Reklama

O "Zmartwychwstaniu" - obrazie Jana Matejki - i o tym, jak ojcowie kameduli pozowali do innego obrazu

Niedziela Ogólnopolska 17/2000

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Roku Jubileuszowym 2000 wybraliśmy na świąteczną okładkę Niedzieli obraz Jana Matejki zatytułowany Zmartwychwstanie. Dlaczego właśnie Matejko? - A czyż nie jest on nadal w Polsce jednym z najbardziej znanych i cenionych malarzy? Przecież to Matejko ukształtował wyobraźnię historyczną Polaków, on, który swoją twórczość pod zaborami traktował jak posłannictwo narodowe. Był wielkim patriotą, żarliwym, bezkompromisowym, oddanym krajowi bez reszty. Niewątpliwie Matejko swoją wspaniałą wyobraźnią artysty "stwarzał" własną wizję historii Polski, a Polacy nauczyli się myśleć o naszych dziejach jego obrazami.
Twórczość religijna Matejki jest najbardziej znana z polichromii w prezbiterium kościoła Mariackiego w Krakowie. O konserwację tego kościoła, jak i innych zabytków w jego ukochanym Krakowie, Matejko specjalnie zabiegał. Do tej polichromii wykonał wspaniałe kartony z "polskimi" aniołami trzymającymi dekoracyjne wstęgi z inwokacjami Litanii loretańskiej; anioły o natchnionych twarzach modlą się, śpiewają, grają na przeróżnych instrumentach. To prekursorskie dzieło (1890-91) w zakresie sztuk dekoracyjnych i malarstwa monumentalnego powstało w nastroju poetyckiej wyobraźni, dotąd w pracach Matejki - w takiej formie - niespotykanej. Była to zapowiedź cech nowego stylu, występujących w dziele starego mistrza, zapowiedź secesji.
Zmartwychwstanie Chrystusa powstało w innym nastroju artystycznym - pod wpływami sztuki Tycjana, z którą Matejko zapoznał się podczas swej podróży do Włoch.
Obraz utrzymany jest w ciepłej, jasnej tonacji. Chrystus unosi się w powietrzu, harmonijny, młodzieńczy, o pięknym obliczu wyrażającym spokój i radość. Czuje się w tym wizerunku Zmartwychwstałego Pana naszego jakieś związki z kulturą antyczną, obecną w sztuce włoskiego renesansu. To jedno z piękniejszych przedstawień Chrystusa Zmartwychwstałego w sztuce polskiej, a może i nie tylko. Szkoda, że obraz ten jest tak mało znany.
Zmartwychwstanie Matejki przechowywane jest dziś w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, a pochodzi ze zbiorów Potockich z Krzeszowic pod Krakowem. Jest namalowany na desce.

Chwilę uwagi chciałabym poświęcić również innemu obrazowi Jana Matejki: Sobieski pod Wiedniem. Nie przypadkiem na okładce znaczącej książki, wydanej w 2000 r., traktującej o związkach Polski z Watykanem, został pokazany fragment tego właśnie obrazu. To Polonica artystyczne w zbiorach watykańskich autorstwa ks. Janusza St. Pasierba i ks. Michała Janochy. Książka zawiera ogromne materiały historyczne dotyczące relacji Polska - Watykan, a do każdego polonicum przywołuje rozległe fakty z historii i "cytuje" obfite materiały artystyczne.
Na okładce został umieszczony fragment obrazu Jana Matejki Sobieski pod Wiedniem z Muzeum Watykańskiego. Obraz ten był darem Jana Matejki dla papieża Leona XIII. Jest jednym z największych rozmiarami w zbiorach watykańskich. Ten dar Polaków - Il dono della nazione polacca al Santo Padre - znakomicie wygląda wśród obrazów wiszących w pobliżu, ciemnych od brązów i dziewiętnastowiecznych asfaltów (głucha czerń stosowana obficie w tym okresie).
Dlaczego Matejko namalował ten obraz i przekazał go na Watykan? Namalował go w 200. rocznicę odsieczy wiedeńskiej (1883 r.); odsiecz wiedeńska była ostatnim aktem chrześcijańskim w Europie nowożytnej. Polska przez Jana III zainaugurowała zasadę solidarności i braterstwa narodów cywilizowanych. Europa o tym zapomniała.
Był jeszcze jeden powód, by Matejko wybrał ten temat, a była nim tzw. chorągiew wezyra. Jan III Sobieski, zwycięzca spod Wiednia, przesłał ją w darze do Watykanu jako widomy znak zwycięstwa nad Turkami. Ta chorągiew zaginęła bezpowrotnie.
Matejko musiał przypomnieć światu o roli Polski w odsieczy wiedeńskiej, ofiarowując okazałe dzieło Namiestnikowi Chrystusowemu na ziemi. Było to pomyślane bardzo mądrze.
Jan III Sobieski, namalowany znakomicie w centralnym punkcie obrazu, podaje kanonikowi Denhoffowi list donoszący o zwycięstwie i "chorągiew wezyra" - aby zawiózł je do papieża Innocentego XI. Nad głową króla unosi się biała gołębica - symbol pokoju i Ducha Świętego.
Nie pokuszę się o opisywanie tego rozbudowanego dzieła, nie tym razem, muszę tylko dodać, że Matejko malował je w morderczym tempie i z największym wysiłkiem. Jego sekretarz i wierny przyjaciel - Marian Gorzkowski opisuje, że "Mistrz" - bo tak wszyscy nazywali Matejkę - przez rok, w którym powstawał obraz, niewiele jadł - suchą bułkę i odrobinę mleka w pracowni, a po powrocie do domu zasypiał bez jedzenia, ostatecznie wyczerpany. Chciał wypełnić swój plan - zdążyć na rocznicę. Przygotowywał się do pracy jak zwykle bardzo starannie i ściągał rekwizyty z całego kraju, również osoby do pozowania; m.in. pozowało mu kilku kamedułów z krakowskich Bielan. Artysta gromadził sztychy z widokami starego Wiednia i - pomimo ogromnego zmęczenia - pojechał do Wiednia na kilka dni, aby studiować widoki z Kahlenbergu. Do obrazu niezastąpiony Gorzkowski napisał stustronicową broszurę objaśniającą.
Ale, jak piszą ks. Pasierb i ks. Janocha, główna kampania prasowa towarzysząca przekazaniu obrazu Leonowi XIII rozegrała się na łamach kolejnych numerów L´Osservatore Romano. Zorganizowali ją Polacy.
W samej ceremonii przekazania (w 1883 r.) wspaniałego daru Papieżowi Leonowi XIII uczestniczyło wiele znakomitości spośród kleru watykańskiego i europejskiego, znamienici Polacy, a wśród nich malarz Henryk Siemiradzki, którego obrazy, jak np. Pochodnie Nerona, miały wpływ na Quo vadis Henryka Sienkiewicza. Ojciec Święty Leon XIII umieścił Sobieskiego pod Wiedniem w salach Muzeum Watykańskiego, gdzie znajduje się do dziś. Zamysł Matejki udał się w pełni.
Ten wielki artysta, chcąc zaznaczyć miejsce Polski na świecie, przyjął zasadę, jaka dziś przyświeca innemu wielkiemu Polakowi - Janowi Pawłowi II, który głosi, że: "suwerenność narodowa odnajduje swój ostatni bastion w kulturze...".
W Roku Jubileuszowym nasze myśli biegną do Rzymu, dlatego przypominamy chętnie wielowiekowe relacje z Watykanem i takich Polaków, jak Jan Matejko.
Przekazanie Sobieskiego pod Wiedniem Jana Matejki Leonowi XIII zostało uznane za jedno z najważniejszych wydarzeń jego pontyfikatu i uwiecznione na nieco późniejszym fresku w Galerii Kandelabrów na Watykanie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Abp Gądecki: chrześcijaństwo zawsze wysoko ceniło męstwo

2024-04-24 20:12

[ TEMATY ]

abp Stanisław Gądecki

Karol Porwich / Niedziela

„Chrześcijaństwo zawsze wysoko ceniło męstwo i ze szczególnym szacunkiem odnosiło się do najwyższych jego postaci, czyli do bohaterstwa, heroizmu i męczeństwa za wiarę” - mówił abp Stanisław Gądecki podczas Mszy św. w kościele pw. św. Jerzego z okazji 25. rocznicy konsekracji poznańskiej świątyni.

W Eucharystii uczestniczyli m.in. gen. w stanie spoczynku Piotr Mąka, dowódca Oddziału Prewencji Policji insp. Jarosław Echaust, naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej Kinga Fechner-Wojciechowska i wicenaczelnik Paweł Mikołajczak oraz kompania honorowa Policji.

CZYTAJ DALEJ

148. Zebranie Plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce

2024-04-25 18:17

[ TEMATY ]

zakony

zakonnice

Karol Porwich/Niedziela

Posługa władzy w zgromadzeniach zakonnych, nowelizacja regulacji dotyczących ochrony małoletnich przed przemocą oraz przygotowania do przyszłorocznego Jubileuszu Życia Zakonnego - były głównymi tematami 148. Zebrania Plenarnego Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce, które odbyło się w dniach 23-25 kwietnia w Licheniu.

Mszy św. na rozpoczęcie Zebrania Plenarnego przewodniczył abp Antonio Guido Filipazzi, nuncjusz apostolski w Polsce. W wygłoszonej homilii wskazał, jak czytamy w komunikacie po zakończonych obradach, „na ideał życia konsekrowanego, jakim jest zdolność do ofiary całopalnej, na wzór Jezusa Chrystusa, który ofiarował się swemu Ojcu całkowicie i bez zastrzeżeń”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję