Jan Pospieszalski wypowiedział się dla KAI w sprawie dwóch
reklam, które wywołały powszechne oburzenie. Na jednej z nich, opatrzonej
hasłem "numer z gejami", umieszczono zdjęcie dwóch mężczyzn z pejczem,
na drugim roznegliżowana kobieta zapowiada "pobicie seksualnego rekordu
Polski". "To wygląda trochę tak, jakby ktoś sprawdzał, na ile my
jeszcze pozwolimy" - twierdzi Pospieszalski.
Zdaniem Pospieszalskiego, przez pokazywanie takich rzeczy
na billboardach, na które codziennie patrzą dzieci idące do szkoły
czy ludzie wychodzący z kościoła, następuje "rozmontowanie poczucia
wstydu". "Wstyd jest naturalnym i subtelnym mechanizmem obronnym,
jakim posługuje się nasze sumienie. Ta tkanka jest bardzo delikatna,
zniszczonej nie da się odbudować. To sprawia, że później jesteśmy
podatni na różne ´syfy´ i zatrucia. Tracimy swoją wrażliwość" - dodaje.
Przypomina, że pornografia wywołuje potrzebę coraz mocniejszych doznań. "
To jest choroba, patologia" - zaznaczył.
Według Pospieszalskiego, nie można stać z założonymi
rękami i udawać, że nic złego się nie dzieje. Można temu skutecznie
przeciwdziałać. "Zobaczyłem jedną z tych reklam na billboardzie,
który stoi na boisku szkolnym. Zadzwoniłem do kuratorium. Bardzo
szybko plakat został zaklejony. Tutaj akurat złapałem ich na spalonym,
popełnili błąd, posunęli się za daleko. Mój znajomy ma interweniować
w sprawie plakatów znajdujących się przed jednym z kościołów oraz
przy domu dziecka" - mówi Jan Pospieszalski.
Program "Studio Otwarte - Cybernetyki 7",prowadzony
przez Jana Pospieszalskiego, emitowany we wtorek 16 kwietnia br.
o godz. 22.25 w Telewizji PULS, dotyczył właśnie przekraczania kolejnych
granic w obyczajowości i był powtórzony w sobotę 20 kwietnia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu