Reklama

Minął tydzień

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Cnotę miłuj i godność, bo tym państwa stoją,
Kiedy dobrzy są w wadze, a źli się zaś boją. (...)
A nawięcej tego strzeż, abyś na urzędy 0
Łakomych ludzi nigdy nie sadzał, bo kędy
Sprawiedliwość przedajna, tam przeklęctwo wielkie,
A u Boga niewinnych ważne prośby wszelkie.
(Jan Kochanowski, "Satyr albo Dziki mąż")

Adwent

Od jutra w pięknej liturgii adwentowej nasze kościoły rozbrzmiewać będą tzw. wielkimi antyfonami. Syntetyzuje się w nich nadzieja mesjańska wyrażana na kartach Pisma Świętego w różnych momentach historii zbawienia. Metaforyczne określenia Mesjasza były swoistą litanią prośby do Boga Ojca, by wreszcie spełniła się Protoewangelia czasu nocy grzechu pierworodnego. To wówczas, kiedy oczy naszych prarodziców zaćmione zostały goryczą przegranej z podstępem szatana, wypowiedział Bóg słowa nadziei o Niewieście, która przez swoje bezwzględne posłuszeństwo woli Boga i uległość Duchowi Świętemu stanie się narzędziem Najwyższego przynoszącym w swym łonie światło, które skruszy mroki grzechu.
Przez lata historii Narodu Wybranego powracały te nuty wspomnień wydarzeń z Raju i prorocy ubierając je w słowa natchnione wołali do Boga, aby wreszcie naród kroczący w ciemnościach ujrzał spełnienie obietnicy Ojca, spojrzał na świat oczami rozjaśnionymi Światłością wielką.
Wsłuchując się w te piękne antyfony, starajmy się je przeżywać na nowo, jako osobistą modlitwę o przejrzenie, o zrealizowanie się nadziei w naszym osobistym życiu. Adwent wszak się nie skończył eschatologicznie. Wprawdzie w historii Zbawienia Bóg wywiązał się ze swojej obietnicy, to jednak jest ta druga przestrzeń, która zależy od nas samych.
W tym historycznym przyjściu Mesjasza okazało się, że obiektywny fakt nie spełnił pragnień ludzkiego serca, o ile ono nie przyjęło z prostotą pasterzy i pokorą Mędrców owej prawdy. Nie wszyscy od tamtego momentu wrócili inną drogą do swojej Ojczyzny. Ta inna droga to trakt określony przykazaniem miłości ogłoszonym przez Emmanuela - Boga z nami.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Punkty zapalne świata

Z wielkim niepokojem śledzimy tragedie dotykające raz po raz ludzi, którzy zamieszkują Ziemię Świętą. Pierwsza niedziela tegorocznego Adwentu była wprost hekatombą ludzkiego cierpienia. Politycy mają usta pełne deklaracji, a tymczasem czyny wskazują na obojętność wobec ludzkiej niedoli. Bogata nacja, posiadająca wsparcie wielkiego kapitału międzynarodowego, znajduje usprawiedliwienie wielkich mocarstw dla swej kolonialnej polityki. Nie można obojętnie patrzeć na śmierć niewinnych dzieci, ale także nie wolno lekceważyć determinacji ludzi, którym z dnia na dzień zabiera się kolejne skrawki ziemi, pozbawia pracy i medialnie pokazuje jako bezmyślnych terrorystów. W tym przypadku trudno ludzką niedolę zamknąć w nośnym dziś słowie "terrorysta". Trzeba poważnie zastanowić się nad przyczynami, dla których młodzi ludzie, mężczyźni i kobiety, zostają doprowadzeni do stanu aktów samobójczych. Świat o tym wie, że to nie żaden terroryzm. To ludzka determinacja wywołana obojętnością wielkich i bogatych tego świata na biedę i widmo śmierci głodowej, na podeptanie prawa do własnego państwa i zwyczajnej ludzkiej godności.
Kolejny już rok miejsce narodzenia Jezusa nie zabrzmi pieśniami wesela i nie napełni się gestami pokoju. Poetycka wizja Wieszcza o Jezusie, który nie narodził się w ludzkim sercu, nabiera bardzo realnych, tragicznych kształtów.
Wydarzenia z Ziemi Świętej rezonują jako kontynuacja tego wołania biednego świata o zwrócenie uwagi na ich niedolę w umęczonym narodzie afgańskim. Kolejne tysiące zrzuconych bomb (jak na ironię zrzucanych razem z tzw. humanitarną pomocą), coraz liczniejsze ofiary wśród ludności cywilnej, w tym szczególnie bolesne kalectwa i śmierć dzieci, kwitowane są zaiste barbarzyńskim stwierdzeniem, mającym przekonać świat o sukcesie akcji - oto w Afganistanie wolni ludzie golą brody, a kobiety mogą się fotografować. To oczywiste, że nie można obojętnie patrzeć na religijny szowinizm. Pozostaje jednak pytanie, czy trzeba było tylu ofiar, aby doprowadzić do takich groteskowych sukcesów. Historia dyplomacji ostatnich lat zna doskonale przykłady, że większe sukcesy odnoszono przez działania mediacyjne, pewne posunięcia gospodarcze.

Reklama

Polskie sprawy

Polska, która uwolniła się od komunizmu, zyskała tę wolność właśnie dzięki takim działaniom. Wcześniejsze ofiary nie zostały zmarnowane, nie przynosiły jednak wolności. W pewnym momencie niemożliwe stało się faktem przez rozumną politykę Zachodu. Pozostaje problem, jak wykorzystaliśmy ten dar wolności, czy tylko od nas zależało jego godne wykorzystanie? Jak spożytkowaliśmy ten dar Boga, wysiłków wielu ludzi, głównie Ojca Świętego? Dziś na scenie politycznej pojawiają się ludzie, którzy kiedyś niszczyli wszelkie usiłowania mające na celu demokratyzację życia w Polsce. Okazuje się, że gruba kreska była dla nich azylem, niemal jak immunitet poselski. Przeczekali parę lat i dziś pojawiają się na pierwszych stronach gazet, z ustami pełnymi okrągłych słów szafują dziedzictwem, które dalej jest im obce. Szerzy się polityka, jak z Sienkiewiczowskiej powieści W pustyni i w puszczy. Kali ma zawsze rację. Kiedy za czasów rządów poprzedniej koalicji pan Lepper przeprowadzał demontaż państwa, dzisiejsi decydenci podtrzymywali go na "duchu". Dziś rzekomi obrońcy kultury politycznej sprawą niezrównoważonego polityka próbują epatować opinię publiczną, starając się w ten sposób ukryć poważne nieuczciwości, których dopuszczają się na międzynarodowych gremiach. W tym swoim porywczym zapędzie już nawet nie dostrzegają, że zaczyna to być śmieszne. Przypomnijmy - po wyborach Jan Nowak-Jeziorański określił wspomnianego polityka bardzo mocnymi słowami i wyraził niepokój, że polski parlament zapełni się "chamskimi zachowaniami". Jak pamiętamy, gazety codzienne na pierwszych stronach cytowały to oświadczenie. Jakoś dziwnie, że żaden autorytet, jak chociażby pan Małachowski, tak familiarnie przepraszający byłego premiera i jego rodzinę za doznane przykrości, nie zareagował świętym gniewem, że oto obraża się polityka wybranego w "demokratycznych" wyborach. Więcej, SLD niepomna słów promowanego przez siebie "autorytetu" zdecydowała, że Lepper został wicemarszałkiem Sejmu.
Kiedy stało się to, co się stało, salonowcom także puściły nerwy. Nie wypada wszak, aby ułożony minister spraw zagranicznych, mający wlaną wiedzę o potrzebnych działaniach na forum Unii, określał przeprosiny jako zachowanie łajdackie. Nikt nie protestuje. Źródła moralności wiedzą wszak, co robią.
Do tej karczemnej awantury, rozgrywanej na oczach społeczeństwa, któremu próbuje się przypisać rolę bezrozumnych bywalców pubów, mamy stosunek bardzo osobisty. Przed rokiem antyklerykalna Gazeta Wyborcza rozpętała akcję pomówień i oszczerstw wobec jednego z księży przemyskiej diecezji. Prokuratura uczciwie rozpoczęła śledz-two. To za mało. Zaczęto żądać, aby biskup, niezależnie od wyników dochodzenia, usunął księdza z parafii. Wniosek złożyła w prokuraturze żona księdza greckokatolickiego, której zeznania podważono, uznając je za zmanipulowane. Uznano również za uprzednio "przygotowane" zeznania dzieci rzekomo molestowanych i w konsekwencji prokurator zamknął dochodzenie, uznając brak podstaw do postawienia księdza w stan oskarżenia. Jakaż to "klęska" dla uplanowanej strategii antyklerykalnej. Tym razem atak się nie udał. Trzeba będzie poszerzyć grono "obrońców" i uruchomić naciski środowisk oraz kół zagranicznych, tworzyć lub wciągnąć istniejące komitety międzynarodowe, podtrzymywać rozłam wśród samych księży i wyznawców Kościoła katolickiego, promowany rękami żony księdza greckokatolickiego. Ale czy tu naprawdę chodzi o ochronę dziecka, skoro za nieważne uznano odrzucenie faktu samego przestępstwa? Nawet bez stwierdzenia faktów można dziś bezkarnie oskarżać księży i Kościół.
Zachowania ministrów, posłów i marszałków są faktami. Widzieli je telewidzowie. Bluźnierczą wystawę w Brukseli oglądały setki ludzi, ale tu nie ma obrońców nawet dobrego smaku.
Za krzywdzonymi upomni się inny Sędzia Sprawiedliwy, nie mający względu na osobę. Krzywdy zadane spadną na krzywdzących. Adwent zachęca, aby zawrócili z drogi kłamstwa.

Reklama

Cena ludzkiego życia

W dobie walki o godność człowieka depcze się ją od chwili poczęcia i aborcyjne zabójstwo nazywa się prawem do wolności. W prywatnej klinice, mimo odmiennego stanowiska prezydenta USA, sklonowano ludzkie zarodki. Po ujawnieniu tej informacji ukazały się oświadczenia innych naukowców, którzy pomniejszając wyniki amerykańskich manipulatorów nad człowiekiem, chełpią się, że oni mają
jeszcze lepsze wyniki, ale na razie ich nie ujawniają. Pewnie uczynią to wtedy, kiedy pewna będzie możliwość manipulowania ludzkimi embrionami, ludzkim życiem.
Stolica Apostolska potępiła klonowanie ludzkich embrionów jako wyraźną manipulację życiem. Człowiekiem jest się bowiem od pierwszej chwili poczęcia. Widać tu, jak istnienie ludzkości staje dziś nad przepaścią.
A o istniejące ludzkie życie, o człowieka biednego nie bardzo się troszczymy. Pierwszego grudnia obchodziliśmy dzień walki z AIDS. Medialnie bardzo nagłaśniany temat ujawnił, jak daleko odeszliśmy od Tajemnicy Życia, które ujawniło się światu w maleńkim Betlejem.
Manipulacja wiedzą i świadomością postępuje dalej i usłyszeliśmy, że wszystkiemu może zaradzić prezerwatywa. Wielkie kłamstwo, oszustwo na oczach miliardów ludzi. Już dawno uczciwi naukowcy dowiedli, że to nie jest obrona, a jedynie surogat, na rozpowszechnianiu którego zależy wielkim firmom. Powrót do moralności, do małżeńskiej wierności i czystości przedmałżeńskiej dają nadzieję zatrzymania tej choroby, która wkrótce może się okazać groźniejsza niż największe wojny. Nie jest tajemnicą, że zaprzestano badań nad leczeniem AIDS w bardzo określonym celu - by wyludnić Czarny Ląd, gdzie ta choroba już niszczy całe wioski i pozostawia po sobie jałową, niezamieszkaną ziemię. Świadectwo biskupa z Botswany przytoczone podczas Synodu Biskupów było bardzo wymowne.

Świąteczna radość serc

Rekolekcje biskupów na Jasnej Górze to coroczna okazja do wspólnych modlitw, rachunku sumienia i spowiedzi świętej. Chlubą każdych rekolekcji ( także biskupich) są kolejki do konfesjonałów. Dopóki one nie znikną, nie zgasną światła nadziei zapalone przy grobie Zmartwychwstałego Pana. Nasz tegoroczny rekolekcjonista ujawnił swoją wiarę i budował nas miłością do Kościoła, w którym żyje Słowo Boże, a pierwszym nauczycielem jest Jan Paweł II.
Za tydzień Święta. Chrystus narodzi się w wielu sercach. Już czas Adwentu przyniósł, jak mam nadzieję, twórcze przemiany w ludzkich sercach. On, Król Wszechświata, zwycięży. Tego możemy być pewni. Potrzeba wzorem Apostołów i tylu świętych zawierzyć Mu swoje życie, oddać się na służbę Jego Konstytucji z Góry Błogosławieństw.
Z tej Góry, z posłuchania u Jezusa zeszli w minionym tygodniu członkowie Akcji Katolickiej zebrani w Poznaniu na swym Kongresie. W swoim przesłaniu napisali: "W czasie, kiedy sytuacja społeczna, kulturalna i polityczna nie dają zbyt wielu powodów do radości, a sprzyjają raczej przygnębieniu, pragniemy dzielić się z wszystkimi naszymi braćmi i siostrami tą właśnie radością wewnętrzną, wypływającą z żywej i autentycznej wiary. Wiara jest źródłem radości pokonującej każde przygnębienie". Po czasie intensywnej formacji przychodzi czas na działanie. Chciałbym, aby w szeregi tej wspólnoty wiary wstępowali ludzie czynu, mający świadomość i wyczucie odpowiedzialności za kulturę i życie społeczne. Niech do Akcji wstępują działacze sportowi, którzy swoim cichym po ludzku, ale mocnym wiarą głosem leczyliby sport, boiska i stadiony przez wprowadzanie ducha ascezy i kultury bycia. Pole jest wielkie. Robotników też nie brakuje.
Świąteczną radość serc niech umocni świadomość owoców dobra dokonanego dla Jezusa, który rodzi się i żyje w drugim człowieku.

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zwykła uczciwość

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 3

[ TEMATY ]

Ks. Jarosław Grabowski

Piotr Dłubak

Ks. Jarosław Grabowski

Ks. Jarosław Grabowski

Duchowni są dziś światu w dwójnasób potrzebni. Bo ludzie stają się coraz bardziej obojętni na sprawy Boże.

Przyznam się, że coraz częściej w mojej refleksji dotyczącej kapłaństwa pojawia się gniewna irytacja. Pytam siebie: jak długo jeszcze mamy czuć się winni, bo jakaś niewielka liczba księży dopuściła się przestępstwa? Większość z nas nie tylko absolutnie nie akceptuje ich zachowań, ale też zwyczajnie cierpi na widok współbraci, którzy prowadzą podwójne życie i tym samym zdradzają swoje powołanie. Tylko czy z powodu grzechów jednostek wolno nakazywać reszcie milczenie? Mamy zaprzestać nazywania rzeczy w ewangelicznym stylu: tak, tak; nie, nie, z obawy, że komuś może się to nie spodobać? Przestać działać, by się nie narazić? Wiem, że wielu z nas, księży, stawia sobie dziś podobne pytania. To stanie pod pręgierzem za nie swoje winy jest na dłuższą metę nie do wytrzymania. Dobrze ujął to bp Edward Dajczak, który w rozmowie z red. Katarzyną Woynarowską mówi o przyczynach zmasowanej krytyki duchowieństwa, ale i o konieczności zmian w formacji przyszłych kapłanów, w relacjach między biskupami a księżmi i między księżmi a wiernymi świeckimi. „Wiele rzeczy wymaga teraz korekty” – przyznaje bp Dajczak (s. 10-13).

CZYTAJ DALEJ

Bóg pragnie naszego zbawienia

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 12, 44-50.

Środa, 24 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Prezydent: W expose szefa MSZ znalazło się wiele kłamstw, manipulacji i żenujących stwierdzeń

2024-04-25 11:13

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

PAP/Radek Pietruszka

W wypowiedzi szefa MSZ znalazło się wiele kłamstw i manipulacji - ocenił w czwartek w Sejmie prezydent Andrzej Duda, komentując informację szefa MSZ Radosława Sikorskiego dotyczącą kierunków polityki zagranicznej. Podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.

Prezydent powiedział, że "nieco ze zdumieniem i dużym rozczarowaniem" przyjął zwłaszcza początek wystąpienia szefa MSZ. Według niego po pierwszych słowach Sikorskiego o wspólnym budowaniu polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, "nastąpił atak na politykę, która była prowadzona przez ostatni rząd w ciągu poprzednich ośmiu lat".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję