28 listopada 2000 r. przejdzie do historii jako smutny dzień, bowiem holenderski parlament przegłosował wtedy projekt ustawy legalizującej eutanazję, tzn. zabójstwo człowieka w celu położenia kresu cierpieniu fizycznemu lub psychicznemu. Po raz pierwszy w historii współczesnej - jeżeli pominiemy barbarzyńskie praktyki hitlerowskie - prawodawca zaaprobował ustawę łamiącą podstawowe prawo człowieka, jakim jest prawo do życia. Ustawa ta jest także sprzeczna z genewską deklaracją Światowego Związku Lekarskiego (World Medical Association), z zasadami etyki lekarskiej zaaprobowanymi przez państwa Unii Europejskiej w 1987 r., a przede wszystkim z sumieniem lekarzy. Co gorsza, przewiduje ona, że nieletni, którzy ukończyli 16. rok życia, mogą żądać eutanazji bez zgody rodziców, a dzieci w wieku od 12 do 16 lat mogą być poddawane eutanazji, gdy przynajmniej jedno z rodziców wyrazi na to zgodę. Bp Elio Sgreccia, wiceprezes Papieskiej Akademii "Pro Vita", komentując decyzję parlamentu holenderskiego, stwierdził, że "jest to prawdziwy szok dla Europy, jej moralna klęska. Dzisiaj ból można uśmierzyć; nigdy w historii medycyny nie dysponowano tak skutecznymi środkami przeciwbólowymi". Następnie bp Sgreccia dodał: "Statystyki wykazują, że żądanie przedwczesnej śmierci jest w rzeczywistości prośbą o pomoc i opiekę. Ludzie, którzy pokonali tego rodzaju kryzys, przyznają, że tak naprawdę to nie chcieli umierać, lecz pragnęli mieć jedynie kogoś przy sobie. Dlatego w ciężkich chwilach cierpienia ludzie chorzy potrzebują opieki, a nie propozycji dokonania samobójstwa". Przykład hospicjów działających w niektórych państwach świadczy o tym, że ludzie otoczeni odpowiednią opieką (terapia paliatywna) nie proszą o eutanazję. Amerykanka Rita Marker z International Anti-Eutanasia Task Force zwróciła natomiast uwagę na jeszcze jedno niebezpieczeństwo: jeżeli zalegalizujemy eutanazję, ludzie zaczną postrzegać zabójstwo jako rzecz pozytywną, bo to, co jest legalne, jest także w opinii publicznej słuszne. Na temat sytuacji w Holandii przeprowadziłem wywiad z dr. Karelem F. Gunningiem, człowiekiem, który całą swoją działalność poświęcił obronie życia: przede wszystkim jako lekarz, lecz także jako działacz Światowej Federacji Lekarzy Szanujących Ludzkie Życie (World Federation of Doctors who Respect Human Life), organizacji założonej w 1975 r. w Holandii, która w 80 krajach skupia ponad 400 tys. lekarzy-obrońców życia. Organizuje ona konferencje na temat etyki lekarskiej oraz publikuje książki i foldery dla polityków i ludzi zaangażowanych w życie społeczne. Dr Gunning, pomimo podeszłego wieku i problemów związanych z trapiącą go chorobą, jest przewodniczącym Federacji.
WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: - 28 listopada 2000 r. parlament holenderski zalegalizował eutanazję, czyniąc w ten sposób Holandię pierwszym państwem na świecie, w którym dopuszczalne jest " dobijanie" pacjentów. Jak zareagował Pan Doktor na wprowadzenie tego strasznego "prawa"?
DR KAREL F. GUNNING: - Jak na razie tylko
jedna z izb parlamentu zaaprobowała nową ustawę dotyczącą eutanazji,
a głosowanie nad nią w holenderskim senacie odbędzie się prawdopodobnie
10 kwietnia br. Próbujemy wpłynąć na Parlament Europejski, by wystosował
do naszego senatu petycję z żądaniem zablokowania nowego prawa jako
niezgodnego z Europejską Konwencją Praw Człowieka. Jako przewodniczący
Światowej Federacji Lekarzy Szanujących Ludzkie Życie, wysłałem do
senatu list, którego fragment chciałbym przytoczyć: "Zatwierdzenie
ustawy o eutanazji oznacza, że pacjent utraci prawną ochronę życia,
która jest gwarantowana przez Europejską Konwencję Praw Człowieka
i Podstawowych Wolności (European Convention for the Protection of
Human Rights and Fundamental Freedoms). Zniesienie karalności za
zabicie pacjenta na jego prośbę stwarzałoby lekarzom możliwość położenia
kresu ludzkiemu życiu również bez zgody zainteresowanego - nowa ustawa
przewiduje, że to sam lekarz ma przygotować raport, który miałby
być przedkładany specjalnym, rejonowym komitetom. Pacjent, który
nie aprobuje eutanazji, nie ma żadnej gwarancji, że nie zostanie
zabity, gdyż po jego śmierci lekarz może spreparować raport według
swego uznania. Jednym słowem - nowe prawo broni lekarza dokonującego
eutanazji, a nie pacjenta, który może stać się ofiarą eutanazji.
Lekarze mieliby prawo do decydowania o życiu i śmierci. Holandia
stałaby się ´iatriokracją´, tzn. społeczeństwem rządzonym przez lekarzy.
Czy naprawdę tego chcemy? Pierwszym obowiązkiem demokratycznego rządu
jest obrona obywateli. Artykuł nr 2
Konwencji Europejskiej mówi: ´Prawo do życia każdego człowieka
będzie prawnie chronione´. Nowa ustawa neguje prawo do tej ochrony
i jest wyrazem nieludzkiej polityki".
Kopię tego listu wysłałem do wszystkich członków Parlamentu
Europejskiego.
- Widać, że list Pana Doktora odniósł pewien skutek,
skoro w połowie lutego Maria Martens, europarlamentarzystka holenderska,
przedstawiła projekt rezolucji potępiającej eutanazję i opowiadającej
się za powszechnym wprowadzeniem terapii przeciwbólowych w państwach
Unii.
Zajmijmy się teraz innym aspektem problemu. Zwolennicy
wprowadzenia eutanazji próbują ją przedstawić jako akt humanitarny,
tak jakby przyspieszenie śmierci osoby cierpiącej przestało być morderstwem.
Poza tym skrupulatnie przemilczają fakt nadużyć w tej dziedzinie.
Przytoczmy tylko kilka faktów, których nie udało się przemilczeć.
Niedawno świat obiegła wstrząsająca wiadomość: brytyjski lekarz Harold
Shipman w ciągu 25 lat zabił, jak się przypuszcza, 265 pacjentów
w podeszłym wieku. Gdyby eutanazja była legalna, Shipman mógłby się
bronić, twierdząc, że jedynie pomógł im zadać kres cierpieniu, samotności,
poczuciu bezużyteczności lub bezradności itp.
W Stanach Zjednoczonych od lat działa dr Jack Kevorkian,
znany jako "doktor śmierć". Sam twierdzi, że w latach 1990-99 pomógł
w popełnieniu samobójstwa ponad 130 osobom. Autopsje dokonane na
69 zmarłych wykazały, że jedynie 17 osób było nieuleczalnie chorych,
a u 5 osób nie stwierdzono żadnej choroby! Co gorsza, Kevorkian sfilmował
śmierć człowieka, któremu pomógł w dokonaniu samobójstwa (za to został
skazany na karę więzienia).
Badania wykazały, że w Belgii w pierwszych czterech miesiącach
1998 r. ponad 10% zgonów to rezultat eutanazji lub aplikowania śmiertelnych
dawek substancji farmakologicznych. Stwierdzono, że lekarze przyspieszali
śmierć chorych "bez ich wyraźnej prośby".
Również w Holandii wielu lekarzy uciekało się do praktyki "
zabijania z litości" (mercy killing) jeszcze przed legalizacją eutanazji.
Czy dochodziło do jakichś nadużyć?
- Niestety, wiem o wielu przypadkach nadużyć, których
przyczyną jest szerząca się wśród lekarzy mentalność śmierci.
Znam przypadek zdrowej fizycznie 50-letniej kobiety,
cierpiącej jedynie na depresję, która z pomocą psychiatry popełniła
samobójstwo (sąd uniewinnił lekarza).
Inny przypadek: mój znajomy internista miał pod opieką
kobietę chorą na raka płuc. Nie chciała iść do szpitala z obawy przed
eutanazją. Gdy jednak stan jej zdrowia pogorszył się - zaczęła mieć
problemy z oddychaniem - za namową lekarza i w jego asyście udała
się do szpitala. Po kilkudziesięciu godzinach jej stan polepszył
się i zaczęła normalnie oddychać. Mój znajomy poszedł więc do domu,
by odpocząć. Gdy wrócił nazajutrz, jego pacjentka nie żyła - jego
kolega "dokończył" ją, bo brakowało wolnych łóżek.
- Są to naprawdę wstrząsające fakty...
- Znam wiele tego typu faktów. Pozwoli Pan, że opowiem
jeszcze jeden bardzo znaczący przypadek, który miał miejsce w szpitalu,
gdzie pracuje mój znajomy. Leżał tam stary człowiek w agonii. Jego
syn zwrócił się do lekarzy z prośbą, by "przyspieszyli sprawę", aby
mógł zorganizować pogrzeb ojca przed wyjazdem na wakacje. Jednak
lekarz, który nie miał dostatecznego doświadczenia, zaaplikował dawki
morfiny, które zamiast zabić pacjenta, uśmierzyły jego bóle. Może
Pan sobie wyobrazić reakcję rodziny, gdy zobaczyła staruszka siedzącego
na łóżku w dobrym humorze.
Najgorsze jest to, że lekarze zaczynają mówić o uśmiercaniu
pacjentów, jakby chodziło o rzeczy najnormalniejsze w świecie. Tak
jakby trzeba było zabijać pacjenta, by przypodobać się jego rodzinie.
Jeżeli ustawa o eutanazji wejdzie w życie, będzie to można robić
bezkarnie i w majestacie prawa.
- Obecnie cierpienia pacjentów można ograniczyć lub całkowicie wyeliminować dzięki bardzo dobrym terapiom przeciwbólowym. Dlaczego więc tak wielu lekarzy holenderskich skłania się ku eutanazji?
- Muszę przyznać, że większość naszych lekarzy jest słabo obeznana z nowoczesnymi środkami i zabiegami paliatywnymi, lecz powoli sytuacja w tej dziedzinie zaczyna się poprawiać.
- Jak chrześcijanie powinni reagować na wprowadzanie prawa legalizującego zabijanie pacjentów przez lekarzy?
- Z jednej strony trzeba domagać się wprowadzenia
skutecznych terapii paliatywnych i odpowiedniego przygotowania lekarzy,
z drugiej - należy roztoczyć nad pacjentami opiekę społeczną, psychologiczną
i duchową, która jest najlepszą barierą przeciw eutanazji.
Należy także informować opinię publiczną o tym, co się
dzieje w Holandii, gdzie w 1995 r. około 20% zgonów następowało w
wyniku eutanazji, tzn. decyzji lekarzy, by skrócić życie pacjenta,
i gdzie już niektórzy ludzie noszą ze sobą deklarację zabraniającą
lekarzowi dokonania eutanazji.
- Życzę Panu Doktorowi i Pańskim kolegom ze Światowej Federacji Lekarzy Szanujących Ludzkie Życie sukcesów w walce z szerzącą się w świecie "kulturą śmierci". Mam nadzieję, że w Polsce eutanazja nigdy nie zostanie zalegalizowana ani tego typu "prawo" nie zostanie nam narzucone przez Parlament unijny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu