JERZY PAWLAS: - Rząd przyjął 40 mld złotych deficytu. Konstrukcja budżetu była więc określona. Niemniej nie znaleziono innego pomysłu, jak tylko nakładanie większych podatków na obywateli i redukowanie sfery socjalnej.
PROF. ADAM BIELA: - Tegoroczny budżet świadczy o braku pomysłów na zwiększenie dochodów państwa. Moim zdaniem, zakładany deficyt będzie jeszcze większy, ponieważ nie uwzględniono faktycznych wydatków z budżetu państwa na rosnące bezrobocie i społeczne skutki tego zjawiska.
- 70% budżetu na 2002 r. to wydatki sztywne, przeważnie o charakterze socjalnym - tak jakby rolą państwa było dzielenie biedy. Nie widać prób reformowania czy racjonalizacji wydatków państwa.
- Jak na razie - racjonalizacja wydatków państwa polega na pomysłach zabierania społeczeństwu tego, co jest traktowane jako standard w cywilizowanych krajach. Redukuje się więc zasiłki porodowe, rodzinne i urlopy macierzyńskie, likwiduje zasiłki przedemerytalne, zamraża zasiłki dla bezrobotnych. W konsekwencji przyjęcia takich rozwiązań nastąpi degradacja cywilizacyjna społeczeństwa, zostanie przekroczona bariera zagrożenia cywilizacyjnego.
- Skończyło się zasilanie budżetu z rabunkowej prywatyzacji majątku państwowego. Jak zwiększyć dochody państwa?
- Efektywnym sposobem zwiększenia dochodów państwa
może być promocja rodzimej gospodarki, rozwijanie małych i średnich
firm, poprzedzone stworzeniem dla nich odpowiedniego otoczenia prawnego.
Reanimacja upadłych i likwidowanych zakładów pracy przysporzy nowych
miejsc pracy, podobnie jak rozwój szerokiego asortymentu usług związanych
z rzemiosłem, doradztwem gospodarczym i prawnym, jak również promocją
przedsiębiorczości i marketingiem, na które będzie coraz większe
zapotrzebowanie.
W społecznościach lokalnych trzeba będzie znaleźć rozwiązania,
które zapewnią miejsca pracy. W niektórych gminach bezrobocie przekracza
już granice bezpieczeństwa społecznego.
- Mówimy o zwiększaniu produkcji, a tymczasem eksport jest wciąż nieopłacalny...
- Dopóki będzie nadwartościowa złotówka, to zwiększanie produkcji eksportowej będzie przynosić straty. Dogmatyczny kurs monetarny knebluje rozwój gospodarki kraju.
- Mamy więc do czynienia z sytuacją klinczową - nie opłaca się zwiększać produkcji, bo nie ma możliwości eksportu?
- To absurd ekonomiczny, ale taka jest właśnie polityka sztywnego monetaryzmu, realizowana przez zespół Leszka Balcerowicza.
- Tegoroczny budżet spowoduje, że biedni będą jeszcze biedniejsi, ale zamożnym nie ubędzie. SLD reklamował się wrażliwością społeczną, a jest partią PRL-owskich i transformacyjnych dorobkiewiczów.
- Główny ciężar utrzymania państwa będzie spoczywał na barkach ludzi posiadających jeszcze pracę i emerytów, którzy odprowadzają podatki do budżetu. Natomiast nadal nie będą płacić podatków firmy zagraniczne, transferujące zyski do swych krajów. Gdy podczas posiedzenia Senatu pytałem ministra Belkę, jak zamierza rozwiązać tę kwestię, odpowiedział, że pracuje nad problemem. Jak na razie nie widać rezultatów.
- Zastanawia - wobec rządowych deklaracji o zapewnieniu bezpieczeństwa obywatelom - że to właśnie ministrowie sprawiedliwości i spraw wewnętrznych zgłosili największe oszczędności w swych resortach.
- Jak sięgam pamięcią, zawsze brakowało pieniędzy na te resorty. Niemniej oszczędzanie na bezpieczeństwie obywateli oznacza wzrost przestępczości.
- Największe cięcia poczyniono w instytucjach, w których władze obsadzała koalicja AWS-UW. O ile jednak można zrozumieć ograniczenie możliwości działania IPN (po co ujawniać totalitarne osiągnięcia komunistów czy NIK-u), mniej kontroli wydatkowania budżetowych pieniędzy, to dlaczego mają cierpieć dzieci, skoro fundusze Rzecznika Praw Dziecka zredukowano o 35%?
- Te decyzje mają posmak szykan o charakterze politycznym. Jednak ważniejsza jest inna konstatacja. Oto mamy budżet, który nie rozwiązuje podstawowych problemów makrogospodarczych. Taką kwestią jest wzrost bezrobocia czy nieopłacalności eksportu. Tymczasem w budżecie nie ma żadnych systemowych pomysłów na powstawanie nowych miejsc pracy. Stąd też musimy być świadomi, że tegoroczny budżet posunie kraj ku przepaści gospodarczej. Teraz już nie ma czego sprzedawać, więc nie ma czym łatać dziury budżetowej. Widzą to nawet zwolennicy liberalnej prywatyzacji. Wysuwa się więc pomysły, by nakładać obciążenia podatkowe na zabawki dla dzieci.
- Najmniej cięć jest w Kancelarii Sejmu - tylko 0, 4%; w Kancelarii Prezydenta - 3,7%. Jak mówił niegdyś Jerzy Urban - rząd sam się wyżywi. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że właśnie ekipa Millera wróciła do tradycji dożywiania urzędników państwowych i ich gości tak zwanymi wstawkami.
- Są to zwyczaje rodem z PRL. Kosmetyczne cięcia w funduszach władz państwowych mają przesłonić fakt, że biurokracja i elity polityczne nadal żyją ponad stan, przy wzrastającej nędzy społeczeństwa.
- Zapewniono hojne dofinansowanie stołecznego metra i remontu wiaduktów kosztem funduszy przewidzianych na kontrakty wojewódzkie. Znów cały naród buduje stolicę, która - niestety - bije rekordy biurokracji, marnotrawstwa i korupcji.
- Chcę przypomnieć, że - przykładowo - w kontrakcie dla województwa lubelskiego obcięto ze 120 milionów złotych aż 100. Kontrakty wojewódzkie - to programy gospodarcze, które miały stworzyć infrastrukturę umożliwiającą rozwój lokalnej gospodarki. Skala zagrożenia gospodarczego tzw. ściany wschodniej jest zastraszająca. Na mapach planistów nie ma żadnych programów poprawy infrastruktury drogowej. Jeżeli do tej części kraju nie można dojechać, to nie będzie tam żadnego życia gospodarczego. Zwiększy się natomiast bezrobocie.
- Biedni podatnicy utrzymują kosztowne państwo, które nie zapewnia im podmiotowości gospodarczej, nie szanuje własności. Czy mogą wybić się na niezależność od państwowej biurokracji, choćby rozwijając aktywność gospodarczą na poziomie lokalnym?
- Jest to wykluczone, ponieważ utrudnia się obywatelom nawet realizację istniejących ustaw, które dają własność mieszkań bądź przekształcenie wieczystego użytkowania ziemi w prawo własności. Własność prywatna obywateli mogłaby stanowić podstawę do gospodarowania kapitałem. Pozbawienie obywateli własności powoduje postępującą degradację gospodarczą. Tymczasem na wsi, w gminie czy dzielnicy można podejmować własne przedsięwzięcia gospodarcze - czy to jako inicjatywy rodzinne, sąsiedzkie, czy jako spółki prawa handlowego. Można reanimować upadające przedsiębiorstwa, spółki skarbu państwa czy też byłe spółki barterowe słynnych Narodowych Funduszy Inwestycyjnych. Te ostatnie są przykładem pomysłu rodem z mroków ignorancji ekonomicznej, a także konsekwencją zupełnej niefrasobliwości i braku wyobraźni. To kuriozum skonstruowali ci sami ludzie, którzy są autorami tegorocznego budżetu.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu