To, że radykalni chrześcijanie (nie mylić ze zmodernizowanymi), ze szczególnym wskazaniem katolików, są zagrożeniem dla Postępu, wiadomo nie od dzisiaj. I to, że nie można zostawiać spraw
swemu biegowi. Zatem Wielki Rewolucyjny Zryw 1789 r. wprowadzał setki gilotyn, rozjuszone pułki Westermana tratowały wierną Bogu Wandeę, dokonywano powszechnych profanacji świętości, mordów księży,
zakonnic, świeckich oraz przeżywano szaleństwo "Konstytucji cywilnej kleru" - dekretującej m.in. wybory "urzędników moralności" - proboszczów i biskupów, przez wszystkich podatników - w tym
antyteistów (!). Trzeba było wybierać.
Kościół jednak przetrwał i z uporem recydywisty nadal "zatruwał" umysły ludu "opium religii" - co obwieścił geniusz Marksa, a uzupełnił - Lenina, Stalina, Hitlera. Nie wspominając pomniejszych
geniuszy. Walka musiała więc trwać. W Meksyku i Hiszpanii (ten straszny reżym Franco! - który ocalił m.in. resztki duchowieństwa od ostatecznego rozwiązania kwestii kleru...), w Tysiącletniej
Rzeszy i nieśmiertelnym Związku Szczęśliwości Radzieckiej oraz we wszystkich krajach demokracji ludowej i kapitalistycznej, w miarę rozrostu tkanki Postępu.
W latach 80. XX wieku Polacy próbowali podnieść rękę na Władzę miłującą pokój i centralizm demokratyczny. Trzeba było aż stanu wojennego, aby uporać się z konfiskowaniem czołgów i kulomiotów
składanych masowo w podziemnych warsztatach Solidarności. Niestety, nie znaleziono nawet pałki. Widać zostały zmyślnie ukryte. Ani chybi po plebaniach. A w latach tzw. transformacji rozszalały
zaścianek dybał na partyjne czarownice i chciał je palić wraz z agentami służb specjalnych na stosach ciemnogrodu. Nikt nie spłonął. Nawet ze wstydu. Ale licho z ksenofobią, fundamentalizmem
religijnym oraz rasizmem - nie śpią. Więc i organa Postępu czuwać muszą. Globalnie. I unijnie. Zmieniają pełnomocników, ubierają w zaskakujące uniformy, poprawiają metody. Najdoskonalsza
wmawia masom, że "Róbcie, co chcecie" nie znaczy - "Róbcie, co każemy"...
Bój trwa. Wybory również. Te - zda się niezauważalne - codzienne, z obowiązkiem ciągłej "lustracji" własnych postaw. I te historyczne. Po wyjściu z kazania do urn wyborczych. Za wszystkie
odpowiemy. Bez złudzeń. Trzeba wybierać...
Pomóż w rozwoju naszego portalu