został
powołany do odbycia służby wojskowej w Zamościu. Po zdobyciu odpowiedniego
przeszkolenia jako podoficer zawodowy został przeniesiony do Drugiego
Dywizjonu Samochodowego w Lublinie. W latach 1937-1939 pracował w
sztabie dywizji w Łucku, Baranowiczach i Sarnach. We wrześniu 1939
r. był w otoczeniu generała Sosnkowskiego w Zaleszczykach. Jednak
nie przekroczył granicy z Rumunią. Zdecydował się pozostać w kraju,
by walczyć o wolność Ojczyzny.
Jako jeden z pierwszych przystąpił do organizowania czynnego
oporu przeciwko okupantowi. Wiosną 1940 r. wraz z Antonim Rychelem
ps. "Rymwid" organizował sekcje szturmowe. W 1942 r. dowodził dobrze
przeszkolonym i uzbrojonym plutonem, który bezpośrednio podlegał
dowódcy Pierwszego Batalionu Janowi Turowskiemu ps. "Norbert". Ten
z kolei wchodził w skład 9. Pułku Legionów Armii Krajowej dowodzonego
przez majora Stanisława Prusa ps. "Adam". "Konrad" był niezwykle
utalentowanym dowódcą. Stoczył ponad 30 walk z Niemcami. Każda potyczka
jego plutonu z Niemcami kończyła się zwycięstwem. Był bardzo lubiany
przez żołnierzy i nadzwyczaj odważny. Za zasługi bojowe i bohaterstwo
został awansowany na stopień porucznika i odznaczony Krzyżem Walecznych.
To właśnie kompania "Konrada" wkroczyła w dniu 25 lipca
1944 r. o godz. 14.00 do Zamościa na dwie godziny przed wkroczeniem
wojsk sowieckich, dokonując przez to symbolicznego aktu jego wyzwolenia.
Po wejściu do Zamościa wojsk sowieckich kompania "Konrada" wycofała
się do Pniówka. Natomiast dowódca udał się do Barchaczowa, wioski
położonej niedaleko Łabuń, w celach organizacyjnych. Tam został zatrzymany
przez NKWD i rozbrojony. Rosjanie wieźli go w kierunku wschodnim.
Na postoju w Tyszowcach udało mu się zbiec. Powrócił do Pniówka,
zebrał swoją kompanię i wraz z kompanią Józefa Kaczoruka ps. "Ryszard"
w dniu 28 lipca 1944 r. powrócił do Zamościa. Po uczestnictwie we
Mszy św. na Rotundzie obie kompanie zajęły koszary. Wkrótce zostały
jednak rozbrojone przez wojska sowieckie.
"Konrad", podobnie jak wielu innych oficerów i żołnierzy
AK, był poszukiwany przez NKWD i UB. Musiał się ukrywać. W nocy 18
kwietnia 1945 r. funkcjonariusze NKWD i UB z Zamościa otoczyli i
podpalili zabudowania rolników w Łabuńkach, w których przebywał "
Konrad" ze swoimi żołnierzami. Wywiązała się nierówna walka, w której
zginął Edward Lachawiec oraz jego żołnierze: Henryk Wojniak ps. "
Kanciarz", Mieczysław Niemczuk ps. "Olcha", Hieronim Karchut ps. "
Linia", Witold Grela ps. "Pomsta" oraz mieszkańcy wsi Łabuńki Józef
Bilski, Franciszek Bilski, Czesława Bilska, Matylda Skotarska. Wszyscy
oni polegli na polu chwały, mimo że front zwycięskiej Armii Czerwonej
znajdował się już na przedmieściach Berlina. Marzyli o suwerennej
Polsce rządzonej w sposób demokratyczny a nie przez NKWD i UB. Swoje
marzenia przypłacili życiem. Polegli na polu chwały. Dlatego pamięć
o nich i tysiącach im podobnych nie może zaginąć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu