Reklama

Minął tydzień

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- Do czegośmy się tedy porodzili?
- Do życia dobrze.
Łatwo napisać, ciężej wykonać.
No, ale przynajmniej należy się starać.
Taka jest nasza powinność.
(Herakliusz Lubomirski, "Adverbia moralne").

Czy prawda jest trudna?

Czas wakacji, zwany w różnych branżach czasem ogórkowym, sprawia, że w mediach unika się tematów trudnych, wymagających natężenia uwagi. Sytuacja polityczno-społeczna, obserwowana na polskiej - i nie tylko - scenie politycznej, także nie ułatwia zadania. Spróbujmy zatem, korzystając z kanikuły, zająć się tematem, w który wprowadza ów cytat Lubomirskiego. Porodziliśmy się do #życia dobrze". "Żyć dobrze" - to po prostu troska o to, aby człowiek żył w prawdzie pojętej bardzo globalnie.
Czy prawda jest trudna? - pytał na Międzynarodowym Forum Jubileuszowym Krzysztof Piesiewicz. I odpowiadał: #Wydaje się, że jest to dobre pytanie tu i teraz, współcześnie. Zakłada ono jednak, że prawdę możemy głosić, że sytuacja, w której się znaleźliśmy, daje nam przyzwolenie na mówienie prawdy. Warto podkreślić, że ten przywilej został wywalczony. I za możliwość prawa do głoszenia prawdziwych zdań wielu zapłaciło wysoką cenę - często cenę najwyższą. Tak więc nie zawsze było to oczywiste i o tym należy pamiętać".
Obecność na spotkaniu kard. F. X. NguyeQn Van ThuaQna spektakularnie podkreślała tę prawdę. Za prawdę przesiedział w więzieniu komunistycznym trzynaście lat. Ale jednocześnie uświadamiała, że jest prawda, którą głosić można w każdej sytuacji - jest to świadczenie prawdy o sobie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Prawda o mnie samym

Człowiek stworzony przez Boga otrzymał dar wolności wewnętrznej. Tej wolności nie odbierze człowiekowi żaden totalitaryzm. Zakłamanie jest tajemnicą serca i rodzi je słabość sięgająca grzechu pierworodnego. Prawda o mnie - to uznanie, że jestem dzieckiem Bożym, bytem niekoniecznym, powołanym do istnienia przez Boga celem wykonania w świecie misji zaplanowanej przez Boga.
W stronę Jasnej Góry i innych sanktuariów podążają liczne pielgrzymki. Ich uczestnicy podejmują wysiłek drogi nie po to, aby udowodnić swoją tężyznę fizyczną. Ta droga to nade wszystko próba odczytania prawdy o planach Boga w stosunku do człowieka. Krocząc fizycznie drogą ku sanktuarium, podejmują czasem o wiele większy wysiłek pielgrzymowania do sanktuarium własnego serca, by odkryć prawdę o swojej godności, czasem przez szarzyznę codzienności bardzo zniekształconą. Wsłuchani w słowa konferencji, jak słuchacze Jana Chrzciciela, starają się prostować drogi ku Bogu.
Sługa Boży Franciszek Blachnicki odkrył potrzebę życia w prawdzie w warunkach uwięzienia. W Rekolekcjach więziennych pisał: # ...głównym brakiem mojego życia jest brak jedności pomiędzy życiem wewnętrznym a zewnętrznym. Są to dwa nurty nie powiązane ściśle ze sobą w ten sposób, że nurt wewnętrzny określa nurt zewnętrzny i decyduje o nim. Wprawdzie w świadomej intencji zawsze kierowałem się pragnieniem szerzenia ´Królestwa Chrystusa przez Niepokalaną´. Ale intencja ta była często w podświadomości skażona, nieraz ulegałem złudzeniom, działałem pod wpływem motywów dość przypadkowych, nie mając jasnego i pewnego rozeznania woli Niepokalanej. W tej chwili chodzi o to, abym wewnętrznie stanął mocno na gruncie nadprzyrodzonym, aby działanie zewnętrzne zostało poddane kontemplacji, abym stał się człowiekiem prostym i jednolitym w myśleniu i działaniu, aby czyn zewnętrzny nigdy nie poczynał się w ciemnościach podświadomości, gdzie gospodarują namiętności tajemnej pychy...".
Ta subtelność osób świętych każe nam zastanowić się nad naszym działaniem, w którym egoizm dominuje nad ową nadprzyrodzonością. Każdy nasz grzech jest zakłamaniem prawdy. Droga powrotu do jedności ze sobą i z Bogiem prowadzi przez powiedzenie sobie prawdy o sobie. Jeśli uznam własny grzech, otwiera się moje serce na Boga, który przychodzi z pomocą naszej słabości. Uczciwość wobec siebie, życie w prawdzie - prowadzi do właściwych relacji z drugim człowiekiem.

Reklama

Żyć w prawdzie wobec drugich

Zasadniczym aksjomatem jest prawda, że każdy człowiek jest darem danym przez Boga. Powtórzmy - każdy. Trzeba wielkiej troski, aby tego daru nie zmarnować. Są ludzie, którzy podeptali ten dar i do dzisiaj mają żal do Pana Boga, że postawił na ich drodze tego czy innego człowieka. Czy jest to wina Boga? Nie, to wina naszej egoistycznej potrzeby zawładnięcia drugim człowiekiem. Przed dwoma tygodniami w jednym z tygodników ukazał się artykuł opowiadający o małżeńskiej parze, która zdecydowała się na urodzenie drugiego dziecka
tylko w tym celu, aby płyn możliwy do wyodrębnienia z pępowiny nowo narodzonego wykorzystać jako lekarstwo dla pierwszego dziecka, które jest chore. Twierdzili, że owszem, w bliżej nieokreślonej przyszłości planowali drugie dziecko, ale ta sytuacja zmusiła ich do przyśpieszenia tej decyzji. Niby szlachetne, a jednak... czy człowiek nie powinien być kochany i upragniony ze względu na samego siebie, a nie dla innych racji? W Niemczech, gdzie wydaje się wielkie pieniądze na badania prenatalne mające ułatwić wcześniejsze rozpoznanie choroby płodu, mnożą się procesy o odszkodowania. Te kosztowne badania dają szansę pewności rozeznania w około 60%, a i podejmowane często bywają z zamiarem zabicia dziecka chorego, kalekiego. Straszna to wiedza, która prowadzi do grzechu. Reminiscencje tamtej, dość powszechnej, praktyki trafiły do Polski przy okazji nagłośnionego wydarzenia z kliniki białostockiej. Można postawić pytanie - dlaczego jedne dzieci są, czasem mimo niedoskonałości, kalectwa, wielkim darem i radością rodziców, a w innych przypadkach stają się źródłem buntu przeciw Bogu? Parę dni temu odwiedziła mnie wielodzietna, miła rodzina. Wśród siedmiorga dzieci jedno jest dotknięte chorobą Downa, ale to ono niejednokrotnie budzi, zawsze na swój sposób, wrażliwość rodziców i rodzeństwa, wnosząc nowy wymiar więzów rodzinnych!
Brakuje nam wiary w prawdę, że każdy człowiek, każda sytuacja, nieraz bardzo trudna, jest darem Boga. Instrumentalizuje się zatem ludzi dla egoistycznych, hedonistycznych celów, a potem, kiedy stajemy na zgliszczach relacji osobowych i doświadczamy własnej, przepastnej pustki, szukamy winnych. A są tak piękne przykłady spotkań, które owocują wielkimi, cudownymi wprost wydarzeniami.
W pewnym hotelu mieszkał bardzo agresywny mężczyzna. Sprzątanie jego pokoju było dla personelu koszmarem. Jedna ze sprzątaczek nie zrażała się impertynencjami gościa. Powoli uspokajał się. Jedynie jej pozwalał wejść do pokoju. Któregoś dnia śpieszyła na modlitewne spotkanie do parafialnego kościoła. Spotkał ją jadąc samochodem i zaproponował podwiezienie. Zaprosiła go na Mszę św. Niechętnie, ale się zgodził. Nie spotkała go po jej zakończeniu. Na drugi dzień, kiedy weszła do pokoju, zauważyła, że już gościa nie ma. Znalazła kartkę: #Bardzo pani dziękuję. Przyjechałem tu przemyśleć moją decyzję o rozwodzie. Pani, nie wiedząc o tym, przez wprowadzenie mnie do kościoła zapaliła światło. Wracam do domu. Zostaniemy z żoną razem. Już jej to zakomunikowałem. Dziękuję". Ta kartka stała się także darem dla prostej sprzątaczki. Jak zaświadcza, utwierdziła ją w przekonaniu, że nie ma złych ludzi, są tylko samotni, którzy czekają na dar drugiego człowieka.
Wybory parlamentarne czy samorządowe ujawniają, jak wielu z kandydatów instrumentalizuje drugich ludzi. W tym przypadku swoich wyborców. Zaspokoiwszy swoją ambicję, zapominają o ludziach. Nie liczy się dane słowo, nie wzrusza bieda, utrata wiary w drugiego człowieka. Zbliżamy się do kolejnych ważnych decyzji. Będą to wybory, w których głosować będziemy na ludzi w miarę znanych. Spójrzmy na nich, czy żyją w prawdzie o sobie. Jeśli tak - warto zastanowić się nad ich poparciem, jeśli nie - szkoda zawracać sobie głowę ich wzniosłymi hasłami. Kłamią innym, bo kłamią sobie. Nie potrafią inaczej. Chcą nas uprzedmiotowić.
Obserwujmy też siebie jako dar i "zamiar" Boga. Szanujmy dobro wewnętrzne, bo to zadanie, aby - jak pisał poeta - "nie zniszczyć go, ale uwydatnić". Człowiek jest drogą Kościoła. Człowiek także jest drogą państwa, społeczeństwa. W ten sposób doszliśmy do potrzeby refleksji nad tematem -

Prawda w życiu społecznym

Dziennikarka Dziennika Bałtyckiego tak o tym napisała: "Gdy zastanawiam się nad tym, jak wykorzystaliśmy prawo do mówienia prawdy w III Rzeczypospolitej i czy prawda ta jest trudna, to wydaje mi się, że może nie tyle jest trudna, co jest kłopotliwa. Kłopotliwa jest i dla wydawców, i dla dziennikarzy. Dla wydawców dlatego, że jeśli dziennikarz chce na przykład opisać korupcję polityka czy urzędnika związanego z jakąś partią, to wydawca zastanawia się nad tym, czy warto ten temat poruszać, czy nie będzie miał kłopotów. Moim zdaniem jednak tylko prawda jest ciekawa i warto pisać prawdę".
To, co oczywiste dla Autorki, nie rozpisuje się na polską rzeczywistość. Poszczególne partie zagarniają media, czyniąc z nich narzędzie promowania własnych koncepcji (czytaj interesów). Jest to już tak oczywiste i widoczne, że trudno o fałszowaniu rzeczywistości nie pisać. Kłamstwa o UE, o wzroście dochodu, zmniejszeniu się bezrobocia nie wytrzymują konfrontacji z postrzeganą gołym okiem rzeczywistością.
Postawa kłamstwa rodzi niepokój. Ludzie karmieni kłamstwem stają się mniej odporni na trudności, bo budują fałszywy obraz świata. Dobro zaczyna się pomniejszać, nobilituje się i wprost reklamuje zło jako sposób życia.
Zakończmy tę refleksję, która jest jakby próbą wywołania własnych asocjacji, pewną pouczającą historią:
Chłopiec z głową pełną pomysłów niecierpliwie czekał na wspólną zabawę, aż tata wróci z pracy. Ten jednak musiał zostać dłużej w biurze i zjawił się w domu, marząc o choćby krótkim odpoczynku. Chłopiec co chwilę szarpał tatę za nogawkę, proponując coraz to inny rodzaj zabawy. W końcu rozzłoszczony tata wydarł z gazety fotografię kuli ziemskiej, a następnie podarł ją na strzępy.
- Masz - powiedział, wręczając chłopcu rolkę taśmy samoprzylepnej. - Teraz poskładaj świat do kupy! I daj mi wreszcie święty spokój! - dodał (a przynajmniej pomyślał).
Po kilku minutach jego spokój został jednak ponownie zakłócony. Przed nim stał jego synek, ściskając w rączce koślawo poklejoną fotografię ziemi.
- To niewiarygodne! Jak ci się udało to zrobić?
- To było łatwe - odparł chłopiec. - Wiesz tato, po drugiej stronie było zdjęcie człowieka, więc jak ułożyłem człowieka, to kula ziemska też już była w porządku!
Wakacje to czas odpoczynku, czas składania świata przez składanie człowieczeństwa w nas. A to jest możliwe tylko poprzez tę taśmę samoprzylepną, którą jest nasze sumienie, ujawniające prawdę. Prawdę o nas, o drugim człowieku i o świecie, który jest taki, jaki jest człowiek.
Jezus poucza: "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" ( por. J 8, 32). Wyzwoli i upiększy świat.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Z Czech przez Polskę do nieba

Niedziela Ogólnopolska 16/2018, str. 20-21

[ TEMATY ]

św. Wojciech

Tadeusz Jastrzębski

Św. Wojciech nauczający z  łodzi, malowidło ścienne. Chojnice, kościół pw. św. Jana Chrzciciela

Św. Wojciech nauczający z  łodzi, malowidło ścienne. Chojnice, kościół
pw. św. Jana Chrzciciela

Urodził się zaledwie 10 lat przed chrztem Polski. Śmierć męczeńską poniósł już jednak w czasach, kiedy nad Wisłą władcy zdawali sobie sprawę ze znaczenia świętych relikwii. Czy Polska byłaby dziś tym samym krajem, gdyby nie św. Wojciech, jego związki z naszym państwem oraz przyjaźń z cesarzem?

Św.Wojciech został biskupem Pragi jako 27-letni mężczyzna. Jak podają jego biografowie, do katedry miał wejść boso, co prawdopodobnie symbolizowało ewangeliczną prostotę przyszłego męczennika. Potwierdzeniem tej tezy są inne historyczne źródła, według których wiadomo dziś ponad wszelką wątpliwość, że Wojciech nie dysponował wielkim majątkiem. To, co posiadał, miało służyć sprawowaniu kultu, zaspokajaniu potrzeb miejscowego kleru oraz jego osobistemu utrzymaniu.

CZYTAJ DALEJ

Bp Krzysztof Włodarczyk: synodalność to droga, którą idziemy razem

2024-04-22 14:25

[ TEMATY ]

Bp Krzysztof Włodarczyk

synodalność

Diecezja bydgoska

Bp Włodarczyk

Episkopat News

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

„Synodalność to droga, którą idziemy razem” - mówi bp Krzysztof Włodarczyk. Ordynariusz diecezji bydgoskiej podkreśla, że biskup musi czuć zapach swoich owiec. „Musi wejść w życie ludzi, diecezji. Wymiar empatii, wczucia się w ich sytuacje jest kluczowy. Wtedy ma szanse na to, by Ewangelia, którą chce przekazać, nie unosiła się ponad głowami, tylko trafiała do serca. Nie ma innej drogi” - dodaje w wywiadzie dla Przewodnika Katolickiego i KAI.

Marcin Jarzembowski (KAI): Dwadzieścia lat to dużo czy mało?

CZYTAJ DALEJ

Bp Artur Ważny o swojej nominacji: Idę służyć Bogu i ludziom. Pokój Tobie, diecezjo sosnowiecka!

2024-04-23 15:17

[ TEMATY ]

bp Artur Ważny

BP KEP

Bp Artur Ważny

Bp Artur Ważny

Ojciec Święty Franciszek mianował biskupem sosnowieckim dotychczasowego biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej Artura Ważnego. Decyzję papieża ogłosiła w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce. W diecezji tarnowskiej nominację ogłoszono w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie. Ingres planowany jest 22 czerwca.

- Idę służyć Bogu i ludziom - powiedział bp Artur Ważny. - Tak mówi dziś Ewangelia, żebyśmy szli służyć, tam gdzie jest Jezus i tam gdzie są ci, którzy szukają Boga cały czas. To dzisiejsze posłanie z Ewangelii bardzo mnie umacnia. Bez tego po ludzku nie byłoby prosto. Kiedy tak na to patrzę, że to jest zaproszenie przez Niego do tego, żeby za Nim kroczyć, wędrować tam gdzie On chce iść, to jest to wielka radość, nadzieja i takie umocnienie, że niczego nie trzeba się obawiać - wyznał hierarcha.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję