Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pryska mit niemieckiej wspaniałomyślności

Przez lata częstowano nas mitem o Niemczech jako "najlepszym adwokacie Polski" w Unii Europejskiej. Dziś najwyraźniej obserwujemy koniec tego mitu i coraz wyraźniejsze obnażanie prawdziwych intencji Niemiec wobec Polski. Pisze o tym Krzysztof Rak w tekście pt. Więcej realizmu. Wali się mit o polsko-niemieckim partnerstwie, zamieszczonym w Życiu z 11 lipca. Okazuje się, że główne niemieckie partie polityczne poufnie zawarły porozumienie na rzecz dążenia do opóźnienia przyjmowania Polski i innych krajów kandydujących do UE do 2005 lub nawet 2006 r. Niemcy chcą opóźnić wejście Polski i innych krajów do UE, kierując się swoimi interesami, bojąc się o swój rynek pracy i obawiając się kosztów finansowania rozszerzenia. K. Rak pisze, że Niemcy, jak dotąd, osiągnęły to, co im było potrzebne ze strony starającej się o wejście do UE Polski - "są już dziś gospodarczymi beneficjentami otwarcia polskich rynków". Jak już mają to, co chcieli od Polski, to uznali, że nie ma co się spieszyć z jej przyjęciem do UE, gdy one będą też musiały płacić - np. dopłaty do polskiego rolnictwa etc. K. Rak namawia do wyciągnięcia wreszcie realistycznych wniosków z postępowania Niemiec i poważnego zabrania się - wreszcie - do obrony naszych narodowych interesów. Akcentuje: "pojawia się podejrzenie, że po tylekroć powtarzane deklaracje naszych partnerów były po prostu puste. Porozumienie (partii niemieckich - J.R.N.) dowodzi, że obecnie trudno mówić o polsko-niemieckiej wspólnocie interesów. (...) zamiast biadolić, winniśmy wyciągnąć morał z zaistniałej sytuacji (...). Polska polityka zagraniczna lat 90. zamiast realizmem, nacechowana była sentymentalizmem. Ufundowana była na wierze w to, że kraje Zachodu to otwarty dla wszystkich klub skupiający gentlemanów filantropów, którego członkowie nie myślą o niczym innym, jak o zadośćuczynieniu bohaterskim Polakom krzywd wyrządzonych przez wyroki okrutnego losu. Ta polityka przynosi dziś fiasko. Nie ma najmniejszego powodu, by państwa Unii miały przedkładać sentymenty ponad własne interesy. I to jest główna lekcja, która wreszcie powinna zostać zrozumiana tu, nad Wisłą".

Reklama

Europejska hipokryzja wobec Polski

Tylko ślepi i głusi na wszystko, co przeczy ich poglądom, euroentuzjaści z Unii Wolności mogą negować coraz jaskrawsze dowody hipokryzji polityki Unii Europejskiej wobec Polski. Kolejne fakty na ten temat przynoszą przedrukowane w Forum z 25 czerwca br. dwa artykuły z prasy zachodniej. Jeden z nich, zatytułowany: Zaczęły się schody (oczywiście dla Polski - J.R.N.), pióra M. Smitha i J. Reeda z brytyjskiego Financial Times, przypomina m.in., iż: "Zawarte przez Warszawę porozumienie z UE dotyczące okresu poprzedzającego wejście do Unii miało faworyzować Polskę, ale - jak mówi wiceminister rolnictwa Jerzy Plewa - eksport polskich towarów rolnych w latach 1990-98 wzrósł tylko o jedną piątą, podczas gdy eksport UE do Polski zwiększył się o ok. 600 procent". Autor innego tekstu przedrukowanego w Forum - B. Stephens z The Wall Street Journal Europe (pt. Rozszerzyć Europę, przyjąć Polskę!) pisze m.in.: " Podniesienie cła (przez Polskę wobec UE - J.R.N.) wywołało gniewne protesty ze strony komisarza do spraw rolnictwa UE Franza Fischlera (...). Polski wiceminister rolnictwa Jerzy Plewa zareagował nazwaniem poglądu Fischlera ´europejską hipokryzją´. On też ma rację. Subsydia wypłacane farmerom zachodnioeuropejskim w ramach Wspólnej Polityki Rolnej (WPR) pozwalają im ´podcinać´ niższymi cenami konkurentów zarówno na rynku krajowym, jak i na rynkach zagranicznych, wskutek czego Polska odnotowuje deficyt w handlu towarami rolnymi w wysokości pół miliarda dolarów (...). I nawet wtedy, kiedy UE nalega na zmodernizowanie polskiego rolnictwa, jednocześnie wstrzymuje przekazanie 150 mln dolarów pomocy technicznej dlatego, że rząd polski nie powołał do życia - w należyty sposób - potrzebnych w tym celu instytucji zarządzających. I wreszcie Bruksela naciska na Polskę, aby wprowadziła w pełni tzw. acquis communautaire w sferze rolnictwa - to znaczy dosłownie setek dyrektyw, z których wiele nie będzie ani tanich, ani politycznie łatwych do przyjęcia, i to jeszcze przed przystąpieniem do Unii. Bruksela nalega na to, mimo że jednocześnie dąży do odłożenia dostępu Polski do pełnych subsydiów WPR, na okres aż 11 lat po przyjęciu tego kraju do Unii. W uzasadnieniu swej postawy UE twierdzi, że Polska potrzebuje dogłębnej modernizacji swojego rolnictwa, zanim będzie mogła otrzymywać subsydia WPR. Ale nie tak właśnie UE zachowywała się w przeszłości. Grecja - ze swoim dużym i zacofanym rolnictwem - zaczęła otrzymywać subsydia w pełnym wymiarze niemal natychmiast po przystąpieniu do Unii w 1981 r. (...) Rząd polski rezerwuje sporą część budżetu na zreformowanie rolnictwa, nie mając jasnego wyobrażenia, czy przyniesie to dywidendy".
Komentując oba teksty zachodnich autorów, warto zastanowić się, czy Polacy mają być znowu "mądrzy dopiero po szkodzie". Lubię przypominać ocenę świetnie znającego Polaków Irlandczyka O´ Connora, lekarza króla Jana III Sobieskiego, który zauważył, że: "Polacy zawsze łatwiej dadzą się oszukać, niż oszukają innych". Czy zawsze mamy tak łatwo dawać się oszukiwać zagranicznym hipokrytom?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

"Życie" ocknęło się

Tekst Pawła Fąfary Bez znieczulenia (Życie z 1-2 lipca) dowodzi nagłego przebudzenia Życia z długotrwałych złudzeń co do rzekomych walorów ministra skarbu Emila Wąsacza. Życie przyznało mu w zeszłym roku nagrodę za szybką - i zdaniem redakcji Tomasza Wołka - "bardzo korzystnie prowadzoną prywatyzację". P. Fąfara próbuje dziś jeszcze bronić tamtej decyzji i twierdzi, że w ubiegłym roku minister Wąsacz zdecydowanie zasłużył sobie na nagrodę. Szkodzić gospodarce zaczął - według niego - nagle dopiero po przyznaniu nagrody. Pisze red. Fąfara: "Później jednak z prywatyzacją zaczęły dziać się rzeczy niepokojące. Minister wyraźnie pogubił się, a ciągnąca się od miesięcy sprawa PZU wręcz skompromitowała resort skarbu. Bezterminowe zawieszenie ludzi, którzy uzdrowili naszą największą firmę ubezpieczeniową, oddanie kontroli nad nią mniejszościowemu udziałowi, a na koniec zamiar sprzedaży większości akcji praktycznie za bezcen to kroki, które trudno zrozumieć. (...) Ludzie mają w życiu różne okresy. Te dobre i te złe. Postępujący kryzys w resorcie skarbu jest widoczny aż nadto. Pamiętamy ogromne zasługi Wąsacza dla polskiej prywatyzacji. Teraz jednak nie mamy wątpliwości, że powinien jak najszybciej ustąpić".
Biedny red. Fąfara znalazł się rzeczywiście w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Jak wytłumaczyć fakt, że redakcja Życia tak późno dostrzegła to, co było widoczne dla ogromnej części obserwatorów od dawna? Przecież minister Wąsacz nigdy nie robił żadnej korzystnej dla kraju prywatyzacji, tylko z uporem wyprzedawał za bezcen różne obiekty, zarówno po otrzymaniu nagrody Życia, jak i na długo przedtem (vide choćby sławetna sprawa Domów "Centrum" w Warszawie). Red. Fąfara pisze: "Nie jest łatwo pisać o naszym laureacie". Czy wolno jednak aż tak mocno tuszować swoje dawne błędy i robić dziś dobrą minę do swej własnej złej gry z przeszłości?

Reklama

Katastrofalna wyprzedaż majątku narodowego

Niepoprawnym entuzjastom prowadzonej od tylu lat w Polsce z fatalnymi skutkami dla kraju liberalnej polityki gospodarczej polecam uważną lekturę tekstu Dramat Balcerowicza pióra Andrzeja Targowskiego w Rzeczpospolitej z 10 lipca. Autor jest znanym naukowcem, profesorem na amerykańskim uniwersytecie - Western Michigan University. Tym trudniej jest więc go oskarżać o "prowincjonalne prawicowe oszołomstwo", jak to się czyni w najbardziej wpływowych mediach z krajowymi krytykami naszej polityki gospodarczej. Prof. Targowski pisze bez ogródek: " Minister finansów musi łatać dziury w budżecie, wyprzedając m.in. majątek narodowy (...). A co będzie z budżetem, kiedy cały majątek zostanie wyprzedany? Brakuje tutaj wizji polskiej gospodarki i jej bilansu. Ministrowie spieszą się z wyprzedażą przedsiębiorstw zagranicznym inwestorom, którzy co lepsze fabryki kupują, a potem je likwidują, bo chcą zlikwidować w ten sposób konkurencję. Wszystko to doprowadzi do zaniku polskiej myśli technicznej, bez której Polska stanie się ´klientem Zachodu´ (...) Dynamika polskiej gospodarki oparta jest głównie na imporcie, handlu i wydatkach budżetowych, ale na jak długo? Banki polskie są w 70% w rękach zagranicznych, co oznacza, że polityka kredytowa będzie uwzględniać uwarunkowania zagranicy, a nie polskie. Żaden kraj na świecie nie postąpił w tej dziedzinie tak głupio, jak Polska".
Prof. Targowski nawiązał w swym tekście również do przesłania bardzo cennej, alarmującej książki prof. Kazimierza Poznańskiego Wielki przekręt, którą przedstawiłem w Niedzieli z 25 czerwca. Pisze: " Zdaniem prof. Poznańskiego z Seattle, polskie reformy są klęską. Jego książka Wielki przekręt jest mocno krytykowana w kraju nawet w otoczeniu prezydenta. Jej ´wada´ to... zbyt klarowne przedstawienie prawdy, której nikt nie chce uznać. Zdaniem autora, polscy pracownicy są źle opłacanymi emigrantami we własnym kraju, bowiem zbyt wielu pracuje dla obcych". Zapytuję, jak długo politycy AWS będą się wstrzymywać z uznaniem tych smutnych prawd i wyciągnięciem odpowiednich wniosków przez odrzucenie na bok kompromitującego AWS balastu (choćby ministra Wąsacza i jemu podobnych "uzdrawiaczy" naszej gospodarki)?

Ostrzeżenia przed katastrofą

Do najskrajniejszych błędów polityki AWS należało zostawienie najbardziej wpływowych mediów, na czele z telewizją, w rękach postkomunistów z SLD, dosłownie nicnierobienie w tej sprawie. Nawiązuje do tego smętnego faktu Kazimierz Orłoś w tekście Krótka pamięć polityków (Życie z 12 lipca), pisząc: "(...) społeczeństwo poddawane jest stałej manipulacji przez telewizję publiczną, podporządkowaną SLD. Jak łatwo się przekonać, oglądając dzienniki oraz programy publicystyczne, telewizja publiczna wyraźnie wspiera kampanię prezydencką Aleksandra Kwaśniewskiego. I robi wszystko, aby utrwalić w oczach społeczeństwa negatywny obraz polityków obozu posierpniowego. Dlatego, moim zdaniem, pozostawienie telewizji w rękach byłych komunistów było błędem porównywalnym tylko z zaniechaniem procesu dekomunizacji. Fakt, że rząd i ´Solidarność´ nie mają w telewizji publicznej nie tylko sojusznika lub bezstronnego obserwatora, ale (mają - J.R.N.) wręcz wroga, wydaje się czymś niepojętym. Z wolności słowa wywalczonej przez ´Solidarność´ korzystają dziś przedstawiciele dawnej nomenklatury komunistycznej. Oczywiście, w jednym celu: zdobycia władzy". Kazimierz Orłoś ostrzega, czym grozi zwycięstwo A. Kwaśniewskiego już w pierwszej turze i ewentualne miażdżące zwycięstwo SLD w wyborach parlamentarnych, pisząc: "Który z młodych sympatyków SLD pamięta o związkach liderów postkomunistów (kandydatów na prezydenta i premiera wolnej Polski) z towarzyszami radzieckimi? Kto będzie się zastanawiał nad wielce możliwym wzrostem rosyjskich wpływów w wypadku objęcia funkcji premiera przez przewodniczącego SLD? Czy - wobec rosnącej militarnej potęgi Rosji Putina - rządzący Polską byli komuniści nie dokonają zwrotu na Wschód i ponownie nie podporządkują Polski Rosji? (...) Rosja, co wydaje się pewne, tylko czeka na zwycięstwo SLD. (...) największe zagrożenie dla Polski w nadchodzących latach dostrzegam właśnie w ponownym dojściu do władzy byłych polskich komunistów. W ich oportunizmie, serwilizmie i uległości wobec Rosji".

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowi kanonicy

2024-03-28 12:00

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Karol Porwich/Niedziela

Podczas Mszy Krzyżma bp Tadeusz Lityński wręczył nominacje i odznaczenia kapłanom diecezji. Życzenia otrzymali również księża, którzy obchodzą w tym roku jubileusze kapłańskie.

Pełna lista nominacji, odznaczeń i jubilatów.

CZYTAJ DALEJ

8 lat temu zmarł ks. Jan Kaczkowski

2024-03-27 22:11

[ TEMATY ]

Ks. Jan Kaczkowski

Piotr Drzewiecki

Ks. dr Jan Kaczkowski

 Ks. dr Jan Kaczkowski

28 marca 2016 r. w wieku 38 lat zmarł ks. Jan Kaczkowski, charyzmatyczny duszpasterz, twórca Hospicjum św. o. Pio w Pucku, autor i współautor popularnych książek. Chorował na glejaka - nowotwór ośrodka układu nerwowego. Sam będąc chory, pokazywał, jak przeżywać chorobę i cierpienie - uczył pogody, humory i dystansu.

Ks. Jan Kaczkowski urodził się 19 lipca 1977 r. w Gdyni. Był bioetykiem, organizatorem i dyrektorem Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio. W ciągu dwóch lat wykryto u niego dwa nowotwory – najpierw nerki, którego udało się zaleczyć, a później glejaka mózgu czwartego stopnia. Po operacjach poddawany kolejnym chemioterapiom, nadal pracował na rzecz hospicjum i służy jego pacjentom. W BoskiejTV prowadził swój vlog „Smak Życia”.

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

Ojciec Pio tajemnice Męki Pańskiej nie tylko kontemplował, ale jej ślady nosił na ciele

2024-03-28 23:15

[ TEMATY ]

Droga Krzyżowa

św. o. Pio

Wydawnictwo Serafin

O. Pio

O. Pio

Mistycy wynagrodzenia za grzechy są powołani do wzięcia w milczeniu grzechów i cierpienia świata na siebie, w zjednoczeniu z Jezusem z Getsemani. Rzeczywiście, Ojciec Pio tajemnice Męki Pańskiej nie tylko kontemplował i boleśnie przeżywał, ale jej ślady nosił na własnym ciele, aby w zjednoczeniu ze swoim Boskim Mistrzem współdziałać w wynagradzaniu za ludzkie grzechy. Jako czciciel Męki Pańskiej chciał, aby i inni korzystali z jego dobrodziejstwa.

„Misterium miłości. Droga krzyżowa z Ojcem Pio” to rozważania drogi krzyżowej, które proponuje nam br. Błażej Strzechmiński OFMCap - znawca życia i duchowości Ojca Pio. Rozważania każdej ze stacji przeplatane są z fragmentami pism Stygmatyka. Książka wydana jest w niewielkiej, poręcznej formie i zawiera także miejsce na własne notatki, co doskonale nadaje się do osobistej kontemplacji Drogi krzyżowej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję