Trwa ogłoszony 25 października 2000 r. przez Sejm RP Rok Kardynała
Stefana Wyszyńskiego.
Media przypominają tego wybitnego przedstawiciela Kościoła
polskiego i powszechnego, gorliwego kapłana i wielkiego Polaka, jego
życie, posługę duszpasterską i dorobek, które wywarły ogromny wpływ
na nasze dzieje, kulturę, duchowość i myśl społeczno-polityczną minionego,
dwudziestego stulecia.
Miałam okazję wielokrotnie być blisko Wielkiego Prymasa
i słuchać jego nauk. Przeczytałam również sporo publikacji o nim,
obejrzałam niejeden poświęcony mu dokumentalny film w telewizji oraz
wyreżyserowany przez Teresę Kotlarczyk i wyświetlany jesienią 2000
r. w kinach film pt. "Prymas. Trzy lata z tysiąca", który zachęcił
mnie po raz kolejny do lektury "Zapisków więziennych", opublikowanych
w 1982 r. w Paryżu przez Edition du Dialogue. Choć sporo wiem o latach
internowania Prymasa Tysiąclecia i nawiedziłam wszystkie miejsca
jego uwięzienia przez PRL-owskie władze, to wciąż mam niedosyt wiedzy
o tych ważnych - nie tylko przecież dla samego Prymasa - latach jego
życia (25 września 1953 - 26 października 1956 r.).
Na kartach jego wspomnień bardzo wyraźnie zaznaczone
są największe wyznawane przez niego wartości - miłość Boga, Kościoła,
Matki Bożej, Ojczyzny i ludzi. W związku z Wielkim Postem chciałabym
przypomnieć jeden tydzień - Wielki Tydzień Prymasa Stefana Wyszyńskiego,
przeżyty w trzecim z czterech miejsc jego odosobnienia.
Po pobytach w Rywałdzie Królewskim i Stoczku Warmińskim
Ksiądz Prymas został ze względu na pogarszający się stan zdrowia
przewieziony 6 października 1954 r. wraz ze współtowarzyszami niedoli
- ks. Stanisławem Skorodeckim i s. Leonią Graczyk - do usytuowanego
pośrodku rozległych terenów wojskowych klasztoru Franciszkanów w
Prudniku-Lesie na Śląsku, gdzie wszyscy troje przebywali do 29 października
1955 r. Tam zastali lepsze warunki bytowe. Do dyspozycji mieli całe
piętro w suchym, ciepłym i dobrze utrzymanym budynku, położonym w
zdrowszej okolicy, co było ważne zwłaszcza dla Prymasa, któremu bardzo
dokuczał malaryczny klimat Stoczka.
W Prudniku nikt nie wiedział, że jest tam więziony Ksiądz
Prymas. Po spędzonym (już po raz drugi w odosobnieniu) Adwencie i
Bożym Narodzeniu nadszedł Wielki Post i kończący go Wielki Tydzień,
któremu kard. Wyszyński poświęcił sporo miejsca w Zapiskach więziennych.
W 1955 r. Niedziela Palmowa wypadła 3 kwietnia. Tak o
niej pisał Ksiądz Prymas: "Serce i myśl wyrywają się do Archikatedry
Świętego Jana, by stanąć na progu i doznać radości wspólnej modlitwy.
- Trzeba jednak powstrzymać serce i myśl. Niech będą tu, gdzie Bóg
pozwala więzić ciało. Nie chcę, Ojcze, nawet przez to dążenie najlepszych
uczuć, być przeciwny woli Twojej. Pozwoliłeś zamknąć mnie wśród tych
drutów, pozwoliłeś, by moja Katedra pozostała i dziś bez mojej służby.
- Fiat voluntas Tua. Serce, wróć i nie przekraczaj granic murów,
pozostań wierne Bogu, jak ciało jest uległe i spogląda tylko ku niebu,
gdyż ono nie jest odrutowane".
W Wielkim Tygodniu Ksiądz Prymas wygłosił w "kaplicy
naszego uwięzienia" trzydniowe rekolekcje "do siebie, do siostry
i do księdza". Tak musiał ustawić ich tematy, by uniknąć mówienia
ad personam.
W Wielki Poniedziałek Kościół przypomina słowa proroka
Izajasza, że Jezus "nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka
o nikłym płomyku" oraz czyn Marii w Betanii, która przeczuwając bliskie
odejście Pana, "wzięła funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego
i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił
się wonią olejku". O tej biblijnej scenie Prymas napisał: "Dom Betański
- to obraz Kościoła. A wonność - to chwała Pańska, która wypełnia
cały Dom Boży, cały Kościół. Woń serc wdzięcznych, oddanych Bogu,
jest największą radością Boga... Oddać Mu wszystko, nie tylko wonność
życia, ale całą urodę życia, pochylić się do stóp Mistrza, niczego
Mu nie żałować".
O Wielkim Wtorku i Wielkiej Środzie Prymas nic nie napisał
w Zapiskach. W podniosłe dni Triduum Paschalnego wszyscy troje jak
najwięcej czasu spędzali wspólnie w kaplicy, "starając się o to,
by możliwie zbliżyć się do przeżyć Kościoła świętego". Każdego dnia
śpiewali Ciemną Jutrznię. W Wielki Czwartek była Msza św. z Komunią
św. "Ludu" , bo jak zanotował Ksiądz Prymas: "Wielki Czwartek - dzień
Ostatniej Wieczerzy, dzień ustanowienia Eucharystii, pierwszej Mszy
św., pierwszej Komunii św. i pierwszych święceń kapłańskich - najbardziej
kapłański dzień, całą duszę kapłańską bierze w swoje ramiona i upomina
się o czyny, do których jestem powołany. Chrystus chciał być dziś
z uczniami swoimi: pożądaniem wielkim pożądał tej Paschy. Z tego
pożądania Chrystusowego tak wiele pozostało w każdej duszy, która
swoje kapłaństwo bierze z Chrystusa. Jak wielką męką dla biskupa
jest być z dala od swoich kapłanów, od swojej katedry i diecezji.
Żaden z tych dni niewoli nie udręczy tak, jak ten dzień. Jak wielkiego
wysiłku pokory i uległości potrzeba, by przeżyć ten dzień w duchu,
jakiego Ojciec ode mnie ma prawo oczekiwać".
Po porannych modlitwach Ksiądz Prymas pracował w ogrodzie.
Zapytany przez komendanta obozu, jak się czuje, odpowiedział: "Nie
pozwalacie mi ani spowiadać, ani nauczać, więc robię, co mogę!"
W Wielki Piątek cała trójka, oprócz Ciemnej Jutrzni,
odprawiła Drogę Krzyżową, "która była daleka od wszelkich bólów i
narzekań, natomiast pełna była wspólnoty z Chrystusem w Jego drodze.
To była droga Chrystusa, a nie nasza".
Nawiązując do Mszy Wieczerzy Pańskiej, odprawianej na
pamiątkę Ostatniej Wieczerzy, podczas której Chrystus wskazał swoim
uczniom drogę miłości, dając im siebie w Eucharystii i myjąc im nogi,
Ksiądz Prymas modlił się: "Najdroższy Nauczycielu i Wodzu, gdy nie
mogę spełnić powinności mojej, gdy nie mogę Cię naśladować, by na
klęczkach omywać nogi tych dzieci moich, które mi dałeś, przyjm moje
najgorętsze pragnienia ucałowania nóg wszystkich, których powierzyłeś
mej biskupiej pieczy... Całuję ze czcią te nogi braci, dla których
Ojciec ciało Ci przysposobił..., dla których powiedziałeś Ojcu: ´Oto
idę, abym czynił, Boże, wolę Twoją´..., dla których nie wzgardziłeś
łonem Dziewicy..., dla których sam pragnąłeś ludzkimi posługiwać
się nogami..., dla których sam przebiegałeś Ziemię Świętą..., dla
których sam uklęknąłeś w Wieczerniku..., dla których pozwoliłeś przybić
do krzyża Twoje święte Nogi..., dla których wysłałeś na cały świat
speciosi pedes evangelizantium pacem..., dla których zbawienia ustanowiłeś
Głowę Widzialną i pozwalasz nam, biskupom, w jego osobie ucałować
Twoje święte Nogi..., dla których ustanowiłeś mnie pasterzem owiec
i kazałeś im służyć w miłości. - Całuję ze czcią nogi wszystkich
owiec moich, wszystkich, którzy Cię kochają i którzy Cię nienawidzą,
wszystkich, którzy są w łasce i którzy są w grzechu, wszystkich,
którzy chodzą Twoimi drogami i którzy zbaczają na złe drogi; wszystkich,
którzy z nienawiści ku Tobie stali się moimi nieprzyjaciółmi; wszystkich,
którym każesz okazać miłość, by ratować ich dusze ... Wszystkich
- bez wyjątku". Prosił: "Pozwól mi przejść na kolanach przez Krakowskie
Przedmieście, a uczynię to bez zwłoki".
W Dniu Męki Pańskiej, w Wielki Piątek 1955 r., Ksiądz
Prymas zapisał: "Miałbyś pełne prawo, Nauczycielu i Wodzu, użyć przeciwko
mnie wszystkich ludzi, najgorszych nawet, by stało się zadość chwale
Ojca. Wszak Ojciec-Miłość użył przeciwko Tobie Judasza, Annasza i
Kajfasza, Piłata i Heroda, kohorty żołnierzy, sług i służebnic, motłochu
ulicznego, fałszywych świadków - by się wypełniły Pisma. A Tyś to
przyjął z uległością, z zaufaniem. Za wszystko zapłaciłeś milczącą
modlitwą. Ty ´Święty, Niewinny, Niezmazany, oddzielony od grzeszników´.
- Cóż miałbym do powiedzenia w mojej sprawie? Gdybyś mnie wydał policzkującym
mnie, plwającym i bijącym, kopiącym i oczerniającym - musiałbym uznać,
że masz do tego prawo. Czyż mógłbym bronić się przeciwko Tobie? Musiałbym
uznać we wszystkim znaki Twojej woli. A w nich - powolne narzędzie,
które mam uczcić, jak całuje się krzyż Twój i gwoździe".
Przypomniał także ból Matki Bożej, która stała na Kalwarii
pod krzyżem swego Syna, ale tam "została Matką całego grzesznego,
choć odkupionego, rodzaju ludzkiego" i prosił: "Patrz na nas z tą
miłością, jaką matka każda żywi do owocu męki swojej. Matko Bolesna
- jakże jesteś dla nas Matką Radosną".
W Wielką Sobotę pozwolił sobie Prymas na Mszę św. w nadziei, "
że Kościół by na to pozwolił, w tak wyjątkowych warunkach, w jakich
się znajdujemy" - zanotował w Zapiskach więziennych.
Przytoczone tutaj wielkotygodniowe refleksje Prymasa
Tysiąclecia w Prudniku dowodzą, że również w niewoli głosił on Ewangelię
i żył Ewangelią. W duchu Ewangelii, prawdy, miłości i pokoju służył
Kościołowi i Narodowi, także i wrogom, gotów oddać całego siebie,
zgodnie ze swoim biskupim zawołaniem: Soli Deo. Niech i nas uczą
takiej służby Panu Bogu i bliźnim.
Pomóż w rozwoju naszego portalu