Zbrodnie Izraela
Postkomunistyczne Wprost w numerze z 21 kwietnia zamieszcza
jeden z najbardziej niemądrych tekstów ostatnich lat. Były sekretarz
KC PZPR, redaktor naczelny Wprost - Marek Król we wstępniaku Jestem
Izraelczykiem deklaruje z emfazą: "Wstyd mi, kiedy poważni politycy
zachodnioeuropejscy grożą Izraelowi sankcjami gospodarczymi. Wstyd
mi, kiedy Parlament Europejski zajmuje stanowisko propalestyńskie,
grożąc zawieszeniem umowy stowarzyszeniowej z Izraelem. W obliczu
takiej hipokryzji, wzrastającej fali antysemityzmu, mogę powiedzieć
tylko jedno: jestem Izraelczykiem. Jestem z narodem, który skazany
na eksterminację w kulturalnej Europie, dokonał cudu - zbudował demokratyczne
państwo w morzu totalitaryzmu arabskiego". A ja myślę, że były prominent
komunistyczny - M. Król powinien odczuwać wyłącznie wstyd za napisanie
tak haniebnego tekstu, pokazującego jego absolutną niewrażliwość
na ogromne cierpienia narodu palestyńskiego i na barbarzyńskie zbrodnie
armii izraelskiej. Ślepemu i głuchemu na los Palestyńczyków Królowi
warto polecić lekturę tekstu prawdziwie uczciwego Żyda, Edwarda Ettera:
Kłamstwa gen. Gerszona. Korespondencja z Tel Awiwu (Przegląd z 18
marca). Etter pisze bez ogródek, z poczuciem ogromnej goryczy z powodu
zbrodni popełnianych na Palestyńczykach przez armię izraelską: "Wstydzę
się że jestem obywatelem Izraela. Gdy obejrzałem w izraelskiej telewizji,
jak czołgi roztrącały ambulanse palestyńskiego Czerwonego Półksiężyca
na ulicach zdobytego miasta Tulkarem, po raz kolejny z rzędu dopadł
mnie wstyd z powodu mojego izraelskiego paszportu, z powodu izraelskiego
dowodu osobistego noszonego w kieszeni, (...) przynależności do izraelskiej
kasy chorych i wszystkiego, co izraelskie (...). Chciałbym wierzyć,
że incydent z rozstrzelanymi ambulansami Czerwonego Półksiężyca też
przynależy do izraelskiego bałaganu, a nie do robaczywej osobowości
moich rodaków".
Poruszony do żywego obrazami strasznego okrucieństwa
swych rodaków izraelskich, żydowski dziennikarz z Tel Awiwu przyrównał
zachowanie żołnierzy izraelskich, niszczących palestyńskie ambulanse,
do zachowania żołnierzy niemieckich, strzelających w czasie Powstania
Warszawskiego w 1944 r. do bezbronnych sanitariuszek AK, biegnących
na pomoc rannym. Tego typu porównania stają się coraz częstsze w
ostatnich latach. W tomiku - Kogo muszą przeprosić Żydzi pisałem,
że słynny skrzypek żydowski Yehudi Menuhin w wywiadzie dla francuskiego
Le Figaro porównał postępowanie władz izraelskich wobec Palestyńczyków
do tego, co się działo w Niemczech nazistowskich. Z kolei słynny
filozof i etyk izraelski, bezkompromisowy obrońca prawdy Jeszajsu
Lejbowicz, publicznie nazwał wojska izraelskie - judeonazistami.
Wstrząsające są słowa, jakie napisał Etter o wstydzie,
z jakim obserwował izraelskich żołnierzy upokarzających pędzone przez
nich setki bezbronnych i niewinnych palestyńskich cywilów. Etter
napisał: "Wystarczało mi pamięci i nie musiałem sięgać po album zdjęć
z Powstania Warszawskiego, ażeby porównać długie szeregi palestyńskich
więźniów cywilnych, prowadzone przez izraelskich żołnierzy do bazy
wojskowej Ofer, do warszawiaków pędzonych do obozu w Pruszkowie.
Twarze pokonanych i upokorzonych zawsze są szare i wyglądają tak
samo".
O ileż obiektywniejszy od Wprost w tej sprawie Newsweek
przytacza w tekście Wojciecha Rogacina (Krwawa wojna samobójców,
nr z 14 kwietnia) relację o dramatycznych przeżyciach dzieci palestyńskich
upokarzanych i męczonych przez rozbestwionych izraelskich żołnierzy.
Rogacin pisze: "Piętnastolatka Manar Faradż z obozu dla uchodźców
Deheiszeh przeżywała takie sytuacje wiele razy. (...) Pierwszy raz
izraelscy żołnierze zranili mnie, gdy miałam pięć miesięcy. Wzięli
mnie z łóżeczka i rzucili na ziemię na oczach moich rodziców. Chcieli
pokazać ojcu, że nie może obronić nawet swojego dziecka - opowiadała
Manar międzynarodowej organizacji broniącej praw kobiet MADRE. -
Gdy miałam cztery lata, żołnierze wdarli się w nocy do naszego domu,
porozbijali meble i na moich oczach zaczęli bić tatę i mamę. Wtedy
skończyło się moje dzieciństwo".
Szczególnie wstrząsające były cierpienia tysięcy Palestyńczyków
- ofiar najświeższych zbrodni izraelskich w obozie dla uchodźców
w Dżeninie. Palestyńczycy mówią o ponad 500 rodakach zamordowanych
przez żołnierzy izraelskich; tysiące innych straciło swoje domy.
Danny Rubinstein pisał w izraelskim dzienniku Haaretz z 16 kwietnia
w artykule pt. Widziałem śmierć (cytuję za przedrukiem w Gazecie
Wyborczej z 16 kwietnia): "Samir Esbar pokazuje kupę gruzu, gdzie
stał jego dom. Kiedy zbliżył się tam buldożer, 70-letni ojciec Samira
wyszedł, by powiedzieć, że w środku są ludzie. Nie zdążył, został
zastrzelony - opowiada Samir. On sam zdołał wciągnąć ciało ojca do
domu. Po chwili cała rodzina została aresztowana, a dom zrównany
z ziemią". W innym tekście Gazety Wyborczej (nr z 10 kwietnia) Tomasz
Surdel z Genewy pisał w tekście pt. Humanitarny horror w Autonomii,
iż według ReneM Aquarone, rzecznika prasowego UNRWA, ONZ-owskiej
organizacji niosącej pomoc palestyńskich uchodźcom: "(...) działania
armii izraelskiej mają ´wyjątkowo poważne´ konsekwencje dla cywilów.
Szczególnie dramatyczna sytuacja panuje w obozie dla uchodźców w
Dżeninie, gdzie armia całkowicie zniszczyła wodociągi. Ludzie piją
tam wodę ze studzienek kanalizacyjnych lub własny mocz. Ponad 5 tys.
osób jest tam bez dachu nad głową, a buldożery armii systematycznie
miażdżą kolejne domy".
Trybuna z 12 kwietnia w tekście Chcą zabijać i niszczyć,
opartym na korespondencji PAP-u, relacjonuje przesłaną z Betlejem
korespondencję dziennikarza Washington Post Keitha Richburga. Pisał
on m.in.: "Kiedy żołnierze izraelscy zaczęli walić w drzwi kompleksu
Luterańskiego Kościoła Bożego Narodzenia i Ośrodka Międzynarodowego
w Betlejem, pastor Mitri Raheb, znany teolog, stanął przed dylematem,
z którym co dzień boryka się wielu Palestyńczyków: czy ma wyjść z
mieszkania, aby porozmawiać z żołnierzami i ryzykować aresztowanie,
czy też pozostać z rodziną w mieszkaniu i pozwolić żołnierzom, by
splądrowali biuro. Raheb wyszedł i ujrzał żołnierzy wyłamujących
drzwi. - Mam wszystkie klucze! - krzyknął po hebrajsku, a potem po
angielsku. - Możecie poprosić mnie jak dżentelmeni, a otworzę wszystkie
drzwi! Jednak zamiast tego żołnierze wyłamali 31 drzwi i wybili 57
okien w dwupiętrowym kompleksie (...). W jednym z pomieszczeń biurowych
wyrwali z komputera twardy dysk i zniszczyli lodówkę. - Oni nie szukają
ludzi ani amunicji - powiedział Raheb, teolog wykształcony w Niemczech
i rodowity mieszkaniec Betlejem. - Oni nienawidzą wszelkich pozytywnych
oznak życia w naszym mieście. Oni chcą traktować nas jak kogoś gorszego"
.
Artur Rojek pisał w tekście Triumf przemocy (Głos z 13
kwietnia), iż: "Izraelskim politykom zadziwiająco łatwo przychodzi
bezwzględność. Przez dziesięciolecia samodzielnego bytu państwowego
przywykli już do lekceważenia kolejnych rezolucji ONZ, apeli, głosów
potępienia (...), burzenie domów mieszkalnych Autonomii nie jest
drogą do pokoju (jak zapewnia Szaron). (...) Czy Margaret Thatcher,
jak najsłuszniej nazywana ´żelazną damą´ polityki, po zamachach IRA
w Londynie kazała ostrzeliwać Dublin i wyburzać katolicką dzielnicę
w Belfaście - choć przecież bojownicy IRA często operowali z terenów
Republiki Irlandzkiej i mieli poparcie lokalnych społeczności?".
Prof. Tomasz Strzembosz nazwał bez ogródek postępowanie władz Izraela
- terroryzmem państwowym (por. jego tekst Oko za oko, ząb za ząb,
Rzeczpospolita z 16 kwietnia). Wstrząsający opis zbrodni izraelskich
na Palestyńczykach przytoczyła Grażyna Dziedzińska w tekście Bez
opamiętania (Nasz Dziennik z 18 kwietnia). Pisała tak m.in.: "W Dżeninie (
7 bm.) żydowscy żołnierze dokonali egzekucji Palestyńczyków na ulicach
i podwórzach. Na oczach żon, dzieci, sióstr, córek w jednej z dzielnic
zastrzelili: 60-letniego Zakiego Shalabiego, jego 37-letniego syna
Wadhaha, 38-letniego Abeda Al Karima Al-Sadiego i jego 70-letniego
ojca Abu Omara Al-Zariniego - postępując tak, jak kiedyś hitlerowcy
w okupowanej Polsce. Nie pozwolili wjechać karetkom pogotowia Czerwonego
Krzyża, których personel chciał zaopatrzyć pozbawionych elektryczności
i jedzenia mieszkańców obozu Dżenin w wodę, żywność, lekarstwa itd. (
...) BBC pokazała metody postępowania izraelskich wojsk w Ramallah.
Całe miasto przypomina Warszawę zburzoną po Powstaniu. Żydzi pędzą
przed czołgami Palestyńczyków jako żywe tarcze. Mieszkańcy potwierdzają,
że Izraelczycy nie szukali ´podejrzanych´, tylko z premedytacją niszczyli
wszystko dla samego niszczenia: prywatne sklepy (zabierając z nich
to, co im się podobało), urzędy, banki, latarnie uliczne i inne instalacje
elektryczne, wodociągi (z tak bezcenną w tamtejszym klimacie wodą)
. Telewidzowie mogli też obejrzeć, jak żołnierze drągami rozbijają
okna domów, witryny sklepów. BBC sfilmowała młodą matkę z dwuletnią
córeczką w ramionach, która skrajnie przerażona nie wiedziała, gdzie
się ukryć. Izraelczycy nie pozwolili opuszczać mieszkań, a potem
zaczęli je ostrzeliwać. Ludzie padali ranni lub umierali w swoich
domach". Zachowanie Izraelczyków dosadnie skomentowano w brytyjskim
Financial Times z 3 kwietnia w tekście Bagno Szarona, przedrukowanym
w Forum z 8 kwietnia. Napisano tam: "Ariel Szaron wkroczył na drogę
militarnego szaleństwa, które niepokojąco przypomina jego nieszczęsną
inwazję na Liban w 1982 r.".
Tym ważniejszy na tym tle jest apel grupy czołowych przedstawicieli
dużej części mediów katolickich (łącznie z redaktorem naczelnym Niedzieli,
ks. dr. Ireneuszem Skubisiem), jednoznacznie krytykujący "zbrojną
okupację ziem palestyńskich i niewspółmierne do zagrożenia represje
strony izraelskiej" wobec Palestyńczyków. Apel, drukowany w poprzednim
numerze Niedzieli, ukazał się na pierwszej stronie Naszego Dziennika
z 16 kwietnia. Apel ma istotne znaczenie w sytuacji, gdy w Polsce
ciągle jeszcze znajdujemy przejawy niegodnego wybraniania zachowania
Izraela wobec Palestyńczyków (tekst Macieja Rybińskiego: Uzasadniona
odpowiedź Izraela, Rzeczpospolita z 16 kwietnia, cytowany już tekst
redaktora naczelnego Wprost M. Króla i tekst Jarosława Gizińskiego:
Unia hipokrytów, Wprost z 21 kwietnia).
Giziński posunął się do stwierdzenia: "Izrael jest krytykowany
w L ´Osservatore Romano i Radiu Watykańskim. Za co? Za prawo do obrony
swoich obywateli?". Trudno wprost ze spokojem komentować to tak haniebne
stwierdzenie. "Obrona obywateli" na drodze mordowania tysięcy ludzi,
bezwzględnej okupacji, represji wobec setek tysięcy osób! Jakże kontrastują
z tymi wybielaczami Izraela w Polsce (powinniśmy wstydzić się za
takich obywateli!) głosy uczciwych Żydów z Izraela i z innych krajów.
Nasza Polska z 10 kwietnia informuje w tekście pt. Brytyjscy Żydzi
przeciwko Szaronowi o skierowanym do Szarona liście 300 czołowych
przedstawicieli społeczności żydowskiej w Wielkiej Brytanii, m.in.
sir Aarona Kluga, laureata Nagrody Nobla w dziedzinie biochemii.
Sygnatariusze apelu piszą m.in.: "Jest tragiczną ironią, że Żydzi,
uciskani w przeszłości, obecnie sami występują w roli okupantów".
Forum z 8 kwietnia przedrukowuje za Freitag z 8 marca tekst listu
otwartego zdesperowanego oficera izraelskiego Asafa Orona pt.: Wołają
za mną: zdrajca! Oron pisze, że miał dość zachowania żołnierzy izraelskich,
którzy z zadowoleniem opowiadali o swoich "wyczynach", kończących
się nieodmiennie "śmiercią jakiegoś Palestyńczyka". Podjął decyzję,
że nie będzie uczestniczył w tłumieniu kolejnej intifady. Jak pisze: "
Z początku była to tylko moja decyzja, podjęta w cichości ducha.
Gdy jednak rósł ten obłęd, nienawiść i liczba zabitych, gdy generałowie
przeistaczali izraelską armię w organizację terrorystyczną, moja
decyzja musiała stać się decyzją publiczną. Jeżeli wy nie widzicie,
że tutaj dokonuje się wielka zbrodnia, to wy jesteście ślepi, a nie
ja!".
Z kolei Nasza Polska zamieszcza 17 kwietnia drukowany
w dwutygodniku Counter-Punch z 2 kwietnia tekst dr. Leva Grinberga,
socjologa politycznego i dyrektora Humphrey Institute for Social
Research przy Ben Gurion University, pod oryginalnym tytułem Izraelski
terror państwowy. (Redakcja Naszej Polski nadała przedrukowi tytuł
Kto ukarze Szarona?). Lev Grinberg stwierdza wprost: "Chciałbym zapytać,
kto aresztuje Szarona, osobę bezpośrednio odpowiedzialną za rozkaz
mordowania Palestyńczyków? Kiedy i on zostanie nazwany terrorystą?
Jak długo świat będzie ignorował krzyk Palestyńczyków, że jedyną
rzeczą, której pragną, to wolność i niezależność?". Dodajmy tu słowa
Krzyszofa Kęciaka z tekstu: Dżenin - palestyński Stalingrad (Przegląd
z 15 kwietnia). Kęciak nawiązuje do tekstu w izraelskiej gazecie
Haaretz, pisząc:
"Haaretz twierdzi, że Izrael zamiast zwalczać terror, wydał
walkę całemu 3,5-milionowemu narodowi".
Pomóż w rozwoju naszego portalu