Przerażające wiadomości nadchodzą z terenów zakażonych chorobą
wściekłych krów czy pryszczycą. Wybijane są całe stada zwierząt,
nie tylko jednostki zarażone chorobą, ale również zdrowe zwierzęta.
Wybijane są nie tylko w gospodarstwie, w którym epidemia się pojawiła,
ale w całej okolicy. Tak dzieje się w Europie Zachodniej, tak też
było w Wielkopolsce z powodu pojawienia się tam wściekłego jenota,
gdy dokonano zagłady kilkudziesięciu zdrowych psów z całej wioski,
nawet tych, które były szczepione. O zgrozo!
Nic dziwnego, że tak dalekie posunięcia władz weterynaryjnych
budzą zdrowy sprzeciw u rolników i innych właścicieli zwierząt, a
nawet zwykłych ludzi, którym nie w głowie zabijać chore zwierzęta,
ale je leczyć. Chyba to jakieś ślady jeszcze hitlerowskiej eugeniki,
która jedynie w rasie nordyckiej widziała zdrową część ludzkości,
a inne skazała na zagładę. Przecież to już dochodzi do demonicznych
rozmiarów unicestwienia zwierząt.
Z racji moralnych uzasadnione są więc pytania:
- Czy rzeczywiście trzeba sięgać aż po tak drastyczne
metody zwalczania epidemii?
- Czy służby weterynaryjne nie mają już innych możliwości?
- Czy nie da się jednostek zdrowych odpowiednio zaszczepić
przeciw tym chorobom?
- Czy brak jest na to pieniędzy w budżecie?
- Czy gospodarz, który chce leczyć swoje zwierzęta na
własny koszt, nie ma prawa tego czynić w imię przesadnego bezpieczeństwa
sanitarnego?
- Czy gdyby z dobrowolnych składek obywateli powstał
Fundusz Obrony Zwierząt, miałby on szanse skutecznie zapobiec masowej
zagładzie tych istot?
- Czy nie liczą się też racje ekonomiczne, bo zagłada
zwierząt prowadzi do upadłości wielu gospodarstw i rodzin hodowców?
Te i inne jeszcze pytania rodzą się w duszy człowieka,
gdy słyszy o zagładzie tysięcy sztuk zwierząt. A kiedy człowiek zabije
już wszystkie podejrzane wokół siebie żywe istoty, to co go powstrzyma
przed własnym unicestwieniem? Czy taka mała apokalipsa nie zapowiada
tej ostatecznej? Czy w tym wszystkim nie ma na dnie jakiejś szatańskiej
nienawiści do wszystkiego, co cieszy się życiem? Gloria Dei - vivens
homo (Chwałą Bożą - żyjący człowiek) - pisał św. Ireneusz z Lyonu
pod koniec II wieku. Możemy powiedzieć, że każda istota żywa jest
ku chwale Pana Boga. Broniąc życia zwierząt, bronimy naszego życia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu