Reklama

Pozorny program "walki z bezrobociem"

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Łatwo krytykować rząd za "nieskuteczność działania" - trudniej, będąc u władzy, samemu "działać skutecznie". W przypadku Sojuszu Lewicy Demokratycznej trudno nawet o program takiego skutecznego działania...
Właśnie SLD przedstawił swój program "walki z bezrobociem". Trudno oprzeć się wrażeniu, że sam ów program jest pozorny.
Zwalczanie bezrobocia miałoby się dokonywać zatem przez " ulgi podatkowe dla małych i średnich przedsiębiorstw" oraz "wspieranie eksportu" przez państwo.
Jeśli chodzi o "ulgi podatkowe" dla "małych i średnich przedsiębiorstw" - przyznawane one byłyby warunkowo, tylko dla tych przedsiębiorstw, które zwiększą zatrudnienie. Logika przypominająca prawdziwe błędne koło; dlaczego bowiem przedsiębiorcy w Polsce nie zwiększają dziś zatrudnienia? Przedsiębiorcy w Polsce nie zwiększają dziś zatrudnienia z dwóch powodów: po pierwsze - dlatego, że natrafili na barierę popytu (ludzie mniej kupują, bo mają coraz mniej pieniędzy); po wtóre - legalne zatrudnienie nowego pracownika wiąże się z tak wysokimi podatkami (z samego tylko tytułu zatrudnienia!), że przedsiębiorcom nie opłaca się zwiększać zatrudnienia. Wysokie koszty związane z zatrudnieniem nowego pracownika wynikają z wysokich, rosnących podatków oraz z rosnących w Polsce kosztów pracy, do czego zmusza nas "polityka dostosowawcza" Unii Europejskiej. Ale SLD opowiedział się niedawno bezkrytycznie za integracją z UE na dotychczasowych warunkach! Jakże więc pogodzić rosnące koszta pracy - nieodłączny skutek integracji z UE - z "popieraniem drobnych i średnich przedsiębiorstw"?
Udzielenie ulg niektórym przedsiębiorstwom w niczym nie zwiększy popytu, wytworzy co najwyżej nieuczciwą konkurencję (ten, kto będzie miał lepsze "dojścia" i "układy", dostanie ulgi): czyżby zatem tak naprawdę chodziło li tylko o "ulgi dla kolegów"?
Postulowane "wspieranie eksportu" z budżetu państwa też zdaje się być polityką na krótkich nogach. Dotowanie eksportu jest niczym innym, jak działaniem na korzyść zagranicznego konsumenta: polski budżet pokrywałby po prostu część kosztów, których nie płaciłby zagraniczny odbiorca... I znów: taka polityka musiałaby siłą rzeczy objąć tylko niektóre przedsiębiorstwa eksportujące: które? Czy też tylko te, co to miałyby "dojścia" i "układy", więc które powiązane byłyby z rządzącym SLD?
Wydaje się, że pod chwytliwym hasłem "walki z bezrobociem" i za proponowanymi instrumentami tej walki kryje się chęć umocnienia " swoich przedsiębiorców" (uwłaszczonej nomenklatury?).
Co więcej: SLD powiada asekurancko, że skuteczna "walka z bezrobociem" może się odbywać tylko przy 6-procentowym wzroście gospodarczym. To bardzo wysoki wzrost gospodarczy... Praktyka pokazuje, że taki wzrost gospodarczy osiągają państwa znacząco obniżające podatki albo - krótkotrwało - państwa intensywnie prywatyzujące gospodarkę, dotąd scentralizowaną. W Polsce jednak procesy prywatyzacyjne są na ukończeniu, a o obniżce podatków SLD nie mówi ani słowa, gdyż jest to ostatnie ugrupowanie polityczne, które taki postulat poparłoby... W jaki tedy sposób SLD osiągnąć chce 6-procentowy wzrost gospodarczy?
Program "walki z bezrobociem" przedstawiony przez SLD przypomina zabiegi kosmetyczne proponowane tam, gdzie potrzebna jest przemyślana i poważna operacja. Program ten tak naprawdę kryje w sobie nie tyle "walkę z bezrobociem", ile walkę o to, by uwłaszczonej i podwiązanej pod przyszłą władzę SLD nomenklaturze wygodniej i łatwiej robiło się interesy, i to na koszt podatnika. I nie tylko: także na koszt tych drobnych i średnich przedsiębiorców oraz tych eksporterów, którzy z politycznym układem SLD-owskim nie mają nic wspólnego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Sekundy, które zmieniają życie

Dariusz Kowaluk zdobył złoty medal podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio w lekkoatletyce, w sztafecie mieszanej 4 x 400 metrów. Czytelnikom Niedzieli opowiada o swoim życiu, wierze, codziennych treningach, nauce i planach na przyszłość.

Krzysztof Tadej: Jak się żyje po zdobyciu olimpijskiego złota?

Dariusz Kowaluk: Radośnie, interesująco. Jestem rozchwytywany przez dziennikarzy i fotoreporterów – to bardzo miłe. Studiowałem dziennikarstwo na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Przygotowywałem się do wykonywania zawodu dziennikarza, a teraz mogę zobaczyć, jak to wygląda z drugiej strony, gdy odpowiadam na różne pytania.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

W siedzibie MEN przedstawiono szokujący ranking szkół przyjaznych osobom LGBTQ+

2024-04-24 13:58

[ TEMATY ]

LGBT

PAP/Rafał Guz

„Bednarska" - I społeczne liceum ogólnokształcące im. Maharadży Jam Saheba Digvijay Sinhji w Warszawie zostało najwyżej ocenione w najnowszym rankingu szkół przyjaznych osobom LGBTQ+. Ranking przedstawiła Fundacja "GrowSpace" w siedzibie Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Ranking w gmachu MEN został zaprezentowany po raz pierwszy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję