Na przystanku stała grupka młodych ludzi, prowadzących ożywioną
dyskusję. Było zimno, z ust wydobywały się obłoki pary, lecz nie
robiło to na nich najmniejszego wrażenia. Tylko jeden chłopak, przytupując
nogami, powiedział, że dłużej takiego zimna nie wytrzyma.
- Jakie zimno?! - odezwał się drugi chłopak, ściszając
nieco walkmana. - Jest super.
- Nie mówi się super, tylko odjazdowo - zwrócił uwagę
wysoki chłopak, który wyglądał na starszego od pozostałych.
- Odjazdowo albo odlotowo - to mówiły takie wapniaki,
jak ty, parę lat temu - odparł chłopak z walkmanem. - Teraz się mówi:
super albo ekstra. Trzeba być na czasie, koleś.
Wysoki chłopak wzruszył ramionami i zaciągnął się papierosem.
Po chwili odwrócił się do młodszych kolegów i powiedział:
- To co, robicie jakąś balangę na sylwestra?
Chłopcy roześmiali się i zaczęli tłumaczyć:
- Facet, nie mówi się balanga, tylko impreza. Używasz
jakiejś drętwej mowy, co ty, z muzeum uciekłeś czy co?
- Jak to? Nie mówi się już balanga? - wysoki chłopak
spytał stojącą obok dziewczynę.
- Dokładnie - odparła bez namysłu.
- Jak to dokładnie? Dokładnie tak czy dokładnie nie?
- pytał wysoki chłopak mocno już zdezorientowany.
- Gdzie on się uchował? - dziwili się młodzi ludzie.
- Przecież wszyscy wiedzą, że "dokładnie" znaczy tak, a nie co innego.
- On w ogóle nie tryka motywu - dodała dziewczyna.
- Tylko nie mówcie mi, że nic nie jarzę - denerwował
się wysoki chłopak.
- No co on wyskoczył z tym jarzeniem? - zaśmiała się
dziewczyna. - Może powiesz zaraz, że kumasz? Tak już się dawno nie
mówi. Ile razy mam ci mówić?
Wysoki chłopak zamilkł, spuścił głowę i zaczął nerwowo
chodzić wzdłuż przystanku, nie mogąc znaleźć wspólnego języka ze
swoimi młodszymi o kilka klas kolegami.
- Dlaczego mówicie tylko super albo ekstra? - do młodych
ludzi zwrócił się mężczyzna w średnim wieku. - Przecież w języku
polskim jest tyle innych słów. Można powiedzieć: wspaniale, pięknie,
nadzwyczajnie, nieprawdopodobnie albo rewelacyjnie.
- Ale pan robi ludziom wodę z mózgu - zauważyła dziewczyna.
- Dlaczego używać tylu słów, jak można dwóch. To ułatwia życie.
- Można, tylko po co? - odparł mężczyzna. - Im człowiek
ma bogatszy język, tym więcej rozumie z tego, co widzi. Powiedziałbym
nawet, że po prostu więcej widzi.
- Jak to można więcej widzieć? - zdziwił się chłopak
z walkmanem. - Przecież każdy widzi to samo, bez względu na to, czy
mówi super, czy, jak pan to powiedział - wspaniale. Każdy ma przecież
takie same oczy. No nie?
- Tak się panu tylko wydaje. Jeśli ktoś mówi: bardzo
dobrze, wspaniale, pięknie, rewelacyjnie itd. - to opisuje trzy różne
stany emocjonalne, choć wszystkie są pozytywne. A jak ktoś ogranicza
swój język tylko do super i ekstra, to też tylko tyle potrafi odczuwać.
Widzi płasko jak żaba - wyjaśniał mężczyzna.
- Co za ekstra fizolofia - powiedział chłopak z walkmanem.
- Mówi się filozofia, a nie fizolofia .
- Nie bądź pan taki detalista. I tak, kto chce, to tryka,
co nawijam. No nie? - zapytał chłopak retorycznie.
- Gdzie wyście się tego nauczyli? - dziwił się mężczyzna.
- No przecież w szkole nasi nauczyciele tak mówią. Zwłaszcza
ci młodsi. Niech by spróbowali mówić inaczej, to nikt by ich nie
chciał słuchać. Nawet nam w ten sposób lektury opowiadają na lekcjach
polskiego, bo przecież przy takim poplątanym języku nikt by nie zajarzył,
o co chodzi. Tak nam niedawno belferka "Lalkę" tłumaczyła jakiegoś
Niemca...
- Chyba Prusa? - poprawił mężczyzna.
- No tak. Prusa - ciągnął chłopak. - Rozchodziło się
o to, że jakiś biznesmen startował do jakiejś dzianej laski, a ona
mówiła: bujaj wory facet. No, czyli żeby spadał. Tłumaczę, żebyś
pan zaskoczył, o co chodzi. Nikt w klasie nie trykał tego motywu,
dlaczego on zawziął się tylko na tę laskę, przecież było tyle innych.
A poza tym dzisiaj żadna laska by się tak głupio jak ta "Lalka" nie
zachowywała. Na szmal przecież wszystkie lecą. Dobrze mówię?
Mężczyzna nacisnął kapelusz głębiej na głowę i poszedł
przed siebie, nie czekając na autobus.
Pomóż w rozwoju naszego portalu