Reklama

Memento Gułag

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

7 listopada to tragiczna data w historii ludzkości: w tym właśnie dniu w 1917 r. bolszewicy rozpoczęli rewolucję, zwaną październikową, w wyniku której w Rosji ustanowiono ich rządy i zaczęto budować pierwsze państwo komunistyczne. Dziś, z perspektywy czasu, możemy stwierdzić, jak wielkich zbrodni dopuszczono się w imię realizowania komunistycznej utopii na ziemi: totalitaryzm komunistyczny odpowiedzialny jest za śmierć około 80 mln ludzi! Najwięcej ludzi zginęło w Chinach - około 65 mln, lecz niechlubny rekord dzierży Kambodża, gdzie czerwoni fanatycy Pol Pota w ciągu 3 lat zakatowali jedną czwartą ludności kraju - 2 mln ludzi!
Rozpad komunistycznego stworu, jakim był ZSRR, oraz upadek muru berlińskiego wyznaczają poniekąd kres tej ideologii (są jeszcze jednak na świecie państwa, które odwołują się do komunizmu). Niestety, nikt nie rozliczył dawnych zbrodniarzy komunistycznych z ich czynów i nie zorganizował „komunistycznej Norymbergi”. Tym bardziej że zbrodnie hitlerowskie nie ulegają przedawnieniu i żydowskie organizacje po dzień dzisiejszy tropią nazistów, którzy dopuścili się zbrodni na Żydach, i stawiają ich przed sądem, a z drugiej strony nawet nieśmiałe próby szukania odpowiedzialnych za mordy komunistyczne są umiejętnie sabotowane i z pgardą określane jako „polowania na czarownice”. Zbrodnie totalitaryzmu nazistowskiego zostały skrupulatnie udokumentowane - w niektórych bibliotekach na całym świecie zorganizowano nawet specjalne działy poświęcone Szoah - i dziś stanowią przedmiot nauczania w szkołach, natomiast historycy zajmujący się drugim totalitaryzmem XX wieku mają trudności z opublikowniem swych prac. Dzięki systematycznym zabiegom środowisk żydowskich został ustanowiony światowy Dzień Pamięci o Szoah, na który wybrano 27 stycznia, dzień oswobodzenia obozu śmierci w Oświęcimiu. Niewątpliwie Szoah było czymś wyjątkowym, swoistym unicum w historii narodu żydowskiego, lecz nie znaczy to, że było jedynym ludobójstwem, którego dopuściła się ludzkość.
Ludobójstwo, którego dokonano w imię komunizmu w różnych częściach świata - to też unicum. Pamięć o historii XX wieku byłaby połowiczna, gdyby świat zapomniał o milionach ofiar „czerwonego” terroru. Ludzkość dokonałaby następnej zbrodni na tych zapomnianych ofiarach, gdyby oprócz Dnia Pamięci o Szoah nie ustanowiła Dnia Pamięci o Ofiarach Komunizmu. Od pewnego czasu w różnorodnych środowiskach intelektualnych Europy podnoszą się głosy, by ustanowić tego typu Dzień, co byłoby elementarnym aktem sprawiedliwości historycznej i moralnej. Proponowane są daty: 7 listopada - rocznica wybuchu rewolucji bolszewickiej, 9 listopada - rocznica upadku muru berlińskiego lub 13 kwietnia - rocznica odkrycia zbrodni katyńskiej (datę tę zaproponował Gustavo Selva, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych włoskiego parlamentu).
O zabranie głosu w tej ważkiej kwestii poprosiłem trzech wybitnych historyków, którzy od lat walczą o uwrażliwienie światowej opinii publicznej na historię totalitaryzmu komunistycznego. Są to: Francuz Stéphane Courtois, Włoch Vittorio Strada i Władimir Bukowski - rosyjski dysydent mieszkający w Wielkiej Brytanii. Należą oni do tzw. Komitetów Wolności (Freedom Committees), które stawiają sobie za cel obronę praw obywatelskich. Komitety te popierają ideę ustanowienia międzynarodowego Dnia Pamięci Ofiar Komunizmu, a w tym roku zorganizowały swój coroczny zjazd właśnie 7 listopada.
Poniżej publikujemy pierwszy z zapowiedzianych wywiadów. Następne ukażą się w Niedzieli za tydzień.

Reklama

Stéphane Courtois - francuski historyk zatrudniony w Narodowym Ośrodku Badań Naukowych (CNRS) w Paryżu, dyrektor czasopisma Communisme, koordynator i współautor książek poświęconych zbrodniom komunistycznym: monumentalnego dzieła zbiorowego Czarna księga komunizmu (1997 r.) oraz książki Du passé faison table rase (2002 r.).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Jak to się stało, że szczytne ideały wolności i powszechnego braterstwa wkrótce po rewolucji październikowej 1917 r. zmieniły się w doktrynę wszechwładzy państwa, nieubłaganie niszczącego całe grupy społeczne, a nawet całe narody, przez deportacje i masakry na ogromną skalę? Osiemdziesiąt lat po przewrocie bolszewickim historycy wraz z gronem specjalistów od dziejów komunizmu na różnych kontynentach podjęli trudne dzieło nakreślenia pełnego obrazu zbrodni dokonywanych „dla dobra ludzkości”. Tak powstała „Czarna księga komunizmu”.

Z prof. Stéphanem Courtois’em rozmawia Włodzimierz Rędzioch

Włodzimierz Rędzioch: - Jak zrodziła się idea napisania książki o zbrodniach komunizmu?

Prof. Stéphane Courtois: - Książka ta powstała na zamówienie domu wydawniczego Robert Laffont. Jego dyrektor, po wydaniu książki historyka François Fureta, stwierdził, że wszyscy publikują dzieła na temat zbrodni nazizmu, a nikt nie zajmuje się zbrodniami drugiego totalitaryzmu XX wieku. Dlatego zadzwonił do mnie, proponując mi napisanie książki na ten temat - było to pod koniec 1995 r. Zgodziłem się, lecz stwierdziłem, że w tak ważnym przedsięwzięciu naukowym powinni wziąć udział także inni uczeni, gdyż książka miała mówić o zbrodniach komunizmu w różnych państwach świata.

- Kogo Pan Profesor zaprosił do współpracy w napisaniu tej książki?

- Nicolasa Wertha - wybitnego francuskiego znawcę historii ZSRR, Jeana-Louisa Panné - specjalistę od Kominternu (Panné aktywnie pomagał „Solidarności”, gdy działała w podziemu), Andrzeja Paczkowskiego, który zajął się historią Polski (Polska odegrała ważną rolę w historii komunizmu), Jeana-Louisa Margolina (napisał rozdziały poświęcone Chinom i Kambodży) oraz innych historyków, którzy wnieśli swój wkład w napisanie pozostałych rozdziałów.

- Jakie, według najnowszych badań naukowych, są dane statystyczne dotyczące zbrodni komunistycznych?

- Wokół naszej książki wybuchł skandal, ponieważ zaczęliśmy „liczyć” ofiary komunizmu i podaliśmy konkretne dane. Na tym właśnie polega praca historyka. Fakt, że komunizm w ciągu kilkudziesięciu lat spowodował śmierć około 100 mln osób na całym świecie, zbulwersował wielu ludzi, którzy nie zdawali sobie z tego sprawy. Poza tym totalitaryzm komunistyczny skazywał ludzi na zagładę z przyczyn czysto ideologicznych. Ludzie ginęli tylko dlatego, że zostali uznani za burżujów lub kułaków, że byli wykształceni, że mieli odmienne poglądy, że nosili krzyżyk itp., a ich dramat był tym większy, że katami byli ich rodacy.
We Francji moi rozmówcy często przypominają, że również podczas I wojny światowej ginęły miliony ludzi. Odpowiadam im, że to prawda, ale w czasie wojen, jakie wybuchały w Europie, ofiarami byli w zdecydowanej większości żołnierze, a ich śmierć związana była ze stosowaniem coraz bardziej śmiercionośnej broni. Celem tych wojen nie była eksterminacja pewnych grup ludności, tak jak to miało miejsce w krajach komunistycznych. Okres panowania Lenina to była ciągła wojna domowa, często przeciw bezbronnej ludności. Powiedziałbym nawet, że „ciągła wojna domowa” jest poniekąd fundamentem rewolucji bolszewickiej (na pierwszych kongresach międzynarodówki komunistycznej mówiło się otwarcie o rozpoczęciu światowej wojny domowej).

- Czy mógłby Pan Profesor podać konkretne liczby ofiar?

- Z naszych badań wynika, że liczba ofiar represji komunistycznych sięga 100 mln: 20 mln w Rosji (z czego około 6-7 mln na Ukrainie), w Chinach 60-65 mln, w Kambodży 2 mln, w Europie Wschodniej około 1 mln (w Czarnej księdze komunizmu źle oszacowaliśmy liczbę ofiar „czerwonego” totalitaryzmu, która w tej części świata w rzeczywistości była o wiele większa. Dzięki dostępowi do dokumentów w Rumunii, Bułgarii czy Estonii możemy obecnie stwierdzić, że w Europie Wschodniej zamordowano ponad 1 mln ludzi). Do danych tych trzeba dodać ofiary komunizmu w Afryce (Etiopia) i Ameryce Łacińskiej (komuniści nigdy nie doszli do władzy w Ameryce Łacińskiej, z wyjątkiem Kuby).
Z danych tych wynika, że najwięcej ludzi zginęło w Chinach, w większości były to ofiary głodu. Chciałbym jednak wyjaśnić, że zjawisko głodu w Chinach komunistycznych różniło się zasadniczo od „wielkiego głodu” na Ukrainie w latach 1930-33, który był zaplanowany przez władze, aby wymordować rolników i „powalić na kolana” Ukrainę. W Chinach natomiast głód był rezultatem niekompetencji władz i ich całkowitej obojętności na los ludzi. W owym czasie Mao wprowadził w życie swą szaloną utopię: chciał w ciągu 10 lat dorównać gospodarce Wielkiej Brytanii. W tym celu zmusił chłopów, którzy i tak już pracowali w bardzo ciężkich warunkach, do produkowania stali w małych piecach hutniczych. Z punktu widzienia gospodarczego było to czyste szaleństwo, a co gorsza, polityka ta sprawiła, że chłopi mniej uprawiali ziemię i produkowali mniej żywności. Władze sekwestrowały to, co wyprodukowano, a rolnicy umierali z głodu. Jednak taka polityka odzwierciedla ideolgię marksistowską, zgodnie z którą rolnik ze swej natury jest antyrewolucyjny, konserwatywny i dlatego stanowi przeszkodę w rewolucyjnej modernizacji społeczeństwa. Oprócz śmierci głodowej, w Chinach wielu ludzi zginęło także w masakrach, które miały miejsce, gdy Mao obejmował władzę i w okresie tzw. rewolucji kulturalnej. Dzisiaj posiadamy już dokumenty dotyczące rewolucji kulturalnej, które pozwalają nam stwierdzić, że w jej okresie prześladowano około 100 mln osób, a 3 mln zginęły.

- „Czarna księga komunizmu”, która została opublikowana w 1997 r., stała się wielkim wydarzeniem kulturalnym, mimo że z reguły rezultaty badań naukowych, dotyczących zbrodni dokonanych przez totalitarne reżimy komunistyczne, były przedmiotem cenzury inteligencji zachodniej. Media nie zauważyły natomiast najnowszej książki Profesora, zatytułowanej „Du passé faison table rase” (Wydawnictwo Robert Laffont). Czy to znaczy, że informacje o zbrodniach komunistycznych w dalszym ciągu są ignorowane lub cenzurowane?

- Książka Du passé faison table rase (cytat wzięty jest z tzw. Międzynarodówki - międzynarodowego hymnu partii komunistycznych i do 1944 r. hymnu Rosji sowieckiej), która ukazała się na razie po francusku, to poszerzona i uzupełniona Czarna księga komunizmu. Niestety, media całkowicie zignorowały ukazanie się tej książki. Lewicowy dziennik Liberation nic nie napisał na jej temat, tygodnik Nouvelle Observateur poświęcił jej jedną linijkę. Cała francuska prasa lewicowa przyjęła książkę wrogim milczeniem. Ludzie z lewicy nie chcą o tych sprawach dyskutować i cenzurują te tematy.

- Dlaczego francuskie kręgi lewicowe przyjęły tę książkę z taką wrogością?

- W książce piszę m.in. o mojej przeszłości działacza maoistowskiego po 1968 r. Dyrektor i naczelny redaktor dziennika Liberation to również dawni sympatycy maoistowscy, którzy jednak - w odróżnieniu ode mnie - nie chcą rozliczyć się z własną przeszłością. Ci ludzie, którzy codziennie dają wszystkim lekcje moralności, nie mają odwagi przyznać się do własnych błędów!

- Czy Pan Profesor uważa, że „Czarna księga komunizmu” powinna być w szkołach obowiązkową lekturą?

Reklama

- Jestem realistą i wiem, że trudno by było nakłonić studentów do przeczytania książki, która liczy ponad 800 stron. Uważam jednak, że w podręcznikach do historii powinny się znaleźć informacje na temat zbrodni dokonanych przez totalitaryzm komunistyczny. Jest to szczególnie ważne teraz, gdy Unia Europejska rozszerza się na Wschód, na dawne kraje komunistyczne. Ludzie na Zachodzie muszą pamiętać, że nowi obywatele unijni przez pół wieku w mniejszym lub większym stopniu przeżyli tragedię komunizmu. Ta świadomość pozwoliłaby na stworzenie głębszej więzi wśród ludzi w Unii. Stwierdzam z rozgoryczeniem, że dziś bardzo wielu ludzi, szczególnie we Francji, zadaje sobie pytanie, czy nowi obywatele unijni ze Wschodu są naprawdę Europejczykami. Bardzo mnie to niepokoi i staram się tłumaczyć ludziom na Zachodzie, że to komunizm oderwał te kraje od historii Europy.

- Dlaczego należałoby ustanowić Światowy Dzień Pamięci o Ofiarach Komunizmu i jaka data byłaby najbardziej wskazana na tego typu Dzień Pamięci: 27 stycznia (Dzień Ofiar Szoah), 7 listopada (początek rewolucji bolszewickiej), 9 listopada (zburzenie muru berlińskiego) czy 13 kwietnia (odkrycie zbrodni katyńskiej)?

- Uważam, że należy dołożyć wszelkich starań, by ustanowić Dzień Pamięci o Ofiarach Komunizmu. W odróżnieniu od nazizmu, który został poddany procesowi w Norymberdze, komunizm nie został rozliczony ze swych zbrodni: część komunistycznych zbrodniarzy już zmarło, inni są u władzy. Trzeba więc zdać sobie sprawę z tego, że nie będzie „Norymbergi komunizmu”. Toteż uważam, że na szczeblu międzynarodowym należy podjąć inicjatywę o ustanowieniu Dnia Pamięci. Jako datę proponuję 7 listopada, gdyż to rewolucja bolszewicka zapoczątkowała zbrodnie komunizmu.

- Konkretnie, co można uczynić?

- „Komitety wolności” wystąpiły już z tego typu inicjatywą i należy ją wszędzie popierać. Trzeba starać się, aby opinia publicza - głównie na Zachodzie - była informowana o zbrodniach komunizmu. Należy przerwać zmowę milczenia lewicowej inteligencji na te tematy. Opinia publiczna może wpłynąć na rządzących, by wystąpili z tą inicjatywą na forum międzynarodowym, np. w ONZ.

- Dziękuję za rozmowę.

Książka Czarna księga komunizmu ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka, ul. Garażowa 7, 02-651 Warszawa.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież do zakonnic klauzurowych: nostalgia nie działa

2024-04-18 13:47

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/ETTORE FERRARI

Papież Franciszek złożył hołd katolickim zakonnicom, które żyją w klasztorach klauzurowych, odizolowane od świata. Przyjmując dziś na audiencji w Watykanie grupę karmelitanek bosych w czwartek powiedział, że ich wybór życia nie jest "ucieczką w modlitwę oderwaną od rzeczywistości", ale odważną ścieżką miłości. Jednocześnie ostrzegł zakonnice przed reformami o nostalgicznym wydźwięku.

Franciszek przyjął w czwartek na audiencji w Watykanie delegację około 60 karmelitanek bosych. Zakon powstał w 1562 r. w wyniku reformy zakonu karmelitańskiego przez św. Teresę z Ávili i św. Jana od Krzyża. Zakonnice pracują obecnie nad rewizją konstytucji zakonu. Papież odniósł się do tego w swoim przemówieniu. "Rewizja konstytucji oznacza właśnie to: zebranie pamięci o przeszłości zamiast negowania jej, aby móc patrzeć w przyszłość. W rzeczywistości, drogie siostry, uczycie mnie, że powołanie kontemplacyjne nie prowadzi nas do zachowania starych popiołów, ale do podsycania ognia, który płonie w coraz to nowy sposób i może dać ciepło Kościołowi i światu" - powiedział Franciszek. Przypomniał, że pamięć o historii zakonu i o wszystkim, co konstytucje zgromadziły przez lata, jest "bogactwem, które musi pozostać otwarte na natchnienia Ducha Świętego, na nieustanną nowość Ewangelii, na znaki, które Pan daje nam poprzez życie i ludzkie wyzwania. Jest to ważne dla wszystkich instytutów życia konsekrowanego".

CZYTAJ DALEJ

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i orędowniczka Bożego Miłosierdzia

2024-04-18 06:42

[ TEMATY ]

św. Faustyna Kowalska

Graziako

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia – sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia –
sanktuarium w
Krakowie-Łagiewnikach

Jan Paweł II beatyfikował siostrę Faustynę Kowalską 18 kwietnia 1993 roku w Rzymie.

Św. Faustyna urodziła się 25 sierpnia 1905 r. jako trzecie z dziesięciorga dzieci w ubogiej wiejskiej rodzinie. Rodzice Heleny, bo takie imię święta otrzymał na chrzcie, mieszkali we wsi Głogowiec. I z trudem utrzymywali rodzinę z 3 hektarów posiadanej ziemi. Dzieci musiały ciężko pracować, by pomóc w gospodarstwie. Dopiero w wieku 12 lat Helena poszła do szkoły, w której mogła, z powodu biedy, uczyć się tylko trzy lata. W wieku 16 lat rozpoczęła pracę w mieście jako służąca. Jak ważne było dla niej życie duchowe pokazuje fakt, że w umowie zastrzegła sobie prawo odprawiania dorocznych rekolekcji, codzienne uczestnictwo we Mszy św. oraz możliwość odwiedzania chorych i potrzebujących pomocy.

CZYTAJ DALEJ

Francja: kościół ks. Hamela niczym sanktuarium, na ołtarzu wciąż są ślady noża

2024-04-18 17:01

[ TEMATY ]

Kościół

Francja

ks. Jacques Hamel

laCroix

Ks. Jacques Hamel

Ks. Jacques Hamel

Kościół parafialny ks. Jacques’a Hamela powoli przemienia się w sanktuarium. Pielgrzymów bowiem stale przybywa. Grupy szkolne, członkowie ruchów, bractwa kapłańskie, z północnej Francji, z regionu paryskiego, a nawet z Anglii czy Japonii - opowiada 92-letni kościelny, mianowany jeszcze przez ks. Hamela. Wspomina, że w przeszłości kościół często bywał zamknięty. Teraz pozostaje otwarty przez cały dzień.

Jak informuje tygodnik „Famille Chrétienne”, pielgrzymi przybywający do Saint-Étienne-du-Rouvray adorują krzyż zbezczeszczony podczas ataku i całują prosty drewniany ołtarz, na którym wciąż widnieją ślady zadanych nożem ciosów. O życiu kapłana męczennika opowiada s. Danièle, która 26 lipca 2016 r. uczestniczyła we Mszy, podczas której do kościoła wtargnęli terroryści. Jej udało się uciec przez zakrystię i powiadomić policję. Dziś niechętnie wraca do tamtych wydarzeń. Woli opowiadać o niespodziewanych owocach tego męczeństwa również w lokalnej społeczności muzułmańskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję