Głotowo - wypatrzyłam je na mapie diecezji polskich i doczytawszy z jej legendy krótką charakterystykę - Sanktuarium Najświętszego Sakramentu, Warmińska Jerozolima - postanowiłam koniecznie je odwiedzić. Trasę ułożyłam tak, by w nie najdłuższe przecież dwa zimowe dni lutego odwiedzić kilka sakralnych pereł Warmii: Gietrzwałd, Głotowo, Świętą Lipkę, Stoczek Klasztorny, a jeśli starczy czasu również Ornetę i niedaleko niej położone małe Krosno z bodaj najpiękniejszą świątynią barokową Warmii. Pogoda sprzyja mym reporterskim zamierzeniom. Piękne słońce podkreśla uroki tej ziemi, a w większości czarne, choć boczne drogi, mimo blisko 15-stopniowego mrozu pozwalają na szybkie i bezpieczne przemieszczanie się do kolejnych celów podróży.
Głotowskie krajobrazy
Ledwo co ochłonęłam po spotkaniu z przepiękną kolegiatą w Dobrym
Mieście, a już wita mnie tablica: Głotowo. Po chwili wyłania się
wieża kościoła stojącego tuż przy drodze. Wysiadam i pierwsze kroki
kieruję do kościoła. Niestety, zamknięty. Miła ekspedientka pobliskiego
sklepu objaśnia mi drogę na plebanię, do której odprowadza mnie czarny
kundelek, podskakujący z radości, że może wskazać przybyszowi drogę.
I tutaj okazuje się, że nie mam szczęścia -
ksiądz proboszcz wyjechał do Dobrego Miasta, będzie za
pół godziny. Mimo gorącego zaproszenia na równie gorącą herbatę decyduję
za całą towarzyszącą mi ekipę redakcyjną, że czas oczekiwania na
gospodarza wykorzystamy na odwiedzenie kalwarii. Nietrudno trafić,
kierowani strzałkami schodzimy ze słonecznej drogi do zatopionego
w cieniu wąwozu.
Jerozolima Warmii
Schody sprowadzają na dno wąwozu przedzielonego strumieniem.
Trudno oprzeć się urokowi tego miejsca. Stacje drogi krzyżowej, do
których doprowadza leśny dukt, zagubione są pośród drzew. Trudno
uwierzyć, że wąwóz pod kalwarię wykopano ręcznie, wykorzystując niewielki
jar ze strumykiem. Pomysł zaś powstania drogi krzyżowej zawdzięczać
możemy jednemu z mieszkańców Głotowa.
W drugiej połowie XIX wieku zamożny głotowianin Johannes
Merten udał się z pielgrzymką do Ziemi Świętej. Tam właśnie w jego
głowie zrodził się pomysł wybudowania w rodzinnej wsi kalwarii wzorowanej
na jerozolimskiej. Z podróży przywiózł znalezione na Drodze Krzyżowej
w Jerozolimie kamyczki z zamysłem umieszczenia ich w przyszłości
w wybudowanych stacjach jako relikwii. Budowę kalwarii w Głotowie
rozpoczęto 22 bądź, jak podają inne źródła, 29 lipca 1878 r. Ukończono
w 1894 r. Nie było to przedsięwzięcie łatwe, zważywszy, iż były to
dla Warmii ciężkie czasy Kulturkampfu. Jedynie determinacja Johannesa
Mertena pozwoliła na realizację tego zamierzenia. On to zakupił 7
ha gruntu pod przyszłą budowę i podarował parafii, która sama zgodnie
z prawem nie mogła go nabyć. Godna podziwu jest postawa katolickiej
ludności ówczesnej diecezji warmińskiej, która tłumnie zgłaszała
się do pracy przy budowie Drogi Krzyżowej i składała hojne datki.
Jak zanotowano, przez 16 lat budowy w pracach wzięło udział 70 tys.
ludzi. Troszczono się, by długość i nachylenie kalwarii głotowskiej
wiernie naśladowały jerozolimską Drogę Krzyżową. Nadzór nad pracami
sprawował od ich początku do swej śmierci w r. 1893 proboszcz - ks.
Ferdynand Engelbrecht, a po nim jego następca - ks. Donald Steinsohn.
18 maja 1894 r. biskup warmiński Andrzej Thiel poświęcił kalwarię
w Głotowie - 14 stacji Męki Pańskiej, Grotę Matki Bożej z Lourdes
ze źródełkiem i kaplicę Modlitwy Pana Jezusa w Ogrójcu.
Dziś, po tylu latach, zdaje mi się przez chwilę, że słyszę
odgłosy budowy i gwar tych, którzy z miłości do Boga wznosili stacje
Męki Zbawiciela. Nie, to tylko śnieg skrzypi pod nogami i cicho szemrze
strumień - głotowski Cedron. W ciszy nawiedzamy murowane z kamienia
i cegły neoromańskie i neogotyckie stacje-kaplice, z umieszczonymi
wewnątrz rzeźbami ukazującymi Mękę Chrystusa. Kiedyś w każdej z nich,
w drewnianych krzyżach znajdowały się jerozolimskie kamyki-relikwie
przywiezione z Ziemi Świętej przez Mertena. Do dziś zachowały się
jedynie w niektórych kaplicach. Cicho żegnamy Warmińską Jerozolimę.
Nasze kroki kierujemy znów ku plebanii, może dowiemy się czegoś więcej
o maleńkim, ale nad wyraz ciekawym Głotowie.
Sanktuarium Najświętszego Sakramentu
W Domu Pielgrzyma, działającym przy parafii, gości grupa rekolekcyjna,
toteż proboszcz - ks. Marek Proszek nie ma dla nas zbyt dużo czasu,
stara się ten brak nadrobić uśmiechem i zaufaniem. Wręcza mi materiały
dotyczące parafii i... klucze do kościoła.
- Ten jest od kraty, a ten od zakrystii. Gdyby trzeba
było zapalić światło, znajdzie pani przełączniki, ja też jeszcze
dobrze nie znam kościoła, bo jestem tu proboszczem od niedawna -
żartuje. Jako zakrystianka prowadzę moich towarzyszy do kościoła.
Śmiało zmierzam do zakrystii, by zapalić światło, ale zaskoczona
ilością włączników, przełączników i pokręteł, daję za wygraną. Pół
biedy, jeśli zamiast światła przy ołtarzu głównym wyłączę wieczną
lampkę, ale co będzie, kiedy na godzinę przed Mszą św. uruchomię
dzwony? W kościele dzięki słonecznej pogodzie jest wystarczająco
widno, damy sobie radę. Zanim jednak opuszczę zakrystię, zdążę się
zachwycić wiekowym, pokrytym patyną czasu lawaterzem do obmywania
rąk.
Głotowo wzmiankowane było już w 1290 r. Pierwszej lokalizacji
Głotowa dokonał biskup Eberhard z Nysy 12 marca 1313 r. W latach
1343-47 istniała tu kolegiata kapituły warmińskiej. Tym, co jednak
najbardziej rozsławiło to miejsce, to istniejące od XIV wieku sanktuarium
Najświętszego Sakramentu. Pierwszy kościół wzniesiono bowiem na miejscu
cudownego znalezienia Przenajświętszej Hostii, którą ukryto w ziemi
przed najazdem pogańskich Litwinów i Prusaków. Po wielu latach od
jej ukrycia, podczas wiosennej orki jeden z rolników odkopał na polu
kielich ze śnieżnobiałą Hostią, woły ciągnące sochę przyklęknęły
z nabożeństwem. Historię tę przedstawia jeden z fresków znajdujących
się w obecnej świątyni. Tak rozpoczął się kult Najświętszego Sakramentu
w głotowskiej świątyni i ruch pielgrzymi, który z wiekami, również
z racji dokonujących się tu licznych nawróceń i uzdrowień, potęgował
się tak bardzo, że trzeba było wybudować większą świątynię. Rozebrano
mury starego kościoła i rozpoczęto budowę nowego. 24 lipca 1726 r.
bp Krzysztof Szembek konsekrował obecną świątynię, pod wezwaniem
Najświętszego Zbawiciela, która w swej bryle jest jednonawową budowlą
barokową.
Rozglądam się ciekawie po jej wnętrzu, którego wyposażenie
ukazuje teologię Eucharystii. Wszystko tu opowiada o Najświętszym
Sakramencie: rzeźby, obrazy, ciekawe polichromie i secesyjne witraże
należące do najpiękniejszych na Warmii. Moją uwagę przykuwa ołtarz
główny z 1726 r., w scenie szczytowej którego Chrystus w znaku Monstrancji
odbiera chwałę od aniołów. Po obu stronach tej sceny, w nawiązaniu
do legendy związanej z sanktuarium, zostały wyrzeźbione dwa klęczące
woły. Żałuję, że nawet nie wiem, gdzie mam szukać w świątyni miejsca,
gdzie - jak głosi tradycja - znaleziono ukryty przed poganami kielich
z Hostią. To powód, by do Głotowa przyjechać raz jeszcze i na dłużej.
Tym razem mój czas już się kończy, jeszcze tylko zdążam wpaść w zachwyt
nad kutą w żelazie kratą kaplicy chrzcielnej, w której witrażu spostrzegam
Abrahama składającego Bogu ofiarę. Wzdycham, sprawdzając, czy dobrze
zamknęłam świątynię, i jeszcze raz, równie głośno, gdy oddając klucze,
dziękuję księdzu proboszczowi za zaproszenie na obiad. Niestety,
komu w drogę temu czas. Może następnym razem?
Parafia w Głotowie zaprasza na Godzinę Miłosierdzia Bożego
13 kwietnia br. Rozpoczęcie o godz. 16.00 Drogą Krzyżową na kalwarii.
Na pątników w Głotowie czeka również 40-osobowy Dom Pielgrzyma:
Parafia Najświętszego Zbawiciela, Głotowo 38, 11-040 Dobre Miasto,
tel. (0-89) 616-12-93, e-mail: mproszek&opoka.og.pl
Pomóż w rozwoju naszego portalu