Przed Sądem Okręgowym w Łomży rozpoczął się 9 kwietnia br.
proces przeciwko dwójce lekarzy z miejscowego szpitala. Pozwali ich
do sądu rodzice niepełnosprawnego dziecka. Zarzucają im, że nie skierowali
kobiety na badania prenatalne, a tym samym pozwolili żyć małemu pacjentowi.
Lekarze przyznają: owszem, matka zażądała, ale nie badań, tylko zabicia
dziecka. Poza tym choroby dziecka - hypochondroplazji nie da się
wykryć w tego rodzaju testach. I wreszcie kobieta, ignorując zalecenia
lekarskie, a tym samym zdrowie własnego dziecka, nie stawiła się
nawet na jedno badanie USG.
Tego jednak nie dowiedzieli się czytelnicy Gazety Wyborczej.
Autorka artykułu pt. Źle urodzona konsekwentnie przemilczała powyższe
informacje.
Rodzice twierdzą, że gdyby o chorobie wiedzieli wcześniej,
nie zgodziliby się na urodzenie dziecka. Domagają się od szpitala
1 mln 380 tys. zł odszkodowania.
Dziewczynka przyszła na świat w Szpitalu Wojewódzkim
w Łomży w 1999 r. z wadą genetyczną (hypochondroplazja) - podobnie
jak jej starszy brat. Objawy tej choroby to m.in. deformacja i bóle
stawów.
Jeden z oskarżonych lekarzy, dr Leszek Poppe, twierdzi,
że kobieta od samego początku chciała dokonać tzw. aborcji. "Pani
Barbara przyszła do mnie 5 marca 1999 r. Była wtedy w piątym tygodniu
ciąży. Powiedziała mi, że chce usunąć ciążę, bo ma do tego prawo.
Odmówiłem. Wtedy nasza rozmowa stała się bardzo nieprzyjemna" - powiedział
dr Poppe.
Po kilku odmowach - zdaniem lekarza - pacjentka zażądała
wykonania badań genetycznych płodu. Dr Poppe twierdzi, że - według
specjalistów - hypochondroplazji we wczesnym etapie życia dziecka
nie wykryje żadne badanie genetyczne, a jedynie badanie USG po 20.
tygodniu ciąży. Lekarz zalecił systematyczną kontrolę nienarodzonego
dziecka. Pacjentka - lekceważąc zalecenia - ani razu nie pojawiła
się w poradni konsultacyjnej szpitala. W siódmym miesiącu ciąży wykonała
badania genetyczne w Białymstoku, które, wykazały, niestety, że dziecko
jest chore. Po urodzeniu się dziewczynki rodzice złożyli doniesienie
do prokuratury o niedopełnieniu obowiązków przez lekarzy łomżyńskiego
szpitala.
Sprawa trafiła również do Izb Lekarskich, ale wszędzie
była umarzana. Rodzice wytoczyli więc lekarzom i Szpitalowi Wojewódzkiemu
w Łomży sprawę cywilną o odszkodowanie.
"Nie tylko przykre, ale wręcz obrzydliwe jest zarabianie
na nieszczęściu. Nie można próbować budować własnego szczęścia np.
zabijając swoje dziecko. Nie można dzięki śmierci własnego dziecka
fundować sobie jakichś dóbr materialnych" - powiedział biskup łomżyński
Stanisław Stefanek, komentując zaistniałą sytuację. Ksiądz Biskup
podkreślił również, że nabyta pierwotna wartość człowieka, jaką jest
życie, stanowi wartość nietykalną, daną nam przez Boga, a nie przez
drugiego człowieka. "W tym miejscu pozwolę sobie użyć mocnego słowa:
jest to najbardziej obrzydliwy handel!" - powiedział Ksiądz Biskup.
Pomóż w rozwoju naszego portalu