Reklama

Sposoby rachuby czasu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

historia zajmująca się badaniem zdarzeń przeszłych, losów ludzkości w minionych epokach, opiera się na dwóch zasadniczych podstawach: geograficznej i chronologicznej. Pierwsza pozwala poznać warunki miejsca, w którym rozgrywały się wypadki dziejowe, druga umożliwia orientację w czasie, bowiem określenia czasu i epok były w dawnych wiekach inne niż dzisiaj.
Dzisiaj mówimy i piszemy, że mamy 2001 r. Data ta jest rokiem ery chrześcijańskiej. Era to system obliczania lat od różnych wydarzeń, od których zaczyna się rachuba czasu. Takie odliczanie za początkowali Egipcjanie za czasów rzymskich, licząc czas od objęcia władzy przez cesarza rzymskiego Augusta Oktawiusza. Po łacinie znaczyło to: "ab exerdio regni Augusti", co znaczy "od początku panowania Augusta". Od pierwszych liter tych słów: aąeąrąa, przy czym aąe wymawia się jak "e", powstał nowy wyraz - "aera", po polsku "era".
Różne narody rachubę lat wiązały z wielkimi wydarzeniami. Gdy Chrystus się rodził, Rzymianie liczyli lata swoje od założenia Rzymu lub od pierwszego roku panowania cesarza Augusta. Jak obliczono w VI wieku - miał to być 753 rok od założenia Rzymu lub 41 albo 42 rok panowania Augusta, w Egipcie miał to być 747 rok ery Nabonasara lub 324 rok ery Aleksandra Wielkiego. W miejsce tej rachuby przyjęło się później liczenie czasu według panowania monarchów. W Bizancjum, a pod jego wpływem i w Rosji do czasów cara Piotra I Wielkiego (1700 r.) obliczano lata "od stworzenia świata", tj. od 1 września 5508 r. przed narodzeniem Chrystusa (era bizantyjska).
Najpóźniej weszła w życie reguła liczenia lat według ery chrześcijańskiej, która zdobyła sobie z czasem najszersze zastosowanie i przetrwała do dnia dzisiejszego. Twórcą tej rachuby był rzymski zakonnik, uczony Dionizy Exiguus, żyjący w połowie VI wieku. On to ułożył tzw. tablicę paschalną do obliczania świąt wielkanocnych i rozpoczął 532 rokiem od narodzenia Chrystusa.
Trudno dziś odtworzyć metodę, jaką się posługiwał i ustalić, które fakty brał pod uwagę. Wiadomo jednak, że pomylił się w swych obliczeniach o 7 lat. Wówczas jednak nikomu nie przyszło do głowy, by tak wielki erudyta mógł popełnić błąd. Wszyscy uwierzyli, że narodzenie Chrystusa nastąpiło w 754 r. od założenia Rzymu lub w czwartym roku od 195. olimpiady.
Tymczasem późniejsze dociekania historyków dowiodły czegoś innego. Otóż w 754 r. (według kalendarza rzymskiego) król Judei Herod, zwany Wielkim, nie żył od czterech lat. A przecież Jezus miał się urodzić za jego panowania. Według Ewangelii, między urodzinami Chrystusa a śmiercią Heroda miało miejsce kilka wydarzeń: przybyli Mędrcy ze Wschodu, Święta Rodzina uciekła do Egiptu, dokonano w Betlejem (z rozkazu Heroda) rzezi wszystkich chłopców do drugiego roku życia.
Astronomowie wyliczyli, że tzw. gwiazda betlejemska, która przyprowadziła Trzech Króli do Betlejem, to było połączenie Jowisza, Saturna i Marsa, co miało miejsce w 7 r. przed urodzeniem Chrystusa, a właściwie przed datą ustaloną przez Dionizego.
Trzecim dowodem na to był spis ludności przeprowadzany w imperium rzymskim co 14 lat. Spis, na który do Betlejem wyruszyli Józef i Maryja, rozpoczął namiestnik Syrii - Sulpicjusz Kwiryniusz, który sprawował ten urząd w latach od 12 do 8 r. przed narodzeniem Chrystusa, a zakończył jego następca - Sencjusz, zarządzający Syrią do 6 r. przed Chrystusem. Z wyliczeń wynika, że narodziny Chrystusa musiały nastąpić w 7 r. przed datą ustaloną przez Dionizego Małego. Nigdy nie starano się korygować kalendarza i tak jest do dziś. Dla wierzących dzień narodzin Odkupiciela świata, jako przypomnienie tajemnicy Boskiej miłości, jest ważnym wydarzeniem, niezależnie od jego faktycznej daty.
Warto przy tej okazji poznać najważniejsze ery, jakie istniały w historii świata. 1) era żydowska - zapoczątkowana " stworzeniem świata", które miało mieć miejsce (jak zresztą błędnie przyjmowano) na 3761 lat przed Chrystusem; 2) era Abrahama - przyjęta przez niektórych kronikarzy chrześcijańskich, a liczona od 1 października 2015 lat przed Chrystusem; 3) grecka era olimpiad - liczona od 1 lipca 776 r. przed Chrystusem, weszła w użycie u pisarzy greckich dopiero ok. 300 r. 4) era rzymska - od założenia Rzymu, zaczyna się od 753 lub 752 r. przed Chrystusem; przed Chrystusem; 5) era egipsko-chaldejska Nabonasara, założyciela Babilonu - liczy się od 747 r. przed Chrystusem; 6) era syryjska Seleucydów, której początkiem jest jesień 312 r. przed Chrystusem - stosowana była przez Żydów jeszcze w XI wieku; 7) era Aleksandra Wielkiego - liczona była od śmierci tegoż zdobywcy, przypadającej 12 lutego 324 r. przed Chrystusem; 8) era Cezara albo Antiocheńska - rozpoczyna się od bitwy pod Farsalą w 48 roku przed Chrystusem; 9) era bizantyjska albo konstantynopolitańska, w której Kościół grecki błędnie przyjął stworzenie świata na 5508 rok przed Chrystusem; 10) era Dioklecjana, inaczej zwana "erą męczenników" - zaczyna się od 29 sierpnia 284 r. po narodzeniu Chrystusa; 11) era mahometańska - liczona od ucieczki Mahometa z Mekki do Medyny, czyli od 16 lipca 622 r. po Chrystusie; 12) era Rzeczypospolitej Francuskiej - rozpoczynająca się 16 października 1793 r., była w użyciu do stycznia 1806 r.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Ocena: +2 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Watykan: niebawem dokument na temat rozeznawania objawień

2024-04-24 09:52

[ TEMATY ]

objawienia

Adobe Stock

Dykasteria Nauki Wiary kończy prace nad nowym dokumentem, który określi jasne zasady dotyczące rozeznawania objawień i innych tego typu nadprzyrodzonych wydarzeń - powiedział to portalowi National Catholic Register jej prefekt, Victor Fernández, zaznaczając, iż zawarte w nim będą „jasne wytyczne i normy dotyczące rozeznawania objawień i innych zjawisk”.

W tym kontekście przypomniano, że kardynał spotkał się z papieżem Franciszkiem na prywatnej audiencji w poniedziałek. Nie ujawnił on żadnych dalszych szczegółów dotyczących dokumentu, ani kiedy dokładnie zostanie on opublikowany.

CZYTAJ DALEJ

Stań przed Bogiem taki, jaki jesteś

2024-04-24 19:51

Marzena Cyfert

O. Wojciech Kowalski, jezuita

O. Wojciech Kowalski, jezuita

W uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski, wrocławscy dominikanie obchodzą uroczystość odpustową kościoła i klasztoru.

Słowo Boże podczas koncelebrowanej uroczystej Eucharystii wygłosił jezuita o. Wojciech Kowalski. Rozpoczął od pytania: Co w takim dniu może nam powiedzieć św. Wojciech?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję