Choć mamy buty podarte,
Buty podarte, buty podarte,
Jednak eviva l´arte, eviva l´arte.
Siup!
To refren piosenki z początku wieku poety cygana Leona Schillera,
autora piosenek kabaretowych i pełnych radości widowisk muzycznych
- Kramu z piosenkami i Pastorałek. Schiller napisał ją do melodii
kankana z operetki Offenbacha. Jej pierwszych słów: Na poddaszu u
malarza... użyłem w tytule ostatniego "Wieczoru zapomnianych, ukrytych
pod sercem piosenek". Jaki był nastrój tego "Wieczoru"? Na fortepian
sfrunęły złotojesienne liście, także o barwie głębokiej czerwieni,
w splątanych pnączach dzikiego wina. Wśród nich rzeźbiona łagodnie,
zamyślona twarz dziewczyny. Jakieś drobiazgi. Parę kasztanów. Malutki
aniołek. Płomień świeczki i płonące zachodzącym słońcem nasturcje.
Wspomnienie lata - na sztalugach pejzaże, obrazy, które malowałem
w ogrodzie domu rodzinnego, i w Grecji. Zaczęliśmy spotkanie piosenkami
z naszymi życzeniami dla Ojca Świętego - Syćko se Wom zycom, Święty,
święty uśmiechnięty, Miłość jedyna jest. Gdy zaczęło zmierzchać,
zaśpiewaliśmy O gwiazdeczko, coś błyszczała, a potem... Ty pójdziesz
górą i stare walce, tanga. Trochę poezji, dźwięki skrzypiec, fortepianu.
Była, jak co roku o tej porze, piosenka A mnie jest szkoda lata.
Przypomniałem, że po raz pierwszy jej słowa i melodia zabrzmiały
w polskich domach w sierpniu 1939 r., dwa tygodnie przed wybuchem
II wojny światowej, w radiowej, bezpośredniej transmisji Podwieczorku
przy mikrofonie, odbywającego się na pokładzie Batorego, wypływającego
z Gdyni w swój kolejny rejs do Ameryki - rejs, który stał się rejsem
ostatnim. Pożegnanie z latem wyśpiewane w piosence stało się pożegnaniem
z niepodległą Polską. I pojawił się na naszym "Wieczorze" duch poety
i szwoleżera, adiutanta Marszałka Piłsudskiego - Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego.
Wywołała go, przybyła z Łodzi, Małgorzata Piotrowska, współorganizatorka
Towarzystwa Krzewienia Kultury Polskiej "Renesans" i uczestniczka
marszów Kadrówki - z fantazją i sercem śpiewała przy wtórze gitary
swoje piosenki skomponowane do wierszy Wieniawy: Ułańska jesień i
Dusza wina. Agata Myśliwiec - uczennica LO im. Norwida i Szkoły Muzycznej
wzruszyła pieśnią-arią S. Moniuszki Gdyby rannym słonkiem, a później
przypomniała rzewne tango Stachu, wróć, daruję ci winy i delikatnego
jak sen, walca To świt, to zmrok. Iskiereczka ognia, gałązeczka ziela...
- jedna z najpiękniejszych ludowych piosenek o miłości - przywołała
ją z zapomnienia Magda Drążek z KLO im. Matki Bożej Jasnogórskiej,
a Basia Bagińska z Ogniska Wychowawczego "Uśmiech Dziecka" wyśpiewała, "
o czym marzy dziewczyna, gdy dorastać zaczyna". Radość wywołał Tomek
Bagiński, śpiewając do swojego pieska: Gdzie twój humorek, co z tobą,
Norek? (Adolf Dymsza przed wojną śpiewał - co z tobą, Florek?) i
o skaucie bez buta, a potem w duecie z Kasią Karwat - Niech mnie
co chce kosztuje. To już była warszawska polka, więc rozpoczęły się
tańce, a po polce warszawskiej były dwie lwowskie: Usia, siusia i
Kto się z naszej wiary śmieje - Sylwia Opara i Kamil Pala oraz Monika
i Łukasz Łukaszewiczowie szaleli z fantazją na parkiecie przed fortepianem.
Trochę wcześniej wśród piosenek o malarzu był taniec jeszcze bardziej
zwariowany - breakdance, radosne szaleństwo wirowania na rękach i
głowie. Tańce i piosenki wspólnie śpiewane - w wykonaniu dzieci i
młodzieży z "Uśmiechu Dziecka". I jeszcze Kasia Stochel, Małgosia
Trzewiczek i Janusz Markowski (SP nr 48) śpiewali o harcerzu, który
ma ... buciki lakierki od wielkiego święta, poszedł do kościoła wylazła
mu pięta. Wesołych piosenek było więcej, np. Zielony kapelusik -
czy obecnie śpiewana na Wileńszczyźnie - Na parkanie siedzi Jaś,
Kasi swojej czeka... Była poezja mówiona serdecznie przez Anię Wiśniewską,
Michała Będucha z SP nr 37 oraz Iwonę Bednarek, Anię Zalińską i Dorotę
Gadnicką z "Uśmiechu Dziecka". I głos skrzypiec. Do śpiewanej przez
Tomka Sieroteńki akompaniował Kamil Króliszewski (SP nr 35 i Szkoła
Muzyczna), a najpiękniejszym walcom - Francoise i Nikt, tylko ty
towarzyszyły na skrzypcach Joanna Klajnowska i Edyta Olejniczak z
Liceum Muzycznego. Była muzyka zmierzchu - Smutna pieśń Czajkowskiego,
przypomniana na fortepianie przez Januszka Markowskiego i zaśpiewana
lwowska kołysanka - Śpij, Lwowie, śpij cichutko.
Wszystkim piosenkom towarzyszył Kajetan Wojsyk, współtworząc
na fortepianie nastrój spotkania. Nie wszystkie nasze piosenki zostały
zaśpiewane. Wszystkie znalazły się jednak w śpiewnikach, które przygotowałem
na ten "Wieczór" i rozdałem obecnym. Serdecznie dziękuję Pani Halinie
Żwirskiej i pracownikom Wydawnictwa Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego
za bezinteresowną pomoc w ich wydaniu.
Jak ten czas leci - to był już XXI "Wieczór zapomnianych,
ukrytych pod sercem piosenek". W Niedzieli zamieściłem niedawno 100.
piosenkę, a na "Wieczorach" od ich początku wyśpiewaliśmy ich już
ok. 300 i ciągle odnajduję nowe, ukryte pod sercem...
Pomóż w rozwoju naszego portalu