Jeden z moich przyjaciół, kapłan diecezji łomżyńskiej, ks. Henryk
Korża, ofiarował mi przed laty z okazji imienin poezje Horacego.
Jest to niewielka książeczka, wydana w Rzymie w 1845 r. Widnieje
na niej podpis, wskazujący na jej dawnego właściciela: "ks. Michał
Piaszczyński, Łomża 1919".
Kiedy się dowiedziałem, że wśród kandydatów na ołtarze
z diecezji łomżyńskiej jest ks. Michał Piaszczyński, uświadomiłem
sobie, że to nazwisko jest mi znane, że widziałem je gdzieś wśród
swoich książek. Pomyślałem o Horacym. Trafiłem. W moim posiadaniu
jest dzisiaj książka, która należała kiedyś do Błogosławionego. Z
dostępnej mi biografii dowiedziałem się, że urodził się w Łomży 1
listopada 1885 r., że chodził tam do gimnazjum i że w 1903 r. wstąpił
do Seminarium Duchownego w Sejnach, że w 1908 r. jako diakon zaczął
studiować w Akademii Duchownej w Petersburgu, że w 1911 r. przyjął
święcenia kapłańskie, a w 1912 r. otrzymał tytuł kandydata teologii.
Potem wyjechał do Fryburga Szwajcarskiego, gdzie po dwóch latach
uzyskał doktorat z filozofii. Przez cztery lata pracował duszpastersko
wśród górników polskich we Francji. Wrócił w 1919 r. Taka data widnieje
też na mojej książeczce. Nabył ją jeszcze pewnie w Szwajcarii lub
we Francji, co wskazuje na szerokie humanistyczne horyzonty młodego
kapłana. Po powrocie do diecezji zaczął pracę w Seminarium Duchownym
jako profesor, wicerektor, ojciec duchowny. Był też dyrektorem Gimnazjum
im. ks. Piotra Skargi w Łomży, a od 1 września 1939 r. - dyrektorem
Gimnazjum im. św. Kazimierza w Sejnach. Tam też 7 kwietnia 1940 r.
został aresztowany. Przetrzymywano go w Suwałkach, w Działdowie i
w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen, gdzie zmarł 18 grudnia
1940 r. Ks. Piaszczyński zasłynął z bohaterskiej postawy wobec żydowskiego
adwokata, któremu obozowy nadzorca za karę odebrał porcję chleba.
Ks. Piaszczyński podzielił się z nim swoją kromką chleba.
I wtedy Żyd, wzruszony postawą katolickiego księdza, zdobył się na
niezwykłe wyznanie: "Wy, katolicy, wierzycie, że w waszych kościołach
w chlebie jest żywy Chrystus, ja wierzę, że w tym chlebie jest żywy
Chrystus, który ci kazał podzielić się ze mną".
Ale że bł. ks. Michał Piaszczyński był też poetą, dowiedziałem
się niedawno, bo w życiorysie nowego Błogosławionego nie było o tym
wzmianki. W czasie rekolekcji biskupich w listopadzie 2000 r. otrzymałem
Poezje ks. Michała Piaszczyńskiego, wydane nakładem Kurii Biskupiej
Diecezji Ełckiej i Biblioteki Katolickiej w Sejnach, (Ełk - Sejny
2000, ss. 316). Poezje poprzedzone zostały wstępem bp. Edwarda Samsela,
obecnego ordynariusza ełckiego, i posłowiem ks. Jerzego Sikory.
Co mają ze sobą wspólnego ci dwaj poeci - Horacy i bł.
Michał? Łączy ich, mimo dwudziestu wieków, pewien system wartości.
Choć Horacy nie był chrześcijaninem, bo nie mógł znać Chrystusa,
to jako stoik był bliski chrześcijaństwu, hołdował bowiem zasadom,
że każdy człowiek ma swoją godność osobistą, że szczęście jest zmienne,
że wszyscy podlegamy przemijalności, a śmierć jest czymś nieuchronnym
i że od niej nie ustrzeże człowieka ani przynależność do znakomitego
rodu, ani sztuka wymowy, ani nawet pobożność; tak pojęte życie nie
powinno być jednak czymś tragicznym, bo zawiera w sobie ogromnie
dużo piękna zarówno w świecie przyrody, jak i w ludzkim działaniu,
szczególnie w przymiotach duchowych, które stawiać trzeba najwyżej
w hierarchii wartości.
I kiedy dzisiaj czytam ody Horacego i wiersze bł. Michała,
zwraca moją uwagę ich wspólna zaduma nad ludzkim życiem. Choć młodzieńcza
poezja bł. Michała jest daleka od horacjańskiego kunsztu, to jednak
jest niemniej ujmująca, bo obaj poeci idą w tym samym kierunku -
zdobyć doskonałość duchową, z tą różnicą, że rzymski poeta zatrzymuje
się na granicy ludzkiego życia, a nieśmiertelność, jaką uzyska dzięki
poezji (Exegi monumentum aere perennius - Zbudowałem pomnik trwalszy
od spiżu - Curmina 3, 30) traktuje jako trwanie w ludzkiej pamięci (Non omnis moriar... - Nie wszystek umrę, wiem, że uniknie pogrzebu
cząstka nie byle jaka), a bł. Michał dąży do szczytu życia doskonałego,
jakie upatruje w kontemplacji Prawdy, Piękna i Dobra w samym Bogu:
Słuchaj! Życie - to słońce w ludzkości błękicie,/ W nim
ukryty cel wzniosły, niezgłębiony, Boży:/ Ono grzeje, oświeca i myśl
Bożą tworzy./ I pcha ludzkość na szczyty: bo jej cel na szczycie,
/ Prawda, Piękno i Dobro tam w Bóstwa zachwycie./ Życie - promień
na ziemi tej niebiańskiej zorzy! (Życie)
I myślę sobie: niezwykłym darem jest ich spotkanie u
mnie, jakaś duchowa wizyta w moim pokoju, a ucztą - wewnętrzny dialog,
jaki mimo czasu i przestrzeni z nimi prowadzę. Bo w duchu deklaracji
watykańskiej Dominus Iesus wolno sądzić, że poezja Horacego jest
też drogą łaski, która wiedzie na spotkanie z Jezusem. Poeci mają
w sobie jakiś Boski dar. Parafrazując powiedzenie Tertuliana, że
Seneka jest w wielu miejscach całkiem chrześcijański (Seneca saepe
noster - Seneka często nasz), powiem teraz razem z bł. Michałem coś
więcej: Horatius iam semper noster (Horacy już na zawsze nasz), bo
czymże były jego błędy i niedoskonałości wobec blasku prawdy (veritatis
splendor), jakim jaśnieje jego poezja, jakim urzeka kolejne pokolenia
i ciągle je wychowuje? Toż i my, wyznawcy Chrystusa, popełniamy błędy.
Całą prawdę poznamy wtedy, gdy ci poeci, nasi dobrzy znajomi, wyjdą
nam na spotkanie, by przyprowadzić nas przed tron Baranka.
Wiernemu Przyjacielowi - ks. prał. Henrykowi Korży (Włocławek, 19 stycznia 2001 r.)
Pomóż w rozwoju naszego portalu