Reklama

Pod okiem Wielkiego Brata

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Londyn. Cztery wysokie budynki: ministerstwa Prawdy, Pokoju, Miłości, Obfitości. Wszędzie widnieją portrety Wielkiego Brata, którego oczy wpatrują się w ludzi. Teleekrany obserwują gesty i twarze wszystkich i każdego z osobna, by informować Policję Myśli. To "Rok 1984" George´a Orwella - znana powieść - pamflet przeciwko stalinizmowi.
W Polsce od wielu miesięcy w programie TVN pokazywany jest cykl Big Brother. Nazwa ta nieprzypadkowo nawiązuje do wizji Orwella. Właścicielem pomysłu widowiska jest holenderska firma "Endemol", która wyeksportowała swój kontener z Wielkim Bratem do kilkunastu państw. Podobne programy typu reality show pojawiły się w Polsce - w TVN i w Polsacie - już wcześniej.
TVN-owski eksperyment rozgrywa się w Sękocinie, niedaleko Warszawy, na dużej działce ogrodzonej wysokim murem, odizolowanej od reszty świata, w domu Wielkiego Brata. Grupa nie znających się wcześniej osób obojga płci, wybranych spośród tysięcy startujących w castingu, zostaje zamknięta w tej przestrzeni - laboratorium. Wśród uczestników toczy się walka o duże pieniądze. Co tydzień jeden z nich odrzucany jest z gry, a ostatni zgarnie nagrodę. Kamery rejestrują to wszystko, a szeroka publiczność dostaje do oglądania zmontowane kilkudziesięciominutowe widowisko. Dokładnie dozowany zastrzyk cudzego życia.
Czym kierują się chcący wystąpić w tym programie? Parę lat temu modne stały się pozbawione wszelkiej wartości talk shows, publiczne konfesjonały, w których zwykli ludzie wyznają swoje najskrytsze tajemnice. Zaproszeni do programu w najdrobniejszych szczegółach opowiadają o swoich nałogach, chorobach, porażkach itd. Wydaje im się to sposobem na wyjście z anonimowości, na zaistnienie. Uczestnicy takich programów uważają, że przez sam fakt pojawienia się w telewizji nabiorą znaczenia, staną się postaciami godnymi uwagi, ba - prawdziwymi bohaterami, a ich szare życie stanie się spektaklem.
Wielki Brat w ich własnym mniemaniu jest najwyższą formą tego spektaklu. I zapewne właśnie szansa na zrobienie medialnej kariery najbardziej działa im na wyobraźnię. Kusi także wysoka nagroda pieniężna.
Producent angażuje ludzi z castingu według sobie tylko znanych kryteriów. Podobno muszą to być osoby fotogeniczne, a także takie, z którymi mogłaby utożsamiać się masowa widownia. Jedno jest pewne. Podopieczni Wielkiego Brata to osoby o poglądach całkowicie liberalnych. Jeśli są wśród nich wierzący, to absolutnie "inaczej" .
Big Brother zaczynał się zgoła niewinnie. Postrzegany był jako szampańska zabawa sprawiająca swym uczestnikom mnóstwo frajdy. Coś w rodzaju długiej imprezy towarzyskiej. Widz mógł ulec wrażeniu, że nie dzieje się tam nic niestosownego. Między mieszkańcami zawiązują się przyjaźnie, wykonują oni ciekawe i różnorodne zadania. Czasem dokuczają sobie i trwa między nimi rywalizacja, która jest istotą owej przewrotnej gry. Wkrótce jednak stało się jasne, że uczestnicy pozbywają się obyczajowych skrupułów, a granica nieprzekraczalnych zasad ostro się przesuwa. Najpierw był striptiz pod prysznicem, a potem już poszło: zaloty obcych osób do cudzych żon i mężów, podszczypywanie pośladków, obmacywanie biustów, demonstrowanie - niby niechcący - intymnych części ciała. Mieszkańcy baraku w Sękocinie obnażali swe ciała i charaktery. Na oczach oglądających zanikały stare pojęcia wstydu, skromności, dobrego wychowania. Sytuacje te komentowane były przez prowadzących jako coś normalnego, naturalnego.
Tajemniczy głos zza ściany, moderator życia zamkniętej społeczności, nagradza i karze. Chwali za niewybredny dowcip o "mammografii", jaką zrobił koleżankom jeden z mieszkańców. Nagradza np. papierosami, które palą tu niemal wszyscy.
Język, jakim porozumiewają się mieszkańcy, jest lustrzanym odbiciem mowy części naszego społeczeństwa. Uderza rzucanie wulgarnymi wyrazami na przemian z beztroskim łamaniem drugiego Przykazania. Oto wymiana myśli na ten temat między młodymi internautami:
- "Zauważyliście, jak oni wszyscy okropnie mówią?! Słuchać się nie da, ledwo ich rozumiem...
- Spoko, gdyby mówili poprawnie, to połowa widzów nie kumałaby, o co chodzi".
W miarę jak w mieszkańcach domu Wielkiego Brata i w kolejnych edycjach pękają bariery samokontroli, także i w oglądających stopniowo przesuwa się granica wrażliwości moralnej. Po Polsce jeździ samochód TVN z kamerami i pokazuje uszczęśliwione twarze widzów. Oczywiście, pokazują tylko tych, których zachwyca program i jego bohaterowie. W samochodzie zasiadają ojcowie rodzin z nieletnimi dziećmi, mamusie z niewinnymi córeczkami. Odpytywani przez reporterów, zachłystują się entuzjazmem. Z dumą potwierdzają, że oglądają Big Brothera całą rodziną.
Producenci nie kryją, że zależy im tylko na jednym - na sukcesie biznesowym! Wiedzą, jak go osiągnąć. To wokół relacji męsko-damskich budowane jest napięcie programu. Do telewizorów mają napędzać publiczność pikantne momenty erotyczne. Jeden z niemieckich twórców Big Brothera mówi wprost: "Aby się dobrze sprzedać i mieć popularność, programy te muszą posuwać się coraz dalej, aż do pokazania przed kamerą seksu na żywo w wykonaniu amatorów".
Jak podała prasa, do takiego wyczynu doszło już w telewizji polskiej! Wkrótce po rozpoczęciu trzeciej edycji Big Brothera miłosne sceny między dwojgiem uczestników w jacuzzi, w wannie, w łóżku, rejestrowane przez kamery, oglądało ponad 3 mln telewidzów. TVN zadbał, aby o tym fakcie dowiedziało się jak najwięcej osób. Rozesłano zdjęcia do prasy, pokazano część nagrania w wieczornym programie. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji bynajmniej nie cofnęła TVN-owi koncesji. Ograniczyła się jedynie do nałożenia kary 300 tys. zł. Telewizji wystarczy nadanie sześciu minut reklam, by tę karę zapłacić. Pełen swobody obyczajowej, będący pochwałą wolnych związków, promujący zdradę i rozrywkowy seks program toczy się dalej.
Big Brother otwiera drogę i innym zgubnym zjawiskom, a są nimi: donosicielstwo, ekshibicjonizm, przekonanie, że do kariery potrzeba szczęścia, a praca czy kwalifikacje liczą się w niewielkim stopniu.
Nie można też przemilczeć faktu, że audycja jest niebezpieczna dla uczestników eksperymentu i ich rodzin. Trudno przetrwać bez szwanku, będąc przez 100 dni zamkniętym i obserwowanym jak zwierzę w klatce przez milionową publikę, pod obstrzałem kamer, nawet podczas snu. Uczestnicy cały czas grają sobą, poddawani są praniu mózgów, usuwani z programu, co jest dla nich karą. Narażeni są tym samym na niekończący się stres. Stres przeżywają także ich rodziny, gdy widzą, jak bliska im osoba jest krzywdzona w czasie nominacji. Cierpią, gdy widzą, jak zachowuje się niemoralnie, gdy tracą do niej szacunek i zaufanie. Poddawane są silnej presji otoczenia, ponieważ ludzie o tym rozmawiają.
Uczestnikom po wyjściu z programu może być trudno wrócić do środowisk, z których się wywodzą, oraz odzyskać równowagę psychiczną. Muszą poradzić sobie z utratą prywatności,
a rodziny z możliwymi zmianami w zachowaniu "gwiazdy". Jest prawie pewne, że nie wrócą już do życia tacy sami, i to bez względu na to, czy odnieśli sukces, czy przeżyli porażkę. Także sam udział w programie, odbieranym jako co najmniej kontrowersyjny, może wpłynąć negatywnie na ich późniejsze losy.
A co z oglądającymi? Zwłaszcza z młodymi, którzy dopiero kształtują swe charaktery? Z tymi, którzy osamotnieni w swych trudnościach, bez oparcia w zdrowych moralnie rodzinach, w chrześcijańskim systemie wartości, zapragną powielać w swoim życiu to, co zobaczyli w Big Brotherze? Dokąd zaprowadzą ludzi owe igrzyska XXI wieku?! Cóż jeszcze wymyśli kultura masowa?!
Pytania te domagają się pilnej odpowiedzi, zbiorowego nacisku na TVN wszystkich ludzi dobrej woli o usunięcie ewidentnie szkodliwego programu. Tym bardziej, że Big Brother łamie obowiązujące w Polsce prawo, zasadę zapisaną w Ustawie o radiofonii i telewizji o ochronie osób nieletnich przed programami, które "mogą na te osoby wpłynąć negatywnie pod względem moralnym, psychologicznym i obyczajowym" . Nie respektuje także europejskiej konwencji o telewizji ponadgranicznej, którą Polska ratyfikowała. W jednym z artykułów mówi ona, że nie można emitować programów, które naruszają godność osobistą człowieka. Godność zarówno tych ludzi, którzy zgodzili się w nich uczestniczyć, jak i tych, którzy te programy oglądają.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

R. Czarnecki: Najbardziej ideologiczna kadencja europarlamentu od czasu wstąpienia Polski do UE

2024-04-24 09:01

[ TEMATY ]

polityka

Unia Europejska

parlament europejski

Łukasz Brodzik

Ryszard Czarnecki

Artur Stelmasiak

Ryszard Henryk Czarnecki

Ryszard Henryk Czarnecki

Zbliżają się wybory do europarlamentu. Nie ulega wątpliwości, że ostatnia kadencja była nadzwyczajna ze względu nie tylko na pandemię i wojnę na Ukrainie, ale także wielość spraw ideologicznych forsowanych przez Komisję Europejską.

Czym zajmowali się europosłowie przez ostatnie 5 lat? Czy nastąpią zmiany po wyborach? Czy prawicowe ugrupowania powiększą swój stan posiadania? I czy przyszły parlament wycofa się z tak krytykowanego Zielonego Ładu, czy paktu migracyjnego? O tym z Ryszardem Czarneckim, europosłem Prawa i Sprawiedliwości rozmawia Łukasz Brodzik.

CZYTAJ DALEJ

Papież przyjął przewodniczące i delegatki Federacji Karmelitanek Bosych

2024-04-24 09:23

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Karmelitanki Bose

Włodzimierz Rędzioch

Papież przyjął przewodniczące i delegatki Federacji Karmelitanek Bosych obradujących nad rewizją tekstu konstytucji zakonnych.

Rozmowa z s. Teresą, przewodniczącą Federacji Karmelitanek Bosych w Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Konkurs fotograficzny na jubileusz 900-lecia

2024-04-24 19:00

[ TEMATY ]

konkurs fotograficzny

diecezja lubuska

Bożena Sztajner/Niedziela

Do końca sierpnia 2024 trwa konkurs fotograficzny z okazji jubileuszu 900-lecia utworzenia diecezji lubuskiej. Czekają atrakcyjne nagrody.

Konkurs jest przeznaczony zarówno dla fotografów amatorów, jak i profesjonalistów z wszystkich parafii naszej diecezji. Jego celem jest uwiecznienie śladów materialnych pozostałych po dawnej diecezji lubuskiej, która istniała od 1124 roku do II połowy XVI wieku.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję