Reklama

Bożena prosi o pomoc

Dajcie mi szansę

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mam 39 lat. Wychowywała mnie samotnie matka w tzw. niedzielnym katolicyzmie. W niedzielę chodziłyśmy do kościoła, przyjmowałam sakramenty, nie było we mnie jednak ani wiary, ani prawdziwej gorliwości religijnej. Z takimi „poglądami” przeżyłam kawałek życia, zawierając w międzyczasie związek małżeński. Jednocześnie zainteresowałam się astrologią, szukając w niej sensu i wytłumaczenia zjawisk świata i ludzkiej psychiki. Było mi jednak jeszcze „za mało”! W pewnym momencie pojawił się tzw. rebirthing (technika oddechowa, która ma na celu „odreagowanie” momentu urodzenia), a potem medytacje. Zaczęłam regularnie uczęszczać na spotkania medytacyjne. Z czasem zaczęły się dłuższe wyjazdy: na tydzień, dwa tygodnie, a nawet dłużej! Bardzo chciałam „rozwijać się duchowo”! Było to dla mnie najważniejsze i gotowa byłam poświęcić wszystko, aby to dążenie zrealizować. No i - poświęciłam! Poświęciłam pieniądze, które systematycznie wydawałam na coraz częstsze wyjazdy medytacyjne i opłaty dla guru. Poświęciłam pracę, gdyż z powodu owych wyjazdów załatwiałam sobie różne zwolnienia, co - oczywiście - zostało zauważone przez dyrekcję. Zostałam zwolniona z pracy, czym jednak wówczas wcale się nie przejęłam, wierząc, że będę miała więcej czasu na „rozwój duchowy”. Poświęciłam także rodzinę. Małżeństwo stopniowo się rozpadało. Mój jedyny, 12-letni obecnie, syn znosił długo i cierpliwie moje wyjazdy, głodówki, codzienne medytacje, a w końcu zmuszony był zaakceptować rozwód rodziców. Dodam, że guru promował zwłaszcza wyjazdy i „praktyki duchowe” w okresie świąt Bożego Narodzenia, wyjaśniając, że to „bardzo ważny okres dla duchowego rozwoju”! Spędzałam więc święta Bożonarodzeniowe na medytacjach, a nie z rodziną przy choince!
Wszystko to trwało do 2000 r. Wtedy to po raz pierwszy pojawiło się zwątpienie co do sensowności moich „duchowych” poczynań, bo mój tzw. mistrz wylądował najpierw w kryminale, a potem w szpitalu psychiatrycznym na przymusowym leczeniu! Nadal jednak w niego wierzyłam i byłam przekonana, że go „prześladują”. Ponieważ „mistrz” był fanatycznym wrogiem Kościoła katolickiego, to i ja starałam się nim zostać, choć dalibóg - było mi trudno, bo wprawdzie nie uważałam się za katoliczkę, ale bzdury propagowane na temat Kościoła i Papieża przez przywódcę sekty mój umysł po prostu odrzucał! Tymczasem - podporządkowałam umysł wierze w „mistrza” i jego słowa.
Pod koniec 2000 r. pojawił się pomysł zarobkowego wyjazdu za granicę - do Ziemi Świętej, czyli państwa Izrael. Pojechałam tam na początku 2001 r. w celach zupełnie nie duchowych, jednak przebywając na tej ziemi półtora roku, trochę pracując, trochę podróżując i zwiedzając, zauważyłam, że w zadziwiający sposób zmieniło się moje wnętrze i duchowo-światopoglądowe nastawienie. Przeżyłam tam wiele trudnych momentów, zdarzało się, że żyłam na granicy bezdomności i głodu. I właśnie w takich sytuacjach otrzymałam kilkakrotnie wsparcie i pomoc ze strony franciszkanów - strażników Ziemi Świętej. Poznałam kilku wspaniałych kapłanów, dzięki którym nie tylko znalazłam dach nad głową i utrzymanie, ale otrzymałam wsparcie duchowe, zrozumienie - prawdziwą pomoc!
Miałam wielkie szczęście mieszkać w kilku świętych miejscach, takich jak klasztor Franciszkanów na górze Tabor (pracowałam tam dwa miesiące jako wolontariuszka), pustelnia w samym Ogrodzie Oliwnym przy Bazylice Getsemani, a także Dom Polski w starej Jerozolimie, prowadzony przez polskie siostry elżbietanki. Zarówno postawa ludzi, których spotkałam - zakonników, kapłanów oraz sióstr - ich życzliwość, prawdziwa serdeczność, zrozumienie i konkretna pomoc materialna, jak i moc duchowa miejsc, które odwiedzałam, wywarły na mnie tak ogromne wrażenie, że cała dotychczasowa pseudoduchowość związana z medytacjami wschodnimi i kultem guru - odpadła! Pojawiło się u mnie zupełnie inne postrzeganie świata i Boga. Moc i miłość Chrystusa stały się dla mnie czymś zupełnie realnym i konkretnym! Oddziaływanie ziemi, po której stąpał Jezus, gdzie żył i nauczał, odmieniło mnie kompletnie. Jestem ogromnie wdzięczna Bogu, że pomógł mi się przemienić.
Oczywiście, jeszcze będąc w Ziemi Świętej, zerwałam z sektą, do której wcześniej należałam, wysyłając pisemnie swoją rezygnację z przynależności. Jednocześnie zapragnęłam bardzo powrotu do kraju i odbudowy swojego życia. Dotarła do mnie wiadomość o planowanej na sierpień 2002 r. wizycie w Polsce Papieża i o sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Poczułam wówczas, że moc Bożego miłosierdzia jest właśnie tym, czego w obecnej chwili naprawdę bardzo potrzebuję. W lipcu 2002 r. wróciłam do kraju, do Krakowa. Uczestniczyłam w całej papieskiej wizycie i było to dla mnie ogromne przeżycie. Jednocześnie zgłosiłam się do Dominikańskiego Ośrodka Informacji o Sektach, gdzie otrzymałam pomoc duchową i konkretne rady, jak wyjść z uzależnienia i związków z „sektową” przeszłością.
Po raz pierwszy od kilkunastu lat poszłam do spowiedzi i przyjęłam Najświętszy Sakrament! Przeżyłam też ponowne przyjęcie do Kościoła katolickiego. Czułam się tak, jakbym była ponownie ochrzczona, tym razem świadomie. W końcu trafiłam na katechezy neokatechumenalne i od kilku miesięcy jestem członkiem wspólnoty.
Okazało się, że sekta, z której ja zrezygnowałam, nie zrezygnowała ze mnie! W kwietniu br., dokładnie w Wielki Czwartek przed Wielkanocą, zostałam napadnięta, zastraszona, pobita i okradziona przez mojego byłego „mistrza” duchowego, który chciał się zemścić za moje odejście od niego i przynależność do Kościoła katolickiego, którego on nienawidzi. Po tym wydarzeniu zgłosiłam się, oczywiście, na policję. Guru i jego „współpracownica” zostali aresztowani.
Odkąd przyjechałam do Polski, usiłuję znaleźć pracę. Na początku żyłam z pieniędzy zarobionych w Izraelu, ale nie było tego wiele. Mam wyższe wykształcenie historyczne, przez 10 lat pracowałam w swoim zawodzie - jako nauczycielka historii i wiedzy o społeczeństwie, prowadziłam kółko zainteresowań, przygotowywałam i przeprowadzałam egzaminy maturalne. Znam angielski, radzę sobie z komputerem, byłam też, już po zwolnieniu z pracy, agentem ubezpieczeniowym i akwizytorem. Obecnie żyję z pomocy życzliwych ludzi i mojej matki, która sama jest na rencie.
Bardzo chcę odbudować swoje życie - tak jak, dzięki Bożej łasce, odradza się powoli moje życie duchowe, tak pragnę teraz stanąć na nogi i żyć normalnie z ludźmi, rodziną, z synem, którego nie jestem na razie w stanie utrzymywać.
Może mój list przyniesie jakiś praktyczny efekt, może będzie tylko świadectwem. W każdym razie - proszę Boga i ludzi z całego serca: Dajcie mi jeszcze jedną szansę! Szansę na normalne życie!

PS Listy do Bożeny można kierować pod adresem redakcji Niedzieli, z dopiskiem: Dla Bożeny.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Życzenia przewodniczącego KEP dla biskupa sosnowieckiego nominata

2024-04-23 15:38

[ TEMATY ]

abp Tadeusz Wojda SAC

bp Artur Ważny

Karol Porwich/Niedziela

Abp Tadeusz Wojda SAC

Abp Tadeusz Wojda SAC

„W imieniu Konferencji Episkopatu Polski pragnę przekazać serdeczne gratulacje oraz zapewnienia o modlitwie w intencji Księdza Biskupa, kapłanów, osób życia konsekrowanego oraz wszystkich wiernych świeckich Diecezji Sosnowieckiej” - napisał abp Tadeusz Wojda SAC, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski w liście przesłanym na ręce biskupa sosnowieckiego nominata Artura Ważnego. Nominację ogłosiła dziś w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce.

„Życzę Księdzu Biskupowi coraz głębszego doświadczania „bycia posłanym” czyli podjęcia misji samego Jezusa Chrystusa, który w pasterskim posługiwaniu objawia miłość Boga do człowieka” - napisał przewodniczący Episkopatu do bp. Artura Ważnego mianowanego biskupem sosnowieckim. „Życzę, aby codzienna bliskość Ewangelii i Eucharystii prowadziły do uświęcenia Księdza Biskupa oraz powierzonego jego pasterskiej pieczy Ludu Bożego Diecezji Sosnowieckiej” - dodał.

CZYTAJ DALEJ

Św. Wojciech - patron ewangelizacji zjednoczonej Europy

Pochodzenie, młodość i studia św. Wojciecha

CZYTAJ DALEJ

Życzenia przewodniczącego KEP dla biskupa sosnowieckiego nominata

2024-04-23 15:38

[ TEMATY ]

abp Tadeusz Wojda SAC

bp Artur Ważny

Karol Porwich/Niedziela

Abp Tadeusz Wojda SAC

Abp Tadeusz Wojda SAC

„W imieniu Konferencji Episkopatu Polski pragnę przekazać serdeczne gratulacje oraz zapewnienia o modlitwie w intencji Księdza Biskupa, kapłanów, osób życia konsekrowanego oraz wszystkich wiernych świeckich Diecezji Sosnowieckiej” - napisał abp Tadeusz Wojda SAC, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski w liście przesłanym na ręce biskupa sosnowieckiego nominata Artura Ważnego. Nominację ogłosiła dziś w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce.

„Życzę Księdzu Biskupowi coraz głębszego doświadczania „bycia posłanym” czyli podjęcia misji samego Jezusa Chrystusa, który w pasterskim posługiwaniu objawia miłość Boga do człowieka” - napisał przewodniczący Episkopatu do bp. Artura Ważnego mianowanego biskupem sosnowieckim. „Życzę, aby codzienna bliskość Ewangelii i Eucharystii prowadziły do uświęcenia Księdza Biskupa oraz powierzonego jego pasterskiej pieczy Ludu Bożego Diecezji Sosnowieckiej” - dodał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję